środa, 26 lutego 2014

23.

Wiem, że rozdział jest do dupy, ale proszę Was jak człowiek człowieka... Nie narzekajcie zbytnio, bo jako człowiek zarywający noce... Wiadomo. Student jak wampir, żyć nie musi. Za to udzielać się na blogu jak najbardziej :) Więc... powodzeniu w nie-zaśnięciu z nudów :)

***

#numb


kilka dni później.

- Zaraz cię zniszczę... - Louis syknął znad joysticka, przybierając wojowniczą minę, zupełnie jak bohater, którego kontrolował. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem, bardziej niż na grę, patrzyłem raczej na ich zawziętość wypisaną na twarzy. Nie mogłem się oprzeć, raz po raz cykając każdemu z osobna kolejne fotki. "Wyglądali, jakby mieli zatwardzenie..."
- Chyba w snach... - Zayn odgryzł się natychmiast, mocniej zaciskając swój joystick w garści. "No jakby to miało ci pomóc..." - No co jest kurwa...?! - krzyknął zdezorientowany, kiedy jego postać runęła jak długa od ciosu Tomlinsona, nawet się nie broniąc. "No to jednak nie pomogło..."
- Haaaaaaaa.! - Louis zwycięsko poderwał się z kanapy i odstawił jakiś taniec, wywalając przy okazji szklany stolik. Wystarczyły milimetry... "No jak to mówią, głupi to ma zawsze szczęście." - Tak się gra.!
- Kurwa, to jest popsute.! - Zayn prychną obrażony, odrzucając joystick gdzieś w kąt. - Guziki nie działają.! Jak miałem wygrać tym szmelcem.?
- Przegrałeś, pogódź się z tym. - Tomlinson klapnął obok niego i rzucił mu szczerzem prosto w twarz. "Jak wyzwanie..."
- Bo to dziadostwo się popsuło.! - Zayn wskazał z pretensją na telewizor.
- Bo grać nie umiesz... - Louis prychnął jedynie.
- Tak.? To się zamień. - Mulat prawie wyrwał mu joystick z garści. - Sam zobaczysz. - rzucił. "A ja to niby kiedy.?!"
- O na pewno, teraz moja kolej. - natychmiast poderwałem się ze swojego miejsca, podchodząc do Malika. - Zayn, wypad. - rąbnąłem go mocno w ramię. Aż popatrzył na mnie z pretensją i potarł obolałe miejsce. Ale przynajmniej wstał.
- Nie gram z wami. - rzucił, odwracając się na pięcie i siadając na fotelu w najdalszym kącie pokoju. "Myślałby kto, że taki wrażliwy..."
- Nie bądź baba, zostaw fochy. - Tomlinson wychylił się zza oparcia kanapy, uważnie obserwując każdy ruch przyjaciela. Ja w tym czasie sięgnąłem po joystick i ułożyłem się wygodnie na kanapie, ustawiając nową grę. Którą zdecydowanie zamierzałem wygrać.
- Spierdalaj, nie gadam z tobą. - usłyszałem zza siebie i aż prychnąłem śmiechem. 
- Jaki delikatny... - Tomlinson odwrócił się do mnie i pokręcił głową z udawanym politowaniem.
- Skupiłbyś się, zaczynamy... - mrugnąłem kilka razy powiekami i ignorując jego wykrzywienia, skupiłem wzrok na plazmie. "No to teraz go rozgromić..."
- Nie myśl sobie, że będziesz miał fory... - usłyszałem groźbę i tylko prychnąłem pod nosem. "Myślałby kto, że ich potrzebuję..."
- Graj, nie pierdol. - Zayn z tyłu pokoju rzucił mi się na pomoc. "Jakby mi było jej potrzeba..." Ale mimo wszystko ucieszony, że nie muszę przymykać Louisa ręcznie, skupiłem się na graniu. Szkoda tylko, że od razu, z miejsca dostałem mocny cios. "A przecież się broniłem.!" Spróbowałem też zaatakować Tomlinsona, ale i to nie podziałało. "Zepsuło się.!"
- Ej, co jest do cholery...? - potrząsnąłem urządzeniem, aż coś zagrzechotało w środku. "Gruchot." Patrząc to na swoje dłonie, to na telewizor, powbijałem palce w każdy możliwy przycisk. Zero reakcji. "No i cudownie..."
- Styles, nie symuluj, tylko graj. - Louis nawet nie oderwał wzroku od telewizora, skrupulatnie pozbawiając moją postać życia. "Czy on nie widział, że to sensu nie ma.?!"
- Jak mam grać, jak to kurna nie działa.?! - sprzeciwiłem się, trzęsąc tym jeszcze raz. Guzik mi to pomogło.
- Mówiłem.! - Zayn tymczasem poderwał się z fotela i podszedł do kanapy, przewieszając się przez jej oparcie.
- Jak nie działa.? - Tomlinson spojrzał na mnie uważnie.
- Normalnie. - prychnąłem. - Naciskam i nic.
- Pokaż... - Louis wyrwał mi joystick z uścisku i zaczął walić w guziki na oślep. "No uważaj bo ci to jeszcze coś pomoże..."
- No właśnie.! - Malik sprzeciwił się gdzieś z tyłu, pakując się przez oparcie na kanapę. Prawie przyrąbał głową o podłogę i nogami rozbił szklany blat stolika. Szczerze.? Nie wiem jakim cudem tego dokonał, ale zanim mrugnąłem, już siedział grzecznie między mną, a Louisem. "Powinien zostać akrobatą..." "Hm, ciekawe co on właściwie wyprawia w łóżku z Pezz, jak ma takie zdolności..." - Tamto się nie liczy. Żądam rewanżu. - zaplótł ręce przed sobą i z fochem oparł się plecami o oparcie kanapy. Zerknąłem na niego z powątpiewaniem, po czym wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z Louisem. "Idiota..."
- Nialler, coś ty nam opchnął.? - Tomlinson po chwili przerzucił wzrok na Nialla, który wlazł do pokoju z miską pełną paprykowych czipsów, z każdym krokiem podjadając ich coraz więcej. "On ma kurde dwa żołądki, idę o zakład..." - Na tym nie da się grać.
