środa, 19 lutego 2014

10.


Wpatrywałem się w album, zupełnie nie wiedząc jak zareagować. Byłem cholernie ciekawy tego co jest w środku, ale mimo wszystko nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Wyobrażenia wyobrażeniami, prawda mogła mnie zaskoczyć. A głupio by było, gdybym strzelił jakiś przypał w towarzystwie Liama. Czułem jego uważny wzrok na sobie i naprawdę nie było to motywujące. Nie mogłem czegokolwiek palnąć. "Chłopie, skoro się z nią umawiałeś, nie może być tak źle. Do dzieła." Westchnąłem i nie czekając na żaden znak z nieba, po prostu otworzyłem album. Zdziwiłem się z jaką łatwością mi to przyszło. Być może pojawiła się tam gdzieś minicząstka szczęścia z tego powodu. Której nie odczułem tylko dlatego, że od razu rzuciło mi się w oczy zdjęcie. Jej zdjęcie. "Chyba." W każdym razie dziewczyny na nim kompletnie nie kojarzyłem. "Czyli pewnie ona. Albo i nie... Warto się upewnić."
- To ona.? - zapytałem cicho, nie odrywając wzroku od kartki. W głowie tłoczyło mi się milion sprzecznych myśli, których nie mogłem ogarnąć. Łepetyna natychmiast zaczęła mnie od tego boleć, nasilając nieprzyjemne uczucie bycia nie na miejscu. A na dodatek nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. "Czyli ona." Westchnąłem, przyglądając się zdjęciu jak najuważniej tylko mogłem. Nie wiem, może chciałem rozpoznać jakikolwiek element, znaleźć cokolwiek, co obudzi we mnie wspomnienie. "Głupi." Nic takiego się nie stało. Dziewczyna tak samo jak i wcześniej wydała mi się zupełnie obca. Nawet zamknięcie oczu i ponowne ich otworzenie nie pomogło. Nie znałem jej. Kompletnie. Więc jak mogłem tak po prostu na czyjeś słowo uwierzyć, że cokolwiek mnie z nią łączyło.? "To wszystko jest jakieś chore..." Naprawdę trudno było mi pojąć, że mógłbym być z kimś w tak zażyłym związku, jak to tłumaczyli mi chłopaki i tak zwyczajnie z dnia na dzień nagle o tym zapomnieć. Bo przecież coś takiego nie jest do cholery możliwe. Jakim cudem jednego dnia mogłem ją... z nią być, a drugiego dnia nawet nie pamiętam jej imienia.? "Louisa, pacanie." Cholera, nawet teraz nie mogłem tego utożsamić tego imienia z konkretną osobą. Nawet jeśli miałem jej zdjęcie centralnie przed oczami. Patrzyłem na nie cały czas. I mogłem je nawet dotknąć...
Wraz z obudzeniem się tej myśli w mojej głowie, mimowolnie przejechałem palcem po zarysie jej twarzy. "Całkiem słodkiej twarzy..." Dziewczyna naprawdę była ładna. Naprawdę. A jej delikatna uroda idealnie grała z tym całym opisem, który walnął mi Lou. Ten jej zadarty nosek, kilka piegów na policzkach, ładne usta bojące się uśmiechnąć, spuszczone oczy, co podkreśliło te dziwnie długie rzęsy... Wszystko idealnie pasowało do tego miłego przysposobienia, uczciwości i tak dalej. Tylko te rude włosy... Jakoś średnio mi się to kleiło. Nie, żeby coś, ale szczerze wierzyłem w ten rudy temperament. "Ciekawe czy była taka temperamentna." Już nawet oderwałem wzrok od zdjęcia, chcąc spytać Liama jaki charakter naprawdę skrywała ta nieznajoma, kiedy zauważyłem, że w sali panuje podejrzana cisza. Nie chodziło o te wszystkie maszyny podłączone do mnie, nie. One nadal na całe szczęście piszczały i migały. "Ja żyłem." Ale nie miałem pojęcia co z Paynem... Bo wystarczyło mi jedno spojrzenie rzucone na niego, by zorientować się, że chłopak dziwnie pobladł, wzrok zrobił mu się jakiś taki tępy, a co najważniejsze, przestał oddychać. Zupełnie jakby zamarł w jakimś oczekiwaniu. "No i co teraz, cholera.?" Trochę spanikowałem, co natychmiast wyłapały te wszystkie aparatury obok mnie. Miałem nadzieję, że może to wezwie jakąś pielęgniarkę, czy innego doktora, który wiedziałby co robić. Bo ja nie miałem pojęcia. I tylko wzdychałem głęboko, próbując uporządkować ten milion myśli w mojej obolałej głowie. Zastanawiałem się nawet czy nie zacząć panicznie wzywać pomocy, kiedy mój wzrok padł na album. I na dziewczynę na zdjęciu. Dopiero wtedy zauważyłem, że oczekiwanie Liama skierowane jest na nią. "Czyli chodziło o mnie..."

