czwartek, 27 lutego 2014

24.


- Niall...? - jakieś słonisko zupełnie znikąd zwaliło się na mój brzuch, brutalnie wyrywając mnie ze snu. Aż jęknąłem cicho, tracąc oddech. "Do cholery, kto mnie przyduszał w środku nocy.?!" Po chwili jednak uścisk zelżał, więc postanowiłem wszystko olać, nadal mimo wszystko mając głowę w sennych majakach. I chociaż czułem w sypialni czyjąś obecność, wykręciłem się do niej dupą i postanowiłem spać dalej. "Jeśli to Styles i jego koszmary, to ja mam to głęboko..." - Niall, nie śpij do cholery... - usłyszałem znowu, tym razem z lekka bardziej oprzytomniały. "To nie był Styles..." W sumie dobrze, bo mimo wszystko nadal miałem ochotę mu przyrąbać za wczorajsze gadanie. "Znalazł się cholera, Sherlock..." Tylko kto do kurwy śmiał mnie właśnie trącać...? - Obudź się, no... - poczułem się zupełnie jak przy jakichś turbulencjach, kiedy coś, czy raczej ten ktoś zaczął szarpać moje ramię. "No toż do cholery rękę mi wyrwie z zawiasów.!"
- No co.? - wydarłem się z pretensją, gniewnie otwierając oczy. "Eve..." Siedziała na łóżku obok mnie ze zmartwioną miną, podkulając kolana pod brodę i mnąc w pięści krawędź swojej koszulki nocnej. "Coś było nie tak..." Natychmiast poczułem jak cała złość poprzedniego wieczora ze mnie ulatuje, a na jej miejsce wprowadza się poczucie winy. "Super Horan, co jeszcze odpieprzysz.?" Mimo, że czułem się naprawdę usprawiedliwiony co do swojego gniewu i wczorajszego zachowania, o czym zresztą długo gadałem z Eve, teraz poczułem się dziwnie głupio. Okej, byłem zły. Ale kurwa na Stylesa, nie na Boga ducha winną dziewczynę. "Właśnie." Zamierzałem ją nawet za to przeprosić. "Tylko kurde jak.?"
- Harry zniknął. - usłyszałem, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. "Harry... Co kurwa.?!"
- Co.? - powtórzyłem bezmyślnie, łypiąc na dziewczynę spojrzeniem 'powiedz mi, że to jakiś chory żart...' Niestety, nie doczekałem się żadnego potwierdzenia. "Jakim cudem...?" - Jak to zniknął...? - pisnąłem, zachodząc w głowę co mogło mu strzelić do głowy pod tą kudłatą kopułą, kiedy wczoraj bez słowa zamknął się w swoim pokoju dosłownie na cztery spusty. "Foch kurczę, do setnej potęgi." I chociaż wczoraj na swój sposób to nawet było zabawne, tak teraz nagle przestało. "Co mu cholera odwaliło.?" - Zupełnie zniknął.? - upewniłem się, z nerwów podnosząc się do pozycji siedzącej.
- No zniknął. - Eve wzruszyła ramionami, patrząc na mnie niepewnie. - Chciałam sprawdzić czy żyje, nie wychodził przecież od wczoraj. Ale w jego pokoju nikogo nie ma. - pokręciła głową. - Łóżko zaścielone, jego rzeczy wyparowały... - zakończyła cichutko, ledwo dosłyszalnie. "No fantastycznie..."
- Kurwa... - wyrwało mi się, kiedy wzdychając ciężko schowałem twarz w dłonie i bezmyślnie opadłem z powrotem na plecy. "Styles, debilu, jak ty coś wymyślisz..."