- Podłącz do prądu. - Nialler postawił miskę na stoliku, z miejsca wybierając z niej garść czipsów. Wszystkie, ale to wszystkie wpakował do gęby. "Matko kochana, jakie on ma rozwarcie..."
- Jakie to kurwa zabawne. - Louis wykrzywił się. - Napraw to jakoś.
- A co ja, elektryk.? - Niall walnął się na ostatnie wolne miejsce na kanapie i założył nogi na stolik. "No ciekawe co na to Eve..." - Jak zepsułeś to nie grasz. Proste. - wzruszył ramionami. -  A jak chcesz grać, padasz na kolana, całujesz po stopach, przepraszasz, sypiesz kasą na nowe i wszyscy zadowoleni. - rozłożył ramiona, jakby to było takie oczywiste.
- Masz facet wyobraźnię, słowo daję... - Louis pokręcił jedynie głową.
- To co robimy.? - spojrzałem po wszystkich, nie chcąc kolejnej godziny spędzić na obgadywaniu mojej pamięci. W ciągu ostatnich dni przeżyłem kilkaset takich sesji. O wszystkim, nawet o Louisie. I wszystkimi jednakowo zaczynałem już rzygać. "Nigdy więcej..."
- Kurwa... - Zayn niespodziewanie zerknął na zegarek i aż poderwał się z kanapy, zahaczając nogą o stolik. Niebezpiecznie się zachybotał. "Jeszcze raz i po stoliku..." - Miałem zmienić Liama pół godziny temu. Lou, jedziesz.? - Mulat spojrzał na przyjaciela z ciekawością. "Ale o co chodziło...? Co to za zmiany...?"
- Jadę. - Tomlinson wstał powoli, z uwagą omijając szklany stolik.
- Dokąd.? - spojrzałem za nimi z ciekawością.
- Do Louisy. - Zayn odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie z nadzieją. "O nie, nie, nie..." - Jedziesz.?
- Nie. - mruknąłem ostro, wbijając się głębiej w kanapie. "Nie ma nawet kurna mowy." Wiedziałem, że Louis wpatruje mi się w czubek głowy z morderstwem w oczach, ale miałem go gdzieś. "Czy oni kurde nie mogli odpuścić...?"
- Chodź, Liam mnie zabije... - słyszałem jak Zayn pociągnął Louisa do drzwi, wymieniając z nim przyciszone i wkurzone wypowiedzi, których na ich szczęście nie dosłyszałem. Ale i tak postanowiłem ich zignorować. Łącznie z Niallem, który wciąż gapił się we mnie tymi swoimi gałami, wypalając mi dziurę we łbie. "A niech się odwali..." Udając, że go nie widzę, sięgnąłem do kieszeni po swój nowy nabytek telefoniczny i dla zabicia czasu włączyłem sobie jakąś durną gierkę. "Byle przeczekać..."
- Hazz... - usłyszałem jego wstępny ton, oznajmujący poważną rozmowę. "Absolutnie się nie zgadzam."
- Nie zamierzam o tym teraz gadać. - prychnąłem, wbijając oczy w telefon i zaciskając na nim swoje palce. Słowo daję, gdyby to był żywy organizm, to by pewnie zapiszczał z pretensją.
- A kiedy.? - Niall zrzucił nogi ze stolika i siadł jakoś tak poważniej, nieustannie się we mnie wgapiając. "Oj Horan, wyluzuj..." - Ciągle się migasz. Minął tydzień odkąd wyszedłeś ze szpitala i ani razu jej nie odwiedziłeś.
- Bo nie widzę powodu. - wzruszyłem ramionami, nadal wgapiając się w telefon. A przecież nawet nie wiedziałem w co gram... "Nieważne, jak będę go zlewać, to sobie pójdzie..."
- Słucham.? - "Ahaaa..." Jak to mówią, nadzieja jest matką głupich. Teraz, kiedy Niall prawie zapowietrzył się z wrażenia już wiedziałem, że nie odpuści. "Chciał rozmawiać.?!"
- Wiem. Widzę jak skaczecie wokół niej. - podniosłem głos, odrzucając telefon w bok i wyprostowując się jak do jakiejś konfrontacji. Niall natychmiast pobladł, chociaż dziwnym trafem zacisnął szczękę. "Ale niech kurna poczeka..." - Ona jest cudowna i tak dalej. - prawie się zaplułem, wypowiadając słowa, które wzbudziły we mnie lawinę mdłości. "Pieprzyć to." - Ale wiesz jak to wygląda z mojej strony.? - zmrużyłem oczy, czując dziwną odwagę w szczerości. Miałem zamiar mu wszystko powiedzieć. Teraz. I raz na zawsze z tym skończyć. - Ja jej do cholery nie znam. - oznajmiłem. Szczęka Nialla praktycznie wylądowała na ziemi. "A niech kurde wie." - Wszyscy próbują mi coś wmawiać. Na siłę wciskacie mi ją w łapy. - żaliłem się. - A ja tego nie chcę.! - podniosłem głos, z nerwów prawie wywalając stolik przede mną. W ostatniej chwili założyłem ramiona przed sobą, patrząc na Horana z jawną niechęcią. "No i co się baranie gapisz, jeszcze nie rozumiesz.?"
- Na siłę... Co.?! - wybąkał dopiero po chwili naprzemiennego otwierania i zamykania gęby. "Półmózg, cholera, półmózg."
- To. - prychnąłem, gestykulując gniewnie. - Ciągle słyszę jaka to ona jest idealna, normalnie dziewczyna bez skazy. Dobra, miła, bez grzechu. Normalnie anioł. - aż zacisnąłem pięści wypowiadając te słowa. Nakręciły mnie w gniewie jeszcze bardziej. "Cholera, niech ją jeszcze kanonizują..." - I wiesz co.? - prychnąłem. - Średnio mi się chce w to wszystko wierzyć. Wy mi ją po prostu reklamujecie.
- Chcemy ci przypomnieć. - Niall próbował wcisnąć się gdzieś ze swoim marnym, spokojnym głosikiem. Słabo mu wyszło.