- Ma niesamowite oczy. - rzuciłem pierwsze, co mi przyszło do głowy. Liam w odpowiedzi natychmiast wypuścił całe wstrzymywane powietrze i na dodatek się uśmiechnął. I nawet przestał być taki zielony na twarzy... "Całe szczęście, będzie żył." "Tylko skąd u niego nagle taka rozanielona mina.?"
- To samo powiedziałeś po waszym pierwszym spotkaniu. - Payne wyjaśnił natychmiast, zupełnie jakby czytał mi w myślach. "Troszeczkę przerażające..." Ale i tak nie tak bardzo jak cały sens jego słów, które uderzyły mnie prosto w brzuch całą swoją mocą. "Ja o niej wcześniej mówiłem..." Jakim cudem, skoro tego nie pamiętałem.?
- Czyli coś w tym musi być. - zbyłem go sucho, marszcząc brwi i z uwagą przekręcając strony w albumie. "Ja i ona..." Nie, to jakaś abstrakcja. Nie mogłem o niej mówić, nie mogłem z nią być, nie mogłem jej... z nią być. Bo skoro nawet zdjęcia nic mi nie mówią... "To było po prostu niemożliwe." - Trochę inaczej ją sobie wyobrażałem... - westchnąłem, nie chcąc dać Liamowi kolejnych powodów do zmartwionej miny. Ale sądząc po jego reakcji i tym kolejnym zapowietrzeniu... "Cholera." - Ale jest całkiem atrakcyjna. - zapewniłem przekonująco, patrząc na niego uważnie. Odetchnął z ulgą. "Alarm odwołany..." Czując się jakoś lżej, natychmiast przeszedłem do kolejnego jej zdjęcia. Na którym widać już było jej całą sylwetkę. Całkiem zgrabną sylwetkę, chociaż zupełnie nie wychudzoną. Miała sporo tu i tam... Zwłaszcza tu... No i tam... "Wow." - Naprawdę niezła. - dodałem po chwili, uśmiechając się pod nosem, z zupełnie niewiadomych sobie przyczyn. I z miejsca zbeształem się w myślach. Tu przecież nie było się z czego kurczę śmiać. Dziewczyna, nawet jeśli i wyglądała fajnie, i tak była mi zupełnie obca. Zupełnie. 
- To źle.? - Payne natychmiast wyłapał moją niepewność, a jego głos w związku z tym zaczął wyjątkowo piszczeć.
- Nie no, dobrze... Bardzo dobrze. - kiwnąłem szybko głową. "Za szybko." Jednak czujne spojrzenie Liama nie zdołało tego wyłapać, sądząc po jego nadal entuzjastycznym uśmiechu. "No właśnie..." - Szkoda, że na żadnym się nie uśmiecha. - stwierdziłem dziwnie cicho, zupełnie jakby głos nie chciał współpracować z chęcią zaimponowania Liamowi. "Organizmu nie oszukasz, Styles."
- Trudno ją było zmusić do zrobienia jakichkolwiek zdjęć. - Payne wyjaśnił krótko. - Zawsze twierdziła, że rozsadzi aparat jak tylko ktoś próbował cyknąć jej fotkę.
- To dlatego na większości śpi.? - zmarszczyłem brwi, przeglądając kilkanaście następnych stron w albumie już z mniejszą uwagą. Zacząłem bowiem szukać takiego, na którym coś by się działo. Bo na razie jedyne co wyłapałem z tego całego przeglądania to to, że miała bliznę po ospie tuż przy prawej brwi. "Przynajmniej jakiś fakt."