*

- Kawa ci zlodowacieje... - chrząknąłem, widząc jak Perrie siedzi przy zastawionym po brzegi stole, nie tykając nawet okruszka ze śniadania. Za to gapi się nieustannie przez okno, skubiąc brzeg swojej koszulki, którą zaciągnęła aż na kolana. "I tak przez pół godziny..." Westchnąłem pod nosem, zastanawiając się co weszło w tą dziewczynę, że od powrotu zachowywała się jak nieobecna. Mało mówiła, ledwo reagowała. "Już lepiej było jak dzwoniliśmy do siebie wieczorami..." - Zaraz sprujesz całą koszulkę... - zauważyłem, widząc jak dziewczyna okręca na palcu spory już kawałek nitki.
- Co.? - Pezz zamrugała kilka razy powiekami i spojrzała na mnie nieobecnym wzrokiem. - Sorry, zamyśliłam się. - uśmiechnęła się delikatnie, zaciskając w końcu palce na kubku przed sobą. "No jakbym się sam nie domyślił..."
- No widzę właśnie. - mruknąłem, odstawiając swój kubek z kawą na szafkę przy której stałem i powoli ruszyłem do dziewczyny. - Ledwo przyjechałaś z trasy, a już mi odlatujesz. - poskarżyłem się, podchodząc do niej i przytulając się do jej pleców. - Coś tu jest chyba nie tak. - nachyliłem się do jej ucha, po drodze całując ją delikatnie w szyję. "Cudownie..."
- Zayn... - Pezz niespodziewanie odsunęła się, zostawiając we mnie poczucie zdezorientowania i goryczy. "Co to miało niby być.?"
- No nawet przytulić się nie mogę.? - jęknąłem z pretensją, przysuwając sobie krzesło, żeby zbytnio nie oddalać się od dziewczyny i padłem na nie ciężko. - Co jest z tobą.? - zmarszczyłem brwi, nawet nie będąc pewien czy mogę jej dotknąć. Wprawdzie łapska same się do tego rwały, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że to może jednak nie jest najlepszy pomysł. "Ona ma chyba problem..." A ja, jako dobry i odpowiedzialny facet powinienem ją wesprzeć. "O ile nie będzie kazała mi się domyślać..."
- Jakoś mi tak głupio. - dziewczyna na szczęście postanowiła ze mną współpracować. Ale nie do końca... "Czyli sama nie wiedziała o co jej chodzi. Fantastycznie." I już miałem zacząć typową śpiewkę w takich chwilach, gdzie zapewniałem ją, że wszystko będzie cudownie, kiedy Pezz znowu otworzyła usta. - Nie mogę wyrzucić z głowy, że Lou leży gdzieś tam w szpitalu, a my... tak normalnie... - zawahała się, kręcąc głową i przymykając oczy dokładnie w taki sposób, jakby się zaraz miała rozpłakać. Słowo daję, moja szczęka ze zdziwienia prawie pieprznęła o podłogę. "Ona tak serio...?" W sekundę zacząłem się zastanawiać co to się stało, że teraz zamiast ona mnie, to teraz ja będę pocieszał ją. A przecież one widziały się ledwie ze trzy razy w życiu...! - I jeszcze ta cholerna trasa... - jej głos dziwnie zadrżał. Alarm paniki zaczął bić w mojej głowie. "Nie płacz, nie płacz, nie płacz..." - To dziwne. - westchnęła nagle, nerwowo zakładając włosy za ucho. Spoglądając na mnie niepewnie, uśmiechnęła się z lekka. Sztucznie, ale zawsze. "Uffffffffffffffffffffffffff."
- Skarbie... - westchnąłem, nawet nie wiedząc co więcej mógłbym powiedzieć. Mimo całej ulgi, moja głowa i tak nie mogła się skupić i wymyślić odpowiednią formułkę.
- Wiem. - Pezz nagle kiwnęła głową bez przekonania, uwalniając mnie od ciężaru mówienia. "Całe szczęście." - Jedyne co możemy teraz zrobić to ją wspierać. Życie przecież toczy się dalej. - skrzywiła się, wymawiając te słowa. Ale i mnie coś dziwnie ukuło w środku, gdy je usłyszałem. "Życie toczy się dalej... Kurwa." - Ale jest mi głupio korzystać z normalności, kiedy ona tam tak leży. - pisnęła, biorąc głęboki wdech. "No jakby mnie strofowała..." Natychmiast dziwne uczucie wypełniło mój organizm. I już nawet miałem się tłumaczyć, że tak być nie powinno, kiedy Pezz wbiła we mnie intensywne spojrzenie. - Zabierzesz mnie do niej...? - spytała niepewnie.
- Zabiorę. - kiwnąłem głową, uśmiechając się z lekka. "To nawet słodkie..."
- Jesteś cudowny. - Perrie natychmiast się rozpromieniła, przysuwając się do mnie. I układając swoje dłonie na moich policzkach, złożyła krótki i delikatny pocałunek na moich wargach. Poczucie mojej rycerskości wzrosło maksymalnie. "Malik, jesteś czarodziejem..." Zanim jednak zdążyłem choćby odpowiedzieć na jej dotyk, mój telefon rozdarł się na całą kuchnię. "I kogo, kurwa...?"
- Poczekaj chwilę. - westchnąłem spokojnie do Pezz, z wielką niechęcią się od niej odsuwając. Przeklinając w myślach natręta, sięgnąłem do kieszeni, wyciągając z niej telefon. I aż mnie zmroziło, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem numer Nialla. "Dzwoń przez pierdołę, dzwoń przez pierdołę, dzwoń przez pierdołę..." - Coś się stało.? - rzuciłem do słuchawki, dziwnie piszczącym głosem.
- A stało się, stało... - usłyszałem. Zawał był nagły, ale przestał być groźny, kiedy Horan zaczął mi tłumaczyć jak to Harry'emu odwaliło i postanowił sobie uciec. Nie wiadomo dokąd. "Inteligent, kurwa mać..."

*

- Lou... - usłyszałem jak przez mgłę jakiś dziewczęcy głos. "Hm, mów mi jeszcze..." - Louis... - znowu dopadł mnie ten słodki głosik, teraz bardziej rzeczywisty. Od razu przypomniałem sobie, że ostatnie miejsce gdzie byłem to sala Louisy. "ONA MÓWI?!" Gwałtownie otworzyłem oczy, rozglądając się wokoło jak w jakiejś panice. Byłem przekonany, że się obudziła i jakież było moje rozczarowanie, kiedy swoimi cudownymi, zaspanymi oczętami zobaczyłem twarz Rudej, nadal pogrążoną w głębokim śnie. "Kurwa..." Sapnąłem, mocno zawiedziony. A po chwili znowu napiąłem wszystkie możliwe mięśnie, zastanawiając się głęboko kto w takim razie do mnie gadał. Automatycznie obejrzałem się za siebie i jak Boga kocham, runąłem z krzesła. Prosto na dupę. "Zabolało..." 
- Ooo kurwa. - wyrwało mi się, mając przed oczami ostatnią osobę, którą spodziewałbym się tu zobaczyć. "Bo co tu do cholery robiła Danielle, ta Danielle, podkreślam, była Payne'a.?!"
- Miłe powitanie. - dziewczyna zaśmiała się wdzięcznie, przeszywając mnie spojrzeniem. "Pięknie, Tomlinson, pięknie..." 
- Sorry, Dan... - westchnąłem, dźwigając dupsko szybko z podłogi i otrzepując ubranie jak gdyby nigdy nic. Robiąc minę niewiniątka, uśmiechnąłem się do niej szeroko. I nagle poczułem się cholernie dziwnie. "Kurwa, ja jej nie widziałem od... no odkąd się rozstała z Liamem." "Więc co tu teraz robiła.?!" - Ale serio, ciebie to ja się tu nie spodziewałem. - palnąłem bezmyślnie. I aż się skrzywiłem, kiedy dotarło do mnie to, co powiedziałem. "DEBILU.!" - Znaczy ten... - chrząknąłem, dla niepoznaki przeczesując włosy palcami i przybierając skuteczny szczerz numer tysiąc siedemset pięć. - Co tu robisz tak właściwie.? - sprostowałem, licząc, że może jakimś cudem dziewczyna się nie obrazi. Nie obraziła się. Co więcej, uśmiechnęła delikatnie i chyba nerwowo poprawiła swoje bujne loki. "Zawsze mnie dziwiło jak jej nie jest z tym ciężko..."
- Przyszłam zobaczyć czy z Lou się nic nie zmieniło. - jej głos wyrwał mnie z durnych rozmyślań. Na tyle niespodziewanie, że tylko zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią jak na idiotkę. "Że słucham.?"
- Byłaś już tu wcześniej.? - palnąłem, nie spuszczając z niej oka. "Kiedy.?!"
- Przed wyjazdem w trasę. - Dan uśmiechnęła się niepewnie. "A bo one wciąż się przyjaźniły...!" Odkrywając całą tajemnicę, poczułem się jak cudownie oświecony. - Chciałam nawet zrezygnować, bo tak jakoś głupio było, ale... Nieważne. - Dan uśmiechnęła się niespodziewanie, wbijając we mnie swoje uważne spojrzenie. - Widzę, że o opiekę nad Lou martwić się nie trzeba. - rzuciła, podchodząc do łóżka Louisy. Kiedy spojrzała na dziewczynę, przez moment na jej twarzy wykwitł czysty smutek. Zamaskowała go jednak sztucznym uśmiechem, kiedy jej oczy znowu wbiły się w moją osobę. "Były chyba bliżej niż mógłbym podejrzewać..."
- Staramy się. - westchnąłem, nawet nie chcąc wchodzić w szczegóły nastawienia Hazzy do tego wszystkiego. I dziwnym trafem też Liama... "Wiadomo, eks..." - Ale wiadomo jak to z naszym staraniem. Nigdy nic nie wychodzi. - wyszczerzyłem się, na co Dan zareagowała krótkim uśmiechem. "Debilu, przeszkadzasz..." Odkrywając w końcu, że mnie tu nikt już nie potrzebuje, postanowiłem się szybko ewakuować. I przy okazji powiadomić o wszystkim Liama. - Em, dobra, bo mnie trochę chyba połamało... Może pójdę poszukać jakiejś masażystki, co mi ulży w cierpieniu... - wykpiłem się, tyłem wycofując się do wyjścia. - Zostawię was same. - będąc już przy drzwiach, złapałem za klamkę i delikatnie je uchyliłem. - Pogadajcie sobie. Ona podobno wszystko słyszy. - skinąłem dłonią na śpiącą dziewczynę, czując dziwny uścisk w środku na myśl o wszystkich durnotach, które jej naopowiadałem, naiwnie myśląc, że to jej pomoże. "Może akurat Dannie się uda..." - Więc lepiej nie zdradzaj wszystkich tajemnic. - zaśmiałem się cicho, prawie będąc już na korytarzu. - Trzymaj się. - rzuciłem, już zza drzwi.
- Na razie. - usłyszałem jeszcze, po czym serio w końcu odciąłem się od sytuacji, zamykając za sobą drzwi. Natychmiast sięgnąłem do kieszeni po swój mobilek, chcąc oświecić Liama w całej historii. Ale zanim zdążyłem wybrać jego numer, telefon sam rozdzwonił mi się w ręku. I chociaż to nie był Payne, uśmiechnąłem się pod nosem, odbierając telefon.
- Nie zgadniesz kogo... - zacząłem, ale przerwało mnie głębokie, irlandzkie westchnięcie.
- Louis, nie teraz. - Niall bezczelnie wrył mi się w słowo, strasząc paniką w swoim głosie. "Kurwa stało się coś, no jak babcię kapciem..." - Widziałeś dzisiaj Harry'ego.?
- Jest siódma rano, całą noc siedziałem przy Lou, a jak wiesz, jego chyba sala z nią uczula. - próbowałem jakoś wyciszyć uścisk dziwności w moim mostku durnymi żartami. "Tylko to kurwa nie było wcale śmieszne... To była święta prawda." - A co.? Uciekł ci.? - zaśmiałem się nerwowo, prując przed siebie dziwnie szybko i dziwnie do wyjścia.
- Lou, to nie jest zabawne. - Horan natychmiast sprowadził mnie na ziemię. - On serio zniknął. Wczoraj się trochę pokłóciliśmy, zamknął się w pokoju i tyle go widziałem. Nie ma jego, nie ma rzeczy. Nic. - oczami wyobraźni już prawie widziałem jak jego krótkie rączki rozkładają się bezradnie. "Ale, że jak to...?!"
- Nialler, co ty pierdolisz mi tutaj, bo nie rozumiem... - westchnąłem, próbując jakoś sobie ułożyć w głowie jego wypowiedź. Za nic nie potrafiłem. "Harry zniknął.? Tak po prostu.? To było jakieś poronione..." Marszcząc czoło, szarpnąłem drzwiami w końcu wyjściowymi, licząc, że może światło dnia jakoś mnie oświeci. Zanim się jednak zorientowałem, drzwi dziwnie zatrzymały się na czymś twardym, co jęknęło głośno i prawie upadło na tyłek od zderzenia. "No i kurwa jeszcze to..."
- Jezuuuu.! - zanim zdążyłem się odezwać, dzierlatka, którą wcale niedelikatnie potrąciłem, już rozdarła się piskliwie, skupiając na nas całą uwagę postronnych. "Bo ciszej oczywiście nie można..." Naprawdę nie miałem ochoty na nowe plotki o mojej osobie, więc szybko podszedłem do dziewczyny i wyciągnąłem do niej rękę. Chciałem tylko pomóc jej wstać, ale za dobre chęci tylko dostałem po łapach. "Baby, cholera jasna..." Skrzywiony, wycofałem się kilka kroków, patrząc jak ciemna blondynka nieporadnie sama się podnosi, nieustannie trzymając się jedną ręką za nos. Z którego chyba zaczęło coś kapać. "No pięknie, kurwa, i jeszcze to..." 
- Baranie, masz ty oczy w ogóle.? - dziewczyna pisnęła, gdy tylko już wstała i z całą złością rąbnęła mnie w ramie. "Ała, no..." Zmarszczyłem czoło, łapiąc się szybko za obolałe miejsce. - Ta szybka tu jest chyba nie bez powodu. - laska machnęła wolną ręką na drzwi. - Jak się widzi, że ktoś z zewnątrz chce wejść to się chyba czeka, a nie na chama pcha.!
- Raz, na drzwi się pchałem, nie na ciebie... - palnąłem, zanim zdążyłem pomyśleć. Ale mina tej panny tak mnie rozwaliła, że postanowiłem kontynuować. - Dwa, najpierw to się chyba WYCHODZI, prawda.? - wyszczerzyłem się, przyuczając ją przy okazji dobrych manier. I chyba urosłem ze dwa metry, kiedy dziewczyna zapowietrzyła się z gniewu i tylko patrzyła na mnie z morderstwem w oczach. "No i co teraz, mądralo...?!"
- Nieprawda. - rzuciła w końcu walecznie z tak zaciętą miną, że normalnie nie mogłem się nie roześmiać. "Co za riposta... Aż mnie normalnie ścięło z nóg.!" Postanowiłem się jednak nie odzywać i wpakowałem łapsko do kieszeni bluzy, szukając w niej paczki chusteczek. Szybko ją stamtąd wydobyłem i wyciągnąłem w kierunku dziewczyny.
- Masz chociaż... 
- A wsadź to sobie.! - laska wcięła mi się w słowo, znowu bijąc mnie po dłoni. "Nienormalna jakaś..." Paczka chusteczek z wrażenia aż wypadła mi z ręki i poturlała się po przemokniętym chodniku. - Zakichana gwiazdeczka. - dziewczyna spojrzała na mnie morderczo i zanim zdążyłem się odciąć, odwróciła się na pięcie, wchodząc gwałtownie do budynku. "Narwaniec..." Prychnąłem tylko pod nosem, patrząc za nią z podniesioną brwią. I tkwiłbym tak pewnie jeszcze długo, gdyby nie jakieś szmery, dobiegające mnie z telefonu, który nadal dziwnym trafem trzymałem w lewej dłoni. "NIALL.!" Natychmiast przycisnąłem telefon do ucha.
- Gwiazdeczko, skup się. - usłyszałem pełen pretensji głos Horana i aż prychnąłem pod nosem.
- No co...
- Jajco, kurwa. Dorośnij wreszcie. - Niall rzucił wkurzonym tonem. "Co za nerwus..." - Hazzę trzeba znaleźć. - oznajmił poważnie. A ja tylko zmarszczyłem czoło. "A co ja, kurwa, jego matka.?" Nawet nie wiedziałbym gdzie mam szukać... "Swoją drogą, mógłby chociaż jedną wskazówkę zostawić, geniusz jeden..."