- Ale ja nie chcę.! - poderwałem się z kanapy, kopiąc z gniewu w jej podstawę. - Mam tego dosyć. Tego skakania, tego tematu, jej.! - wydarłem się na Nialla z całego chorobliwie zirytowanego serca. "Zero ulgi." Więc to jeszcze nie był koniec... - I tego całego związku. - westchnąłem, dopiero teraz czując dziwną lekkość. "Nareszcie.! Nareszcie cholera to powiedziałem." Kontrolnie zerknąłem na Nialla, żeby zarejestrować jego reakcję. Jak widać był w szoku. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi malutkimi gałeczkami, praktycznie świdrując mi nimi mózg. "Chciał cholera wywołać u mnie współczucie... Niedoczekanie..." - Nie patrz się tak. - prychnąłem, odwracając wzrok. - Mam dosyć. Nie będę więcej słuchać o tym jacy to nie byliśmy razem szczęśliwi. - oznajmiłem wszem i wobec. - Nie dam sobie wciskać durnot, w które nie wierzę.
- Jak to nie wierzysz.? - Horan pisnął piskliwie, jakby cholera przybity do fotela. Oprócz gadki nie ruszył się stamtąd nawet o milimetr. "Wmurowało, co.?"
- Normalnie nie wierzę.! - krzyknąłem donośnie, z nerwów przeczesując włosy obiema dłońmi. - Ja nawet nie mam pewności czy naprawdę byliśmy razem.!
- Czy ciebie całkiem popieprzyło.?! - w końcu i święty pan Horan przykuty dupą do fotela się ruszył, stając przede mną prawie twarzą w twarz. "Jakby to kurna miało mnie przestraszyć..." - Nie masz pewności.? - złapał mnie za ramię, ale natychmiast się wyrwałem, odchodząc kilka kroków od niego. "Nie będzie mnie tu idiota tykał..." - Przecież...
- To tylko wasza kwestia. - wszedłem mu w słowo, nawet nie mając ochoty słuchać jego wyjaśnień. Wystarczyło mi to, co powtarzali mi dotąd. Więcej do cholery nie potrzebowałem. - Wiem, mama też ją uwielbia. - zaznaczyłem, widząc jak otwiera gębę. "Teraz ja cholera mówię.!" - Ale wiesz co.? - spojrzałem na niego uważnie. - Przez pięć lat mogłem narobić głupot. Mogłem się zmienić w idiotę bez rozumu. Mogłem was okłamywać. - sam siebie nakręciłem, przyznając się do najciemniejszych scenariuszy, które zdołałem wymyślić. "No bo to kurwa chyba nie było znowu takie niemożliwe."
- Co ty pierdolisz.? - Nialla jak widać to nie przekonało, bo spojrzał na mnie jak na ostatniego idiotę na ziemi. "No pewnie, tak najłatwiej..."
- O fałszywym związku. Słyszałeś kiedyś.? - spytałem z udawaną słodyczą, wpatrując się w blondyna uważnie. Nie zareagował. - Nie.? No to ci podpowiem. - oznajmiłem, poważnie zakładając ręce przed sobą. - Kiedy ktoś jest na topie i sława zaczyna przycichać, namawia się jakiegoś jelenia, żeby udawał z kimś związek, żeby o nich pisali. - wyjaśniłem, a Nialla jakby wmurowało. "Znowu." Otrząsnęło go jednak zbyt szybko, bo już po chwili otworzył gębę, jakby chciał coś powiedzieć. "Teraz kurwa ja.!" - Jak było z Lou i El.? - spojrzałem na niego z wyzwaniem. Natychmiast zamknął japę i tylko ciskał we mnie swoimi ocznymi piorunkami. - Wiem, wyszło im, ale do cholery nie każdemu musi. - westchnąłem na koniec, czując, że sam zapędziłem się w niebezpieczne rejony. "Lepsze argumenty, Styles..."
- Czy tyś się czegoś nałykał.? - Horan spojrzał na mnie uważnie. Zupełnie jakby widział mnie pierwszy raz w życiu na oczy. "No kurde, zatkało, tak.? Jak nie mówiłem tego, co się chciało słyszeć...?" - Jakieś teorie spiskowe wyczuwasz.?
- Pamiętam jak podpisywałem jakąś umowę, okej.?! - wybuchłem, aż prawie zatrzęsły się ściany. - Jakąś pieprzoną umowę o zachowaniu poufności.! - wrzasnąłem, mając przed oczami tą cholerną kartkę z moim podpisem, która ostatnio śniła mi się po nocach. "Kurwa, musieli mnie przypiekać. No musieli. Inaczej bym się do cholery nigdy nie zgodził." - I sorry bardzo, wasza piękna gadka o słodziutkiej dziewczynce bez skazy mnie nie przekona. - zaznaczyłem, patrząc na Horana z wyzwaniem.
- Hazz, kurwa, zastanów się przez moment.! - Niall krzyknął niespodziewanie, swoim głosem ryjąc mi się w mózg. "Znalazł się, waleczny..." - Czy ty siebie w ogóle słyszysz.?! - wbił we mnie uważne spojrzenie i zaczął wymachiwać rękami jak ocipiały. - Zaręczyliście się, mieszkaliście razem, uprawialiście seks do cholery.! - skrzywiłem się, słysząc te słowa. "Na pewno kurwa nie.!" - Sam słyszałem.! - zapewnił, chociaż i tak mu nie wierzyłem.
- Przestań pierdolić Niall. - prychnąłem, zbywając jego idiotyczne argumenty. Bo kurwa takie debilstwa miały mnie przekonać.? "Dziecko by już lepiej wymyśliło." - To co podobno było między nami to tylko tyle, co wy mi mówicie. Ja nic nie pamiętam.! - wrzasnąłem. - Nie pamiętam jej, nie pamiętam niczego co by mnie z nią łączyło i tego co niby było między nami.! - w gniewie podszedłem do Horana i prawie złapałem go za poły bluzy. Powstrzymałem się w ostatniej chwili, żeby nim nie wierzgnąć o ścianę.
- Niby.? - Niall wyciszył się i spojrzał na mnie z dołu dziwnie wielkimi gałami. "No kurwa ogłuchł.!"
- Niby.! - krzyknąłem, nachylając się do niego ze złością. - I nie chcę tego... - nawet się nie obejrzałem, a Niall zamachnął się nagle i z siłą przyjebał mi z pięści prosto w twarz. Aż mnie odrzuciło kilka dobrych metrów w tył i klapnąłem tyłkiem na twardą podłogę. "Co do kurwy...?!" Automatycznie złapałem się dłonią za pulsujące bólem miejsce, czyli jak się okazało wargę, czując pod palcami ciepłą, mazistą ciecz. "Krew..." "No kurwa, zajebię mu... Jak mu cholera oddam...!" - Popieprzyło cię.?! - wrzasnąłem jedynie, przyciskając palce do krwawiącej rany i patrząc na niego z nieukrywaną pretensją.
- Nic już więcej nie mów.! - Niall nachylił się do mnie, wymachując mi swoją łapą tuż przed moją twarzą. Mimowolnie się odsunąłem, naprawdę nie mając ochoty na powtórkę z rozrywki. Raz wystarczył, zrozumiałem. Niall był drażliwy gorzej niż baba. I jeszcze bardziej uparty. Jak sobie kurna wmówił, że ma jej bronić, to będzie bronił. "Rycerzyk, cholera jasna." Ale zanim zdążyłem wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, Horan odwrócił się na pięcie i tupiąc tak, że tynk spadał z sufitu, wyszedł na korytarz. "I kurwa cudownie.!"
Westchnąłem ciężko pod nosem, czując się mimo wszystko dziwnie. Tak jak dotąd myślałem, że po wyznaniu wszystkich swoich przemyśleń będzie mi lżej, tak teraz czułem się jak ostatni debil. "Niepotrzebnie się tak uniosłem... Niepotrzebnie..." Fala wyrzutów sumienia w sekundę zalała moje ciało, wyrzucając z niego całą i aktualnie niezrozumianą złość. Aż mnie ugięło pod tym wszystkim. "Kurwa..." Zacisnąłem powieki, opierając brodę na kolanie i mimowolnie pokręciłem głową. "Co mi cholera strzeliło do głowy..." Pokłóciłem się z kumplem, prawie mu przywaliłem, a skończyło się tak, że to ja dostałem... "No cudownie." Na myśl o uderzeniu mimowolnie się skrzywiłem i tylko mocniej przycisnąłem palce do ust. Krew zaczęła wypływać z nich jeszcze szybciej. "Muszę jakoś to ogarnąć." Mimowolnie rozejrzałem się w poszukiwaniu czegoś, co zatamuje krwawienie, ale nic odpowiedniego nie rzuciło mi się w oczy. "I dobrze, kurde. Za głupotę teraz wykrwawiaj się na śmierć."
- Masz. - niespodziewanie usłyszałem nad sobą jakiś dziewczęcy głos i szelest papieru. Natychmiast podniosłem głowę, przed oczami dostrzegając Eve, która patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy i wyciągała do mnie rękę z chusteczką. Nie potrzebowałem nawet słów, od razu zrozumiałem, że wszystko słyszała. I na dodatek trzymała stronę Nialla. Była jednak na tyle miła, żeby nie zostawiać mnie na pastwę losu. "Niech jej będzie..." Sięgnąłem po chusteczkę, natychmiast przyciskając ją do wargi. Średnio pomogło, ale przynajmniej krew się wchłaniała, a nie ściekała mi po palcach... "Kurwa, Niall ma torpedę w pięści czy jak...?!" Mimo wszelkich prób ignorowania dziewczyny i tak czułem, że nadal stoi nade mną i gapi się w sam czubek mojej głowy z pretensjami wypisanymi na twarzy. "Przecież były przyjaciółeczkami, cholera jasna." Ale co mnie to kurde obchodziło.? "Tłumaczyć na pewno się nie będę."
- Nie chcę o tym gadać, jasne.? - rzuciłem z pretensją, niespodziewanie nawet dla siebie podrywając się z podłogi. Mijając dziewczynę, zmiąłem już nie nadającą się do niczego chusteczkę w pięści i ruszyłem z nią do najbliższego kosza na śmieci. Czyli do kuchni. Chociaż tak naprawdę miało być to pretekstem do tego, żeby wszyscy zostawili mnie samego. Do Eve to jednak nie dotarło... "Ugh..." Myśląc, że nie słyszę, ruszyła jakieś dwa kroki za mną, a gdy ja dotarłem do kuchni, ona stanęła w drzwiach i opierając się o futrynę, obserwowała każdy mój ruch. "Niech sobie kurde nagra i potem puszcza, a mnie niech zostawi w spokoju..." Czując powracające zirytowanie, otworzyłem zamaszyście szafkę pod umywalką i aż jęknąłem ze złości widząc cudowny kosz z pokrywką, który nie miał żadnej stopki. "Ja miałem tego kurna dotykać...?"
- Nie możecie sobie kupić normalnego kosza do cholery.? Tam są miliony bakterii.! - pisnąłem z pretensją, korzystając z tego, że właścicielka domu już tu przypadkiem jest. A podnosząc dwoma palcami pokrywę kosza, skrzywiłem się i wrzuciłem tam chusteczkę szybciej niż z prędkością światła. "Żadna bakteria nie miała szans..." Z rozpędu natychmiast się wyprostowałem i nachyliłem do umywalki, płucząc ręce z nieistniejących bakterii. "No właśnie..." - Skąd ja w ogóle to do cholery wiem.? - zmarszczyłem czoło i gniewnie zakręciłem kran, otrzepując dłonie. Z pretensją spojrzałem na Eve, która od mojego wejścia do kuchni nie ruszyła się nawet o milimetr, nadal intensywnie wgapiając się we mnie.
- Lou cały czas to powtarzała. - oznajmiła donośnie w odpowiedzi. Aż prychnąłem ze złości. "Lou..." No pewnie, kurna, pewnie.



***
W kwestii wyjaśnienia, ja nie mam nic do związku Louisa i Eleanor. Nie twierdzę, że nie są razem, nawet wręcz przeciwnie. Bardzo ich lubię :) Ale w opowiadaniu, jak to w opowiadaniu, można sobie zmyślać różne rzeczy, więc postanowiłam troszeczkę podkoloryzować historię. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe :)

22 komentarze:

  1. do dupy?!
    no daj spokój, wiesz jak się rozemocjonowałam wybuchem Stylesa? Co za patałach! No masakra.
    Ty, ale tak serio to co to za kartka? Ciekawe co on tam podpisywał.
    Kurczę, no ja wiem że jest sfrustrowany i w ogóle, ale on w ogóle nie myśli o Lou i o tym co ona czuje/czuła/będzie czuć i to jest takie egoistyczne.
    Boże, chyba naprawdę muszę olać tego faceta bo odkrywam w sobie jakieś ogromne, przerażające pokłady frustracji wewnętrznej :P
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem jak się rozemocjonowałaś wybuchem Stylesa, ale bardzo chętnie bym o tym poczytała :). Patałach mówisz.? No fakt, zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Wcale się nie dziwię Niallowi, że zrobił jak zrobił :).
      A co to za kartka...? Nic nie powiem. Ale wyjaśnię to. Nie bój się :).
      Widzisz, w najgorszych chwilach wychodzi prawdziwe oblicze człowieka. Ale nie bój się, Styles to tak tylko z nerwów. Jak stwierdziła moja testerka, która zna wszystkie tajemnice tego opowiadania, później będzie tego żałował. Czy to Cię chociaż pociesza.? :).
      I jeśli facet wzbudza w Tobie jedynie frustrację, nie ma sensu się go trzymać. No chyba, że to jakieś poważniejsze uczucie :). Ale ja psychologiem nie jestem... Więc wiesz :).
      Buziaki xx.

      Usuń
    2. No więc BARDZO się rozemocjonowałam wybuchem Stylesa :D Niall jest moim mistrzem od chwili kiedy tak pięknie przyłożył temu idiocie. Że będzie żałował? No ja myślę, że będzie! Trochę mnie to pociesza... ale tylko troszeczkę. I tak jest kretynem.
      Jakby wzbudzał tylko frustrację nie miałabym takich dylematów :/

      Usuń
    3. Niall Twoim mistrzem... Ostrożnie z takimi wypowiedziami, bo wiesz... Jest Eve... Może się zdenerwować jak jej będziesz tak chłopaka komplementami obsypywać :).
      I jaka Ty dla Stylesa brutalna jesteś! Ciekawi mnie tylko jak zareagujesz przy ostatnim rozdziale... Czy będziesz tak samo zdecydowana "niech żałuje, zasłużył". No ale zobaczymy... :)
      Powiem Ci coś, co powtarzam każdemu w trudnej sytuacji uczuciowej. Po prostu z nim pogadaj :) To działa cuda :)

      Usuń
    4. Bez przesady, przecież wciąż się zachwycam jacy oni słodcy razem :P
      Ja się w ogóle boję tego ostatniego rozdziału. Ja nie chcę żeby było smutno. A mam dziwny niepokój jakiś taki wewnętrzny co Ty tam wymyśliłaś :P
      Pewnie masz rację, zazwyczaj rozmowa przynosi najlepsze efekty, zabieram się za to, ale to nie jest takie proste :D

      Usuń
    5. Nimi wspólnie możesz. Eve oddzielnie też. Ale podejrzewam, że od Nialla lepiej trzymać się z daleka. Nie, żeby coś... :).
      Nie bój się ostatniego rozdziału :). W mojej głowie wygląda naprawdę cudownie, wiesz.? :) Nie mam pojęcia czy Ciebie to jakoś pocieszy, ale może akurat :). A moich pomysłów nie należy się bać. Są proste :)

      Usuń
  2. Cześć, ostatnio zostałam nominowana do Liebster Award, i moim zadaniem było nominować 11 innych blogów. Jesteś jedną z osób nominowaną przeze mnie :)
    Pytania i więcej informacji znajdziesz na http://mojeopowiadanieojustiniebieberze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry jest okkropny! Czekam aż Louise się obuudzi, może wtedy coś się wydarzy, w tej jego pojebanej główce ;D

    Neext! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry jest po prostu zdenerwowany :). Ale ja go bronić nie będę... Za taką gadkę też sama bym mu chętnie przywaliła :). I, hm... Nie trzeba czekać do pobudki Lou... W jego główce już się wiele dzieje :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  4. Harry dupku jak mogłeś coś takiego powiedzieć? Niall nie powinien się tak unosić. Jestem ciekawa kiedy Lou się wybudzi i czy Harry ją odwiedzi. Jestem też ciekawa czy ją sobie w końcu przypomni.
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw wyzywa od dupków, potem go broni... Uwielbiam Cię, dziewczyno :). Ale na miejscu Nialla sama bym mu rąbnęła za takie gadanie :). Ale każdy ma inną cierpliwość, wszystko rozumiem :).
      Niestety nie mogę rozwiać żadnej z Twoich wątpliwości :(. Opowiadanie straciłoby sens, a ja lubię powoli przekazywać Wam moje wymysły. Tak jest chyba ciekawiej :). Więc bądź cierpliwa!
      Buziaki xx.

      Usuń
    2. Uwielbiasz mnie? Aww. Dziękuje. < 3

      Usuń
    3. Tak :). Nawet nie wiesz jak sie cieszę, że jesteś i komentujesz :).

      Usuń
  5. Brawa dla Nialla. Też dałabym w twarz Harremu. Chociaż... wiem jak sie czuję . No bo to trochę takie dziwne że wszyscy mówią jaka to Lou jest wspaniała i takie tam ,ale przecież chłopak sobie wszystko przypomni ,prawda? I to nie był żaden kontrakt ,prawda? No bo co by to było? Nic. NIC !!! A Lou dalej siedzi w szpitalu w śpiączce ? Przepraszam ale nie czytałam całego bo mi się komputer zawiesza. Tak więc...
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też mogłabym wstać i klasnąć w ręce dla Nialla. Chyba zrobił to, co powinien każdy na jego miejscu. Przynajmniej według mnie :). No ale z drugiej strony jest jednak ten Harry. Który nic nie pamięta. I któremu łopatami do głowy wkładają wiedzę o kim, kogo on nawet nie kojarzy. To musi być dezorientujące...
      Co do ich związku... Nic Ci nie powiem :). Po prostu bądź cierpliwa :).
      Tak, Lou jest nadal w śpiączce. I dziękuję, że poświęcasz czas na mój durny blog :).
      Buziaki xx.

      Usuń
    2. Jaki durny -.- ? Ten blog tak samo jak Chłopak z piekarni jest wspaniały. Wszystkie twoje twórczości są wspaniałe :)

      Usuń
    3. Oh, miło mi to słyszeć :). Chociaż nadal będę się upierać, że do wspaniałości to im heeeeeeeeeeen daleko :).

      Usuń
  6. Okej wedle prośby nie będę specjalnie narzekać i krytykować... To będzie trudne. Nie no żartuje:) Do dupy... Jasne. Ja nie mam pojęcia nawet co może ci się w tym rozdziale nie podobać. Dla mnie jest świetny zresztą jak każdy inny i ja ci to już mówiłam kiedyś chyba, ty złych rozdziałów nie piszesz:) Naprawę szczera jestem ja jeszcze nic złego od ciebie nie czytałam. Po prostu się nie doceniasz dziecko:) Więcej wiary we własne możliwości i talent:)

    Zabawny początek rozdziału nawet bardzo:) Oni jak dzieci normalnie się
    zachowują. Tak się zastanawiam czy faceci w ogóle dorastają. Hah Zayn jaki foch:) Ale musieli się na chwilę od tego oderwać. Louis mistrz gier:) Tak to i ja może bym wygrała jakby innym joystick nie działał:) Popsuli biednemu Niallowi:) I "podłącz do prądu" hahah z czym mi się to przypomniało:) Ale nie to chyba było jednak podłączone:) Ale się Zayn czepił tego stolika naprawdę. Jakim cudem go nie zespół:)

    Ach Hazz uparciuch jeden. On nawet źle reaguje na jej imię. Pojechał by w
    końcu do niej przecież to nic zobowiązującego. Może akurat coś sobie by
    przypomniał:) Ale nie i nie. Po co niby mieli go okłamywać, wmawiać coś co nie było prawdziwe. Też ma do nich zaufanie:) Ale w sumie tak postawić się na jego miejscu to nie ma chłopak łatwo. Nikt mu nie może powiedzieć mu co czuje, czuł. Musi sam sobie przypomnieć:)

    Czy Niall zrobił dobrze bijąc biednego Stylesa oto jest pytanie.. Z
    jednej strony faktycznie już mu się należało za to co wygadywał. Ale z
    drugiej to tylko Harry kto by się po nim spodziewał czegoś mądrego.
    Zagubiony nie pamięta kilku lat życia po wypadku a każdy oczekuje że
    sobie od razu przypomni. Poza tym i tak jest dziwny:) Do niego to chyba trzeba mieć anielską cierpliwość. Chociaż i tak trzymam stronę Nialla zachował się jak trzeba:) Może to coś Harry'ego nauczy. Opamięta się. Nialla raczej łatwo nie wyprowadzić z równowagi Hazz się nieźle postarał. Coś tam mu świta coś tam sobie ubzdurał i tyle. Chyba nikt nie jest w stanie mu przemówić do rozumu nikogo nie słucha.

    Jej jaka Eve miła.. Kto by pomyślał:) Dobrze że mu nie poprawiła z drugiej strony:)"A podnosząc dwoma palcami pokrywę kosza, skrzywiłem się i wrzuciłem tam chusteczkę szybciej niż z prędkością światła. "Żadna bakteria nie miała szans..." haha zabawne:) Oj tak ona to mu z pewnością wiele o tym mówiła:) Jakie to kosze są złe ile na nich bakterii i że dotykać tego nie będzie:) Ciekawe kto u nich śmieci wyrzucał:)

    Dobra już kończę tą swoją szalenie inteligentną gadaninę i czekam na kolejny rozdział:) Mam coś dobre przeczucie co do niego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę tak od końca, bo potem zapomnę... Ty się ze swoim przeczuciem to może nie wypowiadaj, co? :). Twoje przeczucia są złe :). I żadne Wodniki w moim horoskopie mnie do nich nie przekonają :). Właśnie na podstawie tego wiem, ze Twoja intuicja leży :). A wracając do początku...
      Co mi się nie podoba w tym rozdziale.? Hm... No przecież, że opisy.! Zaro spójności, świat w powietrzu, żadnego tła... Ale już kij, nie będę z tego robić drugiej Piekarni. Próbuje się z innym stylem. Może wyjdzie mi lepiej niż to, co pisałam w Sali samobójców :).
      Starałam się pokazać coś normalnego na początku :). I ja nie wiem... CZEKAJ! Chyba mnie oświeciło :). DZIEWCZYNO, JESTEŚ GENIALNA! :). Kocham Cię, normalnie Cię kocham! Taki pomysł mi dałaś...! :). Zaraz lecę go rozwijać :). Tylko oczywiście skończę odpowiedź :).
      Więc... Harry jest teraz po wypadku i nabrał egoizmu. Albo inaczej, egoizm wyszedł z niego po latach starań dla innych. Zanim nie nadążysz. Jak on własnej matce nie wierzy, to wiesz... :)
      Nie ma co ukrywać, Nialla to Ty i tak popierać będziesz :). Więc wcale mnie nie zdziwiła Twoja wypowiedź :). I może już się tak nie zachwycaj biedną Eve, co.? Peszysz dziewczynę :). Poza tym nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ona pobiła się z kimś innym niż jej wredny, starszy brat. Podzielasz moje zdanie, prawda.? :)
      A co do kosza... Widziałaś opis mieszkania :). Kto się u nich śmieciami przejmował, daj spokój :). Mogli mieć inne, ciekawsze, rzeczy do roboty :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  7. "Cholera, niech ją jeszcze kanonizują..."
    "Nie będzie mnie tu idiota tykał"
    "Niech sobie kurde nagra i potem puszcza, a mnie niech zostawi w spokoju..."
    Nie mogłam się powstrzymac, po prostu przemyślenia Styles'a są nad wyraz podobne to moich (no przynajmniej niektóre) i tak jak on, pozostają tylko w moim mózgu, świat o nich nie słyszy, bo gdyby tak było, to nikt, ale to nikt nie chciał by ze mną spędzać czasu. Za dużo narzekam i przeklinam na ludzką głupotę i niezrozumienie. Taka dygresja, wybacz...
    Och mój ty słodki Niallerku, mój ty cukiereczku. Powiem tak: WRESZCIE. Ja z moją cierpliwością to bym mu przywaliła, kiedy tylko wypowiedział pierwsze słowa. Się kurna biedaczek znalazł, po wypadku, ze swoimi cudownymi przemyśleniami, z dupy wziętymi.
    A i jeszcze jedno, jakbyś ruszył swój tyłeczek do szpitala i ją odwiedził, posiedziałbyś chwilkę spokojnie przy jej łóżku, to istnieje cień takiej szansy, żebyś sobie coś przypomniał, więcej nic jakieś krótkie skrawki o tym, że miała problemy z bakteriami, a na Brits włożyła czerwoną sukienkę. Znaczy nie no super, że coś takiego też jest, ale bez większych wspomnień nie przestaniesz pierdolić, że wasz związek to ustawka. Nie nic, taka ciocia dobra rada.
    Dobra już kończę, bo zaczynam się zbytnio wczuwac. Ale widzisz, to wszystko Twoja wina! xD
    Ściskam
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Wiadomo, każdy ma jakieś tam swoje przemyślenia i czasami nie ma się ochoty nimi z nikim dzielić. Taki już człowieczy los :). I chociaż Cię nie znam, jestem pewna, że nie jest aż tak źle jak uważasz :). Ja tam na przykład lubię złośliwości. Takie przyjacielskie. Lepsze to, niż wieczne słodzenie :).
      No proszę, wreszcie ktoś w pełni popiera Niallerka! :) A już myślałam, że trochę przesadziłam z tym całym atakiem na twarz Stylesa... Ale pamiętaj, Horan jest cierpliwym człowiekiem :). Harry musiał naprawdę się postarać, żeby doprowadzić tego aniołka do takiego stanu :).
      I muszę Ci przyznać absolutną rację co do odbierania stanu Harry'ego. Uparł się, debil i już po sprawie. Choćby go przypiekali, tak nie odpuści. Co to za człowiek jest w ogóle...? :).
      Niestety, nie mogę Ci zdradzić jak to będzie z tym jego przypominaniem... Dobrze, że sobie chociaż czerwoną sukienkę Lou na Brit przypomniał :). Taki z niego zakuty łeb, cóż poradzić... :) Bo przecież jak coś sobie wmówi to go nie przegada. Musi sam uwierzyć. Sam się przekonać. A do tego jeszcze długa droga :).
      I możesz się wczuwać ile chcesz :). Ja uwielbiam takie emocjonalne komentarze. Mam wtedy poczucie, że ludzie naprawdę interesują się moją pisaniną, a lepszego wyróżnienia nie mogłam sobie wyobrazić :).
      Więc dziękuję :)
      I buziaki xx.

      Usuń