- Śpiąc trudno krzyczeć, żebyś odłożył ten cholerny aparat, przestał się wygłupiać i zajął się czymś pożytecznym. - chłopak uśmiechnął się delikatnie sam do siebie. "Musiało mu się miło kojarzyć." Zaraz jednak spuścił smutno wzrok i westchnął głęboko, dłonią nerwowo przeczesując włosy. "Cholera, musiało być z nią naprawdę źle." - Ewentualnie jak to nie skutkowało przechodziła do prostego i skutecznego wyrywania ci wszystkiego z rąk. - dodał po chwili, znowu z delikatnym uśmiechem. I z miejsca poczułem się skołowany.
- Awanturnica, huh.? - zmarszczyłem brwi, próbując sobie wyobrazić tą dziewczynę wkurzoną. Nie dało rady, była zdecydowanie za urocza. "Na pewno musiała fajnie się uśmiechać." - To mi jakoś zupełnie nie pasuje do tego co opowiadał mi Lou. - rzuciłem szybko, jakby chcąc odciągnąć myśli od poprzedniego tematu. Głupio mi było zastanawiać się jaka była ta dziewczyna, skoro nawet mój mózg się zbuntował i postanowił wyrzucić ją z pamięci. "Styles, jesteś bez serca..."
- Serio.? - Liam spojrzał na mnie zdziwiony, podnosząc jedną brew.
- Chociaż w sumie... - spojrzałem przed siebie zamyślony. - Mógłbym to podłączyć pod "nie chcę się z tobą umawiać Styles i nie próbuj mnie przekonywać, bo i tak zdania nie zmienię". - zmarszczyłem brwi, przypominając sobie główną i najczęściej powtarzaną przez Louisa wypowiedź, kiedy opowiadał mi o tej naszej niby relacji. Co, tak jak i wtedy, tak i teraz wyjątkowo mnie wkurzyło. To przecież było nie do pomyślenia, żebym jedną dziewczynę wyciągał na randkę przez pół roku. "On zdecydowanie musiał coś pokręcić. Albo się ze mnie nabijał." - Ale według dalszych wyjaśnień Tomlinsona udało mi się ją chyba jakoś zbajerować. - dodałem, tak dla dodania sobie pewności. Co i tak mi nie pomogło, kiedy zerkając na Payne'a, zobaczyłem jego pełną zwątpienia minę.
- Jakoś... - zaśmiał się z lekka, starając się mimo wszystko jakoś zachować powagę. I tak, średnio mu to szło. "Żałosne."
- Tak, wiem, zajęło mi to pół roku. - westchnąłem ciężko, przewracając oczami. Naprawdę nie miałem ochoty jeszcze raz wysłuchiwać tego jak moje domniemane starania szły na marne. "Musieli naprawdę wtedy mieć ze mnie ubaw." "Na ich szczęście tego nie pamiętam..." - Jezu, a to co.? - pisnąłem, widząc kolejne zadziwiające ujęcie. Rudą stojącą na balkonie, za zamkniętymi drzwiami. Niby nic takiego, ale jej mordercza mina i dłonie wymazane podejrzaną, czerwoną substancją dawały do myślenia. "No pięknie, to jakaś maniaczka." Liam natychmiast nachylił się nad albumem i gdy tylko zobaczył zdjęcie, wyszczerzył się debilnie.
- Podejrzewam, że mogłeś ją za karę, dla śmiechu, albo jakiejś pokręconej gry wstępnej zamknąć na balkonie. - wyjaśnił, uśmiechając się przy tym jeszcze szerzej. Ale nie to było dla mnie najważniejsze w tym wszystkim. "Gra wstępna..." Czyli ja i ona jednak... "Cholera i czemu ja tego nie pamiętam.?!" - Lou strasznie boi się wysokości. Na balkon dobrowolnie nie wejdzie. - dodał jeszcze, tym samym skupiając moje myśli na tym konkretnym temacie. "Czy to w ogóle możliwe.?" Spojrzałem kontrolnie na Liama, ale nie wyglądał jakby żartował. "Cholera, ta dziewczyna była naprawdę pokręcona." - Więc się nie dziw, że wygląda na wkurzoną. To aż nie do pomyślenia, że mogłeś wyjść z tego cało.
- Albo to nie byłem ja. - wzruszyłem obojętnie ramionami, chociaż w duchu przyznawałem Payne'owi rację. Wzrok tej dziewczyny, mówiący idealnie 'zrobisz mi jeszcze jedno zdjęcie, a twoje jaja zawisną na Big Benie', nie wyglądał miło i dobrodusznie. "Czyli jednak coś z maniaczki w niej tkwiło..."