*

Przemierzając szpitalny korytarz, cały czas zastanawiałem się gdzie można by znaleźć Harry'ego. Po porannym telefonie Nialla jakoś nie mogłem ani znaleźć sobie miejsca, ani wyrzucić z głowy Stylesa. "Co mu odwaliło...?" Wprawdzie Niall wytłumaczył mi całe zajście, ale to i tak nie tłumaczyło jego zagrywki. "Uciec bez słowa..." No cholera jasna, kto tak niby robi.? "Debil bez mózgu..." Westchnąłem pod nosem, jeszcze raz powoli przebiegając myślami spis miejsc, w których Styles mógł się ukryć. "Chłopaki.?" Odpadają, do razu byłoby wiadomo. "Rodzina.?" Coś szczerze wątpiłem, zwłaszcza, że ostatnio tak bardzo chciał się od nich odciąć. "Nick...? Ed...? Inny kompan zakraplanych imprez...?" Bardziej prawdopodobne, ale mimo wszystko coś wewnątrz podpowiadało mi, że to nie to. Już nawet zaczynałem łączyć jego zniknięcie z tą jego nagłą sympatią do Taylor, ale naprawdę wolałem wierzyć, że nie zrobiłby czegoś takiego. "Więc gdzie się podziewał w takim razie...?" Przejechałem ręką po głowie, nareszcie dochodząc już do drzwi sali Lou. Nie zastanawiając się zbytnio, szybko nacisnąłem klamkę i wpakowałem się do środka.
- Oh, sorry... - zatrzymałem się gwałtownie, widząc znajomą sylwetkę przy łóżku Lou. Zbyt znajomą... "O kurna..." Powiedzieć, że mnie zamurowało to za mało. Centralnie byłem w szoku.! Z wrażenia moja szczęka prawie zatrzymała się na ciemnej posadzce. "No chyba mam zwidy..." Na wszelki wypadek zamknąłem szybko oczy i otworzyłem je jeszcze raz dopiero po chwili. "No jak nic to Dan..." - Nie wiedziałem, że ktoś tu jest... - chrząknąłem dla niepoznaki, chociaż na dobrą sprawę nie miałem pojęcia gdzie nawet mógłbym oczy podziać. Dziwnym trafem patrzenie na dziewczynę wydawało mi się przegięciem. Zwłaszcza kiedy się uśmiechała. Właśnie do mnie. "Bardziej krępująco już być nie mogło..."
- No trochę niezapowiedziana wizyta. - Dan zaśmiała się melodyjnie, a ja poczułem się jeszcze bardziej dziwnie. "A co tam, udziwnijmy wszystko jeszcze bardziej, czemu nie..."
- Ale chyba miła... - westchnąłem, nie wiedząc jak się zachować. "Mogłem na nią chociaż spojrzeć.?" Postanowiłem zaryzykować. "Dobra, nie rozpuściła się..." Ale jednak mimo wszystko było mi na nią głupio patrzeć, więc jakoś tak mimowolnie odwróciłem wzrok.
- Wiesz, czasem jeszcze ze sobą gadałyśmy... - Dan wzruszyła ramionami, sięgając dłonią po płaszcz leżący na krześle obok niej. - Ja już właściwie... - mnąc materiał w dłoniach, odeszła od łóżka Lou, zbliżając się powoli do drzwi. "Czyli sorry Payne, nie chce mi się z tobą dłużej gadać."
- Nie. Zostań. - rzuciłem natychmiast, samemu wycofując się do drzwi. "No nie mogłem jej przecież odbierać chwili z Louisą, prawda.?" - Ja przynajmniej pójdę coś zjeść... - chwyciłem już za klamkę, naciskając na nią z lekką paniką. "Chyba chciałem się już stąd oddalić." - Przynieść ci kawę potem.? - palnąłem, zanim zdążyłem sobie przypomnieć, że to chyba nie było właściwe. I już miałem ją przeprosić, kiedy zauważyłem jak Dan się uśmiecha. Lekko, ale zawsze. "Ekhm, taaaaaaaaaaa."
- Jeśli możesz. - usłyszałem. "Pewnie, że mogę."



***
Takie tam przemyślenia chłopaków na ostudzenie sytuacji z poprzedniego rozdziału. Ale, że szybko.? Cóż.

ZDAŁAM SESJĘ!!!

Z radości aż napisałam rozdzialik :). Mam tylko nadzieję, że nikt mi tu z nudów nie umarł... :)

24 komentarze:

  1. awyee świetny! :) wcale nie nudny, kochana! plus brawa za sesję, wiedziałam, że dasz sobie radę
    x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nic się w rozdziale nie dzieje... :) Więc nadal będę obstawiać, że jest nudny :) Ale chciałam jakoś trochę ociągnąć akcję... No nieważne :)
      I dzięki za wsparcie :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  2. Po pierwsze gratuluję :D
    Po drugie przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale nie miałam czasu aby wpaść na bloga. Lecz już wszystko nadrobiłam i jestem pod wrażeniem. Zdziwiło mnie troszkę zachowanie Hazzy w poprzednich rozdziałach. Czemu on nie chce sobie przypomnieć swojej narzeczonej? Czemu jej nie odwiedzi?
    I reakcja chłopców na zniknięcie Harry'ego. No nie mogę. Dostałam napadu śmiechu :D

    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, wiem co to znaczy mieć zawalony czas... Rozumiem w pełni, nie gniewam się :). Chociaż przyznam, że zastanawiałam się gdzie jesteś... Tak bardzo przyzwyczaiłam się do Twoich komentarzy wyobraź sobie :).
      Czemu Harry nie chce sobie przypomnieć narzeczonej.? Boi się. Zwyczajnie po ludzku się boi. Czemu jej nie odwiedzi.? A tu już musisz spytać jego, ja się wolę do tej kudłatej głowy nie zbliżać :).
      Hm, reakcja chłopaków na zniknięcie Hazzy jest zabawna...? :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  3. No brawo za sesję . Rozdział jest super , już myślałam że Louisa się obudziła , nie wiem czy dobrze napisałam jej imię :) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem z siebie dumna :). To nadludzki wysiłek, ale się udało :).
      I przepraszam! Nie miałam zamiaru nikogo wprowadzać w błąd. Samo wyszło :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  4. Naprawdę super rozdział, a to, że do poprzednich dwóch dodałaś moje ulubione piosenki to już w ogóle <3. Gratuluję sesji, trzymałam kciuki i jak widać opłaciło się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu :).
      Hm, do ostatniej dodałam Numb, a wcześniej... Awake and alive...? Nie pamiętam... Boże, sesja zjadła mi mózg :).
      Dziękuję za wsparcie :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  5. rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
    Jestem ciekawa, gdzie podział się Harry. Na początku miałam przeczucia, ż Lou jednak się wybudziła, ale to byloby chyba trochę za wcześnie.
    Czekam na nn i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu nic a nic nie mogę Ci powiedzieć... Ehh... Czuję się strasznie... Najchętniej bym Ci teraz wszystko wypaplała, ale to by chyba sensu nie miało. Więc powiem Ci, żebyś była cierpliwa :).
      I ogromnie się cieszę, ze nie usnęłaś przy czytaniu :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  6. mumineg taki posłuszny, posłusznie tak bardzo wypełnia rozkazy lou..
    coś mi się przypomina, że wspominałaś że tęsknisz za moimi komentarzami.... czuję się pochlebiona w związku z tym; o trza walnąć coś na szybko, ale żeby było efektywnie, bo zara trza bedzie spadać z kompa..
    wjęęęccccc
    początek mi się jak najbardziej podobał. i tak, jest ŚWIETNY. przez ciebie nadużywam tego słowa ;__; muszę sobie poprzyswajać różnych synonimów, żeby cię czymś zaskoczyć na następny rozdział..
    stwierdzam, że eve i niall to słodka para
    ale dobrze, że eve nie umie czytać jego myśli i nie wie że nazwał ją słoniskiem... coś czuję, że by oberwał jak harry od niego...
    pozdrów eve ode mnie!!!
    lubię zerrie, więc fajne, że tu są. i ta część też jest ŚWIETNA, i serio muszę nabyć trochę nowego słownictwa.
    czekaj no, coś miałam..
    a, już wiem!
    to efektowne "Uffffffffffffffffffffffffff." nadało memu życiu sens
    w sumie, nie tylko to, ale o tym za chwilę xd
    to takie słodkie jak wszyscy się martwią o lou i hazze. szkoda tylko, że hazza nie martwi się o lou...
    mam nadzieję, że niedługo się to zmieni.................................
    i ja nic nie mówię!!!

    no i nadszedł czas na moją ulubioną część tego dziwnego komentarza i tego rozdziału też...
    trzecia część*o*
    onli for sambadi i te rytmy
    louis to siota ;;
    i tak, specjalnie napisałam siota. to nie jest literówka. nie miało być ciota, miało być siota.. wyjaśnię ci później..
    ta """"piszcząca""""" laska jest dziwna ;__; zupełnie jak ja......
    a louis powinien jej jakoś ten złamany nos zrekompensować, no nie? bo na razie to z niego taki dżentelmen jak z koziej dupy trąba. nieładnie, tommo.... tak wkurzyć laske, żeby jej ripost zabrakło... wstyd i hańba, serio; o
    btw, podoba mi się określenie "laska" w jego myślach..
    NO I JA CHCĘ LANIELLE BACK!!!!! bo przecież oni są tacy skmgoksmnhksfhm noo..
    JA WAM MÓWIĘ, ŻE NA TEJ KAWIE TO OT SIE NIE SKOŃCZY....
    oj tak.
    a przynajmniej nie może się skończyć...

    dobra, koniec mojego fascynującego wywodu, mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowana..
    adios amigos
    mumingo na gje gje spaduwos i te sprawy

    TWÓJ LOUISER FOEWAH
    mumineggggggggggg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matkoooooooooooooo, jak mi tu Ciebie brakowało! Powinnaś dostawać kopa za każdy niedodany komentarz. Tak mi bez nich smutno... A dzisiaj to już chyba osiągnęłam apogeum szczęścia :). Jak zawsze powtórzę - kocham Twoje komentarze i Twój cudowny sposób postrzegania świata :).
      Twoje stwierdzenie z pewnością ucieszy niektóre osoby. Jestem o tym święcie przekonana :). I muszę Ci powiedzieć, że możesz się mylić... Chociaż w sumie... Zapytam ją o to później :). Czy serio rąbnęłaby Niallowi za takie gadanie :)
      I na pewno ją pozdrowię! :)
      Ja też uwielbiam Zerrie, więc nie bez powodu się tu pojawili :). I nawet nie chcę wiedzieć co Ci się tak spodobało w Ufffffffff :). Więc nie pytam :)
      I Ty serio siedź cicho, bo zobaczysz :). Za dużo wiesz, zdecydowanie za dużo :).
      Wiedziałam, że oddzielną część poświęcisz Louisowi, no skąd ja to wiedziałam... :)
      Więc twierdzisz, że "piszcząca laska" jest dziwna, tak.? Zupełnie nie rozumiem dlaczego :). A Louis jak to Louis, nie myśli w ogóle, więc jak miał się ogarnąć w tak stresowej sytuacji.? Dobrze, że w ogóle mózg mu nie spanikował i nie wyciekł przez uszy! :)
      Hm... I wytłumacz co jest nie tak z jego... Dobra, źle zaczęłam :). Co Ci się tak podoba w tym określeniu, hę.? :) Normalne jest. Jak każde :)
      A Twoim zdaniem to po co ja tutaj Danielle przyprowadziłam, co.? No chyba nie dla czytelników... Dla Liama ją sprowadziłam :). Mam nadzieję, że jakoś to doceni i jeszcze mi podziękuje :).
      I dziękuję Ci jeszcze raz za ten fantastyczny, przepełniony Tobą komentarz :). Jestem usatysfakcjonowana jak nigdy dotąd. Nawet jeśli wymuszenie tutaj zaszło :).
      Buziaki xx.
      PS: Louiser... Hah :)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAAA!
      Powiedz mi jeszcze że będzie cudowny powrót Danielle do Liama i będzie tak słodziaśnie <3 No serio mogłoby to się zdarzyć, nie narzekałabym :D
      Cholera, Harry, co ty znowu wyprawiasz, gamoniu?!
      Nie dość wszyscy mają zmartwień żebyś jeszcze uciekał jak zbuntowany nastolatek w okresie dojrzewania?! Ostatnio coś mi tak działasz na nerwy, że niedługo się rozstroją. Moje nerwy są delikatne. Mógłbyś mieć na to trochę względu i odnaleźć się, po czym grzecznie, cholera, odwiedzić swoją narzeczoną leżącą samotnie w śpiączce w szpitalu!
      No.
      Ja tam, kochana, jak widzisz, nie umarłam z nudów :P
      I MÓWIŁAM, że zdasz?! Mówiłam! Moc całusów i gratulacje! Uściski mentalne i w ogóle. Ale się cieszę, prawie jakbym sama czekała na wyniki :P
      Wspaniale :*
      buziaki!

      PS.
      Czemu Tommlison zawsze musi coś odwalić? Na przykład czyjś nos? :D Coś mi tu śmierdzi z tą laską, a przecież on ma Els? Hm. No, pożyjemy zobaczymy :P

      Usuń
    2. Ja nie wiem co się stanie z Danielle, ale mogę przysiąc, że ona sama mi wlazła w opowiadanie. Ja wcale nie zamierzałam jej nawet wprowadzać. Wcale. To ona bezczelnie się tu wpakowała :).
      Hm, co Harry wyprawia, tego nikt nie ogarnia. Trudno za nim nadążyć nawet jak nie ma problemów z osobowością wywołanych dziurami w pamięci. Ale nie warto się kimś takim przejmować :). Naprawdę :).
      I dzięki za wiarę w możliwości. To chyba ona przeniosła te góry, co mnie od zdania dzieliły :).
      Buziaki xx.
      PS: ...Louis ma Els...? Ja serio gdzieś to pisałam...?

      Usuń
  8. Niall i Eve... Ach nie wiem czemu ale to moja ulubiona para:) Sama nie mam nawet pojęcia dlaczego:) Ale za każdym razem jak o nich czytam cokolwiek nawet to mi się uśmiech na twarzy pojawia:) I to wszystko dzięki tobie więc dziękuję:) Taa ciekawe kogo Niall mógł się spodziewać w sypialni jak nie własnej dziewczyny. To powinna być jego pierwsza myśl a nie "jakieś słonisko" jaki on miły naprawdę...
    Hazz zniknął... Obraził się i sobie poszedł pewnie. W sumie trochę go rozumiem nie chciał udawać że nic się nie stało czy coś tylko może potrzebuje przemyśleć kilka rzeczy pobyć w końcu sam. Miejmy nadzieję że szybko się znajdzie:) Ale jednak mógł chociaż kartkę zostawić czy zadzwonić żeby się nie martwili. No ale to Harry przecież:) "- Zupełnie zniknął.?" taa w połowie zniknął. Jakie Horan ma mądre pytania:) Geniusz:)

    Zerrie genialna para:) Słodka taka:) Jak on się o nią martwi. To urocze. Ktoś taki to skarb:) Widać każdy przeżywa to co się stało no ale co się dziwić. Ciężka sytuacja. Dobrze że przynajmniej większość chłopaków ma kogoś kto ich pocieszy. Większość.. W sumie nie wiem ale jakby co mają siebie nawzajem to też pocieszające:) Teraz tylko Hazz raczej sam. Powiedział to co myśli to zaraz oberwał... Trzeba dać mu trochę czasu oswoi się z sytuacją i jakoś
    to będzie:) Potem ma wspierać narzeczoną odwiedzać i dbać:) Przypomnieć sobie wszystko:)

    Hah Louis jest po prostu genialny:) Uwielbiam tego człowieka:) Już myślał że Louisa się obudziła, ale jednak nie... Jej jakie powitanie. Dan mogła by się obrazić za to:) Uuuu Lou geniusz... Tak biedną dziewczynę drzwiami walić. Nie ładnie. nie ładnie. Ten to ma wyczucie nie ma co:) To musiało boleć... I dziewczyna miała rację. To chyba oczywiste że najpierw się wchodzi potem wychodzi nie na odwrót a poza tym to jednak facet. Niedojrzały ale jednak facet powinien ją puścić pierwszą:) Z charakterkiem ta dziewczyna nawet mu oddała ale powinna mocniej drzwiami najlepiej:) Nich wie jak to boli:) Powinien się chociaż nią jakoś odpowiednio zająć:)

    Ach i Liaś mój kochany. Gif po prostu przepiękny:) I cieszę się naprawdę się cieszę że Dan się tu pojawiła:) Wiem sama chciała i bardzo mnie to cieszy:) Oj jak ja bym chciała żeby oni byli ze sobą.. Taka fajna para. Bardzo bym się cieszyła jakby jeszcze coś z tego było:) Uwielbiam ich i jak nikt pasują mi do siebie:) Chociaż jest jeszcze jedna taka para..:) Moich pewniaków przeznaczonych sobie:) Fajnie jakby Liam i Dan chociaż tu mogli być ze sobą... Życie to życie chociaż i tak mam nadzieję że jeszcze będą razem:)

    Proszę bardzo mój genialny komentarz i znaj moje dobre serce i że go napisałam mimo że mnie obrażasz:) Muszę poćwiczyć z szantażowaniem jeszcze trochę:) Coś mi kiepsko idzie. Oj dobra nieważne czekam na kolejny:)

    A no i gratulacje sesji geniuszu wiedziałam że tak będzie:) Byłam tego pewna:) Teraz to mi możesz zacząć wierzyć co do przeznaczenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadziwiające... W życiu bym się nie spodziewała, że polubisz tę parę. No w życiu! :) I cieszę się, że takie sceny poprawiają Ci humor. Chyba zacznę pisać ich więcej w takim razie :).
      Kogo Niall mógł się spodziewać w swojej sypialni.? Ty już jego o to zapytaj :).
      Co z Harrym.? Nigdy nie wiadomo, za tym człowiekiem trudno nadążyć :)
      Zerrie, tak. Jak najbardziej :). Kocham ich i nie mogę się powstrzymać, żeby nie wprowadzić w opowiadanie trochę ich miłośći :)
      Od Louisa to Ty się człowieku odstosunkuj, pamiętaj, że on jest mój :)> A dziewczyna wcale nie ma racji. Kultura wymaga przepuszczać wychodzącego z budynku, debilu :). Zapamiętaj na przyszłość :).
      Liaś to w moim przekonaniu wiesz czyj jest, Ty już sobie do niego praw nie przypisuj :). I nie kracz o Lanielle, bo... no pamiętaj o moich paznokciach :). Mówienie za dużo może poskutkować, że sobie szybko o nich przypomnisz :).
      I dziękuję za Twój genialny komentarz, wiesz, ze uwielbiam je czytać :). Przepraszam, że odpowiadam tak w skrócie, ale ktoś mi wisi nad uchem, ze... no sama już dobrze wiesz :).
      Buziaki xx.
      PS: W przeznaczenie nie wierzę :)

      Usuń
  9. "Dzwoń przez pierdołę, dzwoń przez pierdołę, dzwoń przez pierdołę..."
    "Inteligent, kurwa mać..."
    Aaaaa, GRATULACJE. Z całego serca ci gratuluje zdania. :D
    Nudny? Nudny?! Weź, po prostu weź. Przyzwyczaj się, że ty nudnych rozdziałów nie piszesz.
    Ciekawe co to za lasencja, ta co zripostowała Lou, bo bo przecież nasz Tomo jest chyba szczęśliwy z Elka? Czy ja coś przeoczyłam? Znaczy może to tylko jakiś niepozorny wypadek przy pracy, ale kto wie. Może coś więcej z tego wyniknie, choc, no nie wiem NOOOOO. Problem w tym, że twoje opowiadanie nie jest przewidywalne, więc spodziewac się można wszystkiego. Znaczy to raczej nie jest problem, tylko zaaaaaleta, ale no cóż... eh mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.
    A tytytytytyty, Styles. Gdzieś ty się podział, co? Może do domu swojego wróciłeś i znowu coś tam ci w głowie świta, albo śpisz pod mostem, bo boisz się pokazac światu swojej mordy, po ręce Horana.
    Daaaaaniiiiii! Ah, to bardzo dobrze, że sama ci się wepchnęła do opowiadania. Ja jestem jak najbardziej na TAK. Niech ci się wpycha i wpycha i żeby nie była odpychana! <3 A najlepiej to było gdyby cośtenteges z Liasiem xD Nie prośmy o zbyt dużo, ale wiesz... :3
    Ściskam x
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie ta. Nudny. Przecież nic się w nim nie działo :).
      Hm, właściwie to dopiero po tym rozdziale zauważyłam, że nie dopisałam szczegółów odnośnie związku Lou. Bo Harry w którymś rozdziale pytał któregoś z chłopaków o ich życie uczuciowe. Odzyskał odpowiedź, że Liam zerwał z Danielle, Zayn zaręczył sie z Pezz, Niall zdobył w końcu swoją drugą połówkę. A o Louisie jakoś przeszło bez echa... No ale jak juz tak wyszło, to trudno. Nie będzie tragedii jak tutaj przyznam, że Lou i El zerwali jakiś czas temu. Więc Lou jest samotny :). Wciąż szuka miłości :).
      Gdzie się podział Styles.? Nic Ci nie powiem :). Nic a nic :). Żadnych podpowiedzi :). Sama sie wkrótce przekonasz :).
      Tak, też kocham Danielle! :) I powiem Ci w sekrecie, że dla nikogo innego jak właśnie dla Liama ją tutaj ściągnęłam :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  10. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą sie losy bohaterki, jak również gdzie znajduje się Harry. Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, jak ja żałuję, że nic nie mogę Ci zdradzić... Po prostu bądź cierpliwa :).
      Buziaki xx.

      Usuń
    2. Mam nadzieje że niedługo sie dowiem. Może jeszcze trochę wytrzymam:)

      Usuń
  11. Bardzo fajny :)
    Ja musiałam, odpuścić śledzenie bloga, bo lektura się sama nie przeczyta... ale jak już wróciłam to zastałam 2 rozdziały :) Cudowne zresztą
    Gratuluję zdanej sesji :) Wiedziałam, że dasz radę w końcu trzymałam kciuki, nie?
    Czekam na next

    xoxo pikseloza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdziały Ci się spodobały :). I rozumiem natłok obowiązków, w końcu wykształcenie to podobno priorytetowa sprawa... Nauka przede wszystkim! :)
      I dziękuję za wsparcie :).
      Buziaki xx.

      Usuń