- Fakt, te czerwone dłonie wyglądają podejrzanie... - Liam przyznał mi rację, nie tracąc przy tym uśmiechu. "Czyli takie głupoty były na porządku dziennym.?" - I sam nie wiem jak to wytłumaczyć.
- Czasami lepiej nie wiedzieć... - westchnąłem, przechodząc szybko na następną stronę. Całe szczęście tam już były typowe dla niej fotki. Nigdzie więcej tego przerażającego wzroku. Słowo daję, jak ja z takim jej podejściem chciałem w ogóle jeszcze... "Chwila." To ja jej robiłem te wszystkie zdjęcia. Przynajmniej idąc na logikę i wyjaśnienia Payne'a. Ale nawet jeśli, jakoś słabo potwierdzało to te wszystkie teorie, że niby byliśmy razem. "Muszę mieć lepszy dowód." - Czy są tu jakieś zdjęcia...? - zapytałem niepewnie, bojąc się wypowiedzieć magiczną formułę. "To było mega, mega dziwne."
- Nie wiem, nie przeglądałem tego. - Liam westchnął tylko, na szczęście rozumiejąc o co mi chodzi. - Trzeba poszukać... - zmarszczył brwi, sięgając do plecaka po kolejny album. Spokojnie patrzyłem jak szybko go przegląda, po czym odrzuca w kąt mojego łóżka. Szybko bierze następny, z którym robi dokładnie to samo. Dopiero przy trzecim zatrzymał się na dłużej i jakoś uśmiechnął szerzej. - No, masz. - podał mi książeczkę, którą wziąłem z ogromną niepewnością. I nawet na nią nie patrząc, powoli położyłem przed sobą. - Pewnie nawet chronologicznie ułożone. Lou jest w tych sprawach trochę pedantką... - Liam uśmiechnął się zachęcająco, widząc jak nadal wlepiaj w niego wzrok. Okej, album może i do mnie mówił, ale naprawdę nie miałem odwagi spojrzeć w dół. Nie byłem pewny czy naprawdę chcę wiedzieć. "A co, jeśli to wszystko prawda.?" - To mógł cyknąć Louis, na imprezie w hotelu. - Payne spróbował jeszcze raz, pochylając się delikatnie nad albumem i patrząc z uwagą na zdjęcie. - Chyba wasze pierwsze zdjęcie. - mruknął niepewnie, spoglądając z powrotem na mnie. I nie był to miły wzrok. Natychmiast poczułem się tak, jakby mnie zmuszał. "No ale niech mu będzie." Westchnąłem boleśnie i czując ten niemiły ścisk w mostku w końcu opuściłem wzrok. I nie minęła nawet sekunda, gdy zalała mnie fala myśli i dziwnych skurczy żołądka. 

"O cholera..." 

To naprawdę była ta sama dziewczyna. Ta ruda, z tą uroczą twarzą, z tą blizną obok brwi. Nie było wątpliwości.  "Na pewno ona." Nawet uśmiech na jej twarzy nie mógł mnie zmylić. "Zdecydowanie ona... A obok ja." 
To było nie do pojęcia. Widzieć własną osobę, której raczej nie powinienem mylić z żadną inną, obok jakiejś nieznajomej. O której nie wiedziałem nic. Której nie pamiętałem. "Cholera." 
Normalnie byłem w szoku. Cały czas miałem wrażenie, że to, co powtarzają mi chłopaki to jest jakiś żart. Drętwy, ale jednak żart. A teraz miałem dowód. 
Nie dość, że ona naprawdę istniała, to w dodatku kiedyś istniała obok mnie. "Tak jak na zdjęciu." Nie było wątpliwości, fotografia idealnie pokazywała, że rozmawialiśmy. Albo przynajmniej w jakikolwiek inny sposób prowadziliśmy kontakt. 
Ona na mnie patrzyła. Stała obok mnie i patrzyła na mnie z dołu tymi swoimi dziwnymi oczami. Uśmiechała się. Prosto do mnie. A ja nie dość, że wszystko odwzajemniałem, to na dodatek trzymałem dłoń na jej ramieniu. "Dotykałem ją. Ja ją kurwa kiedyś dotykałem..." 
"Cholera jasna."
"To było o wiele za dużo..."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz