ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ SCARLETT Z NAJSZCZERSZYMI ŻYCZENIAMI.
Dziękuję, że jesteś. I udanych jutrzejszych urodzin! :)
Chrząknąłem na rozbudzenie, podnosząc głowę z niewygodnego ułożenia. "Kurna, moja szyja..." Powoli otworzyłem ślepia, nie chcąc oślepnąć nagle od jaskrawego światła i zacząłem rozmasowywać obolały kark. "No jakby mi się każdy krąg poprzesuwał..." Wzdychając ciężko, rozprostowałem kręgosłup i na śpiąco rozejrzałem się wokół siebie. "No cudownie..." Sądząc po piekielnym bólu od strony południowej i tym, że jedyne co przed sobą widziałem to uśpiony ekran laptopa, doszedłem do wniosku, że przysnęło mi się przy biurku. "Kiepska sprawa..." Ziewnąłem szeroko, rozciągając się jak najbardziej tylko mogłem, po chwili przejeżdżając dłońmi po twarzy. Nijak mnie to nie rozbudziło. Byłem połamany, zmęczony, ale z drugiej strony całkiem szczęśliwy. W sumie spędziłem z nią noc... "Szkoda tylko, że nie na takich zasadach, na jakich naprawdę chciałem." Niespodziewany dreszcz przeszedł przez mój kręgosłup, kiedy w głowie rozświetlił mi się obraz kuszącej wzrokiem dziewczyny, powoli rozpinającej guziki swojej bluzki. "Skończ, Styles." Zanim obraz rozbudził mnie na dobre, poderwałem się z krzesła, biegnąc do łazienki. "Zimny prysznic, tego mi było teraz trzeba..."
*
- O, Hazz. Mam nadzieję, że się nie obrazisz... - stanąłem jak wryty, widząc Liama krzątającego mi się przy kuchence. "No czy on oszalał?! Chałupę mi spali!" - Byłem trochę głodny, a oni się zlecieli. - chłopak spokojnie kiwnął głową na zasiedziałą przy stolę resztę, która rozprawiała o jakimś tam meczu. I wydawała się być wyjątkowo spokojna o to, co Payno wyrabia. "To to była norma, tak...?" Zmarszczyłem czoło, drapiąc się po głowie w zastanowieniu. "Kiedy on nauczył się nie palić połowy domu przy gotowaniu...?"
- Nie ma sprawy. - wzruszyłem ramionami, starając się zapamiętać, żeby na wszelki wypadek nie dziwić się już niczemu. - Tylko mi posprzątać przed wyjściem, jasne? - wskazałem groźnie na Payne'a, starając się przybrać jak najbardziej poważną minę. - Moja pani od sprzątania chyba leży gdzieś zakopana pod płotem, a ja nie zamierzam się z tym potem babrać. - stwierdziłem lekko, ignorując podejrzliwe spojrzenia chłopaków i spokojnie podszedłem do szafki na końcu kuchni, gdzie Gems chowała wczoraj jakąś butelczaną wodę. "Piciu i do szpitala..."
- A ty nie zostaniesz? - Zayn przyglądał mi się uważnie, kiedy już prawie wychodziłem z kuchni.
- Jadę do Lou. - rzuciłem. I zaraz sobie przypomniałem, że tak lekko to mi to nie przyjdzie. "Durna ochrona..." Już nawet się zatrzymałem, wyciągając telefon z kieszeni, żeby zadzwonić po tą moją obstawę, kiedy usłyszałem skrzeczącego Louisa.
- Super, jadę z...
- CO MNIE IDIOTO KOPIESZ! - urwał, kiedy Malik wrzasnął donośnie i ze skrzywioną miną zerknął na Nialla. Nieźle zaskoczonego Nialla... "Haha, nietrafiony!"
- To miało być w Louisa... - Horan zerkał na Mulata niepewnie, z jawnym przerażeniem w oczach.
- No dzięki, naprawdę. - Louis prychnął obruszony.
- Złamałeś mi nogę... - ...a Zayn opadł ciężko głową na stolik i przestał dawać jakiekolwiek znaki życia. "Kopnięcie go zabiło...?" Zaciskając palce na trzymanym przed sobą telefonie, wychyliłem się nieco w prawo, rejestrując nieruchomą sylwetkę przyjaciela. "E, oddycha..." Szybko wróciłem na miejsce, obserwując jak zatroskany Payno podchodzi do Malika, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Na pewno nie jest tak źle... - mruknął. Mulat tylko jęknął i gwałtownie strącił dłoń Liama. Który wymienił z Horanem wymowne spojrzenia.
- Sorry, stary. - blondas mruknął niewyraźnie, nachylając się w stronę poszkodowanego. Dalszej części nie zarejestrowałem, bo znikąd stanął przede mną Louis i rzucił mi zniecierpliwione spojrzenie.
- Dobra, olej ich. - machnął ręką, ciągnąc mnie za rękaw w stronę drzwi. - Zawiozę cię.
- Louuuu, miałeś przecież... - Niall natychmiast wyprostował się na krześle i spojrzał na nas spanikowanym wzrokiem.
- ...iść na trening z dzieciakami? - Payno dokończył za niego. "Cholernie przekonujące..."
- Co? Pierwsze słyszę... - Louis tylko zmarszczył czoło, wywołując u mnie parsknięcie śmiechem. "Nawet ja kurczę zrozumiałem..." - A ty nie stój, chodź. - Tomlinson odwrócił się do mnie i znowu zaczął ciągać do wyjścia.
- Muszę poczekać na ochroniarzy. - wyrwałem się, podnosząc dłoń z komórką do góry. - Zacząłem sobie spacerować i fanki mnie dopadły, więc... mam teraz strażników. - odsunąłem się, kiedy jego ręka znów chciała chwycić jakiś skrawek mojego ubrania. - Nie dotykaj, bo cię znokautują...
- Też jestem w zespole, nie? - Tommo prychnął pod nosem. - Nie mogą mnie ruszyć.
Pokręciłem głową, wybierając 9 na telefonie, pod którą miałem zapisany numer do tej całej agencji. Obserwując Louisa, zacząłem odliczać mijające sygnały. Doszedłem do 3, zanim ktoś ruszył tyłek do telefonu.
- To tylko ja. - zakomunikowałem chrypliwie, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. - Chciałem się zapytać czy mogę sobie powędrować do szpitala...?
*
Patrząc na Stylesa czułem się wewnętrznie dumny. Może i biadolił w kółko o tym samym, ale z drugiej strony przyjemnie było słuchać jak w końcu bez żadnych zahamowań opowiada o Lou. I jeszcze mu się tak ślepka jarzą w pakiecie... "No prawie jak kiedyś..." Westchnąłem, jak gówno gaci trzymając się myśli, że w tej pałce jakieś zakochanie jeszcze mu zostało. Ale czy mogłem mieć jakieś wątpliwości, kiedy Młody na tysiąc różnych sposobów opowiadał o tym jak ona się uśmiecha? "A w sumie co się było dziwić..." I ja wyszczerzyłem się automatycznie, przypominając sobie wyraz szczęścia na tej bladej twarzyczce, kiedy tylko Hazz krążył gdzieś w pobliżu. "Co ja bym dał, żeby to wrócić..." Chrząknąłem pod nosem, starając się przybrać zainteresowaną minę i nie pokazać Stylesowi, że na moment odpłynąłem. Zauważyłem, że niezmiennie gadał o tym jak to go wykiwała z rozpinaniem koszuli, więc tylko pokiwałem głową, po czym i tak rozejrzałem się wokół siebie. Tak machinalnie. No i żeby przypadkiem nie wyrąbać w coś zębami, na szpitalnym korytarzu kręci się przecież do groma ludzi w ostrymi narzędziami... Na szczęście nikt w pobliżu nie miotał mi się ze skalpelem przed twarzą, więc spokojnie tuptałem nogami obok Stylesa, starając się uważnie słuchać co ma do powiedzenia. A to i tak przestało mieć znaczenie, kiedy mijaliśmy automat z jakimiś napojami i mój wzrok padł na... "ONA!" Zatrzymałem się gwałtownie, wypatrując się na tyłek dziewczyny, który gdzieś tam krążył mi po umyśle. Tak bardzo starałem się zgadnąć skąd go kojarzę, że nawet nie zauważyłem jak Styles przystanął obok mojej osoby i zaczął się na mnie gapić, durnie marszcząc czoło.
- Żyjesz ty tam w środku jeszcze? - trącił mnie w ramię, ale nawet to nie przerwało mojego skupienia.
- To ten tyłek... - zakładając ręce przez sobą, z zamysłem kiwnąłem głową na dziewczynę, która coś tam działała z wyciąganiem coli i akurat stała do nas tyłem.
- Co? - Hazz parsknął śmiechem. Dokładnie w momencie, kiedy panna odwróciła się w naszą stronę i zmierzyła mnie przepełnionym politowaniem spojrzeniem.
- Przepraszam? - pisnęła znajomo. "To ta ta!" Momentalnie przewróciłem oczami, zapominając o całej sympatii, którą wcześniej zdołałem wykrzesać. Do tej laski spod drzwi nie miałem żadnych sentymentów.
- A nie, to ty... - uśmiechnąłem się cierpko, zakładając ręce przed sobą. - Sorry, pomyłka.
- Marzenia też fajna sprawa. - panna pokiwała głową i z przytupem ruszyła przed siebie, miażdżąc mnie spojrzeniem. "Żebyś się nie zdziwiła..."
- Nie schlebiaj sobie. - mruknąłem, kiedy mnie mijała. Oczywiście tylko wyniośle przewróciła oczami i po chwili zniknęła za zakrętem. Akurat w momencie, kiedy moje spojrzenie padło na uchachanego Stylesa. - Co japę cieszysz? - rzuciłem nieprzyjemnie, za co od razu opieprzyłem się w duchu. "Miałeś być grzeczny, Tomlinson..."
- To było zabawne... - Hazz pokiwał głową. "...no ale chyba nie dzisiaj."
- No od cholery. - skrzywiłem się. Hazz natomiast wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Nie bój się, nic nie powiem Els. - stwierdził znikąd.
- Jaka Els? - palnąłem automatycznie, nawet nie próbując zrozumieć kogo chciał mi teraz wytknąć.
- Stary... - Styles popatrzył na mnie uważnie. I dopiero pojąłem, że w jego towarzystwie mam się cofać o pięć lat. A wtedy miałem dziewczynę... O imieniu Els... "Geniusz skojarzeń."
- Aaaa, nie. - wyjaśniłem szybko, czując na skórze palące spojrzenie zgorszenia rzucane przez Młodego. - Nie jesteśmy razem.
- Dzięki, że mi powiedziałeś, naprawdę. - zironizował, mlaskając gumą, którą chyba dotąd cały czas żuł. "A może nie...?" - Mogę się chociaż dowiedzieć dlaczego? - usłyszałem i aż mnie zmroziło. Zaciągając się powietrzem z paniką spojrzałem na twarz Stylesa. I równie szybko odwróciłem wzrok. Patrzenie na niego chyba nagle zaczęło boleć... Niestety, Młody nie czuł tego samego w stosunku do mnie, bo cały czas, nieustępliwie gapił mi się w czoło. I słowo daję, zaczęło mnie od tego palić od środka. Ale niestety, było już o wiele za późno, żebym tak łatwo odsunął od siebie tamten wieczór.
*
Ciągle łapałem jakieś szmery z lewej i nie było sposobu, żebym mógł je ignorować. Pakując łapska do kieszeni, w końcu powoli spojrzałem w tamtym kierunku. Zauważyłem jak Lou ściska w swoich drobnych dłoniach to polaroidowe zdjęcie, które jej załatwiłem z Dannym 'na gębę' i patrzy na nie jak na pierwszą świętość. Moja męskość w sekundę sięgnęła nowego levelu. I nawet urosłem ze dwa metry. Że o durnym wyszczerzu to już nie wspomnę... "A wystarczyło tak niewiele..."
- Masz o wiele lepsze dojścia niż Hazz. - dziewczyna po chwili uniosła swoje oczęta na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- Bo to pierdoła. - prychnąłem, wzruszając ramionami. W odpowiedzi usłyszałem śmiech Rudej, co lekko mnie zmroziło.
- Powiedziałem to na głos? - zmarszczyłem czoło, przyglądając się jej uważnie. A pogłębiony śmiech tylko upewnił mi, że od zakulisowego alkoholu już zaczynam nie wiedzieć co czynię... "Tomlinson, hamuj." Westchnąłem więc na otrzeźwienie, na przemian przymykając to jedno to drugie oko i przejechałem dłonią po twarzy. Marszcząc czoło rozejrzałem się wokół siebie. Nadal tkwiłem na tylnym siedzeniu jakiegoś ochroniarskiego autka, wracając do hotelu z niby dziewczyną Stylesa, który wyciągając mnie najpierw na koncert, w połowie imprezy nagle się zmył. "I właściwie co tu się do kurwy działo...?" Moja ciekawska osobowość kazała mi rozprostować ramiona i z uwagą spojrzeć na Rudą, nadal namiętnie wgapiającą się w fotkę. "Ale nie o niej będziemy teraz rozmawiać..."
- To jak to jest między wami? - rzuciłem powoli, uśmiechając się zachęcająco. Lou spojrzała na mnie ze zmarszczonym czołem, wyraźnie zbita z tropu.
- Jakimi nami?
- Tobą i Harrym. - wyjaśniłem. Dziewczyna wbiła we mnie jeszcze bardziej zdziwione spojrzenie.
- A co ma być? - pisnęła, zaciskając palce na fotografii. "O, ktoś tu się chyba denerwował..."
- Umawiacie się tak? - spytałem miękko, żeby jej nie wystraszyć. - Teraz on popierdala jak na skrzydłach do Taylor. - kiwnąłem głową gdzieś za okno. - Coś tu poważnie nie gra.
- Jest dorosły. - Lou na moment opuściła głowę, więc jej twarz zniknęła mi za firaną jej włosów. Już nawet miałem podejrzewać, że panna się rozkleiła i będę musiał robić za ramię do wypłakiwania, kiedy nagle podniosła wzrok i spojrzała na mnie podejrzanie pewnie. - Może sobie randkować z kim mu się podoba. Nawet z kimś, kogo nie lubię. - lekko uniosła prawy kącik ust, co nadało jej twarzy babskiej zawziętości.
- Czyli jednak jesteś zazdrosna? - wyszczerzyłem się mimowolnie. "Nareszcie jakieś emocje..." Niestety, wszystkie zgasły, kiedy Ruda przewróciła oczami.
- Nie, po prostu ona wydaje mi się fałszywa. - westchnęła cierpliwie, znikąd szczerząc się szeroko. - Już odliczam dni kiedy pojawi się piosenka o Stylesie. To będzie hit.
- Nie odpuszczę mu, będzie ją słyszeć w dzień i w nocy. - zaśmiałem się, kręcąc powoli głową. W wyobraźni już widziałem jak znęcam się nad Młodym konsekwencjami tego jego nagłego uczucia i jak bardzo to go wkurwia. Już się prawie cieszyłem do samego siebie, kiedy mój wzrok wylądował na Rudej. I zupełnie niezależnie ode mnie zaczął błądzić po jej sylwetce. Od czubka pochylonej głowy, aż po same zielone trampki, które miała na stopach. Najdłużej oczywiście zatrzymałem się na jej ramieniu. Na tym pieprzonym, odkrytym przez zsuwający się sweter ramieniu, które aż krzyczało o dotyk. Zwilżyłem wargi, wyobrażając sobie jak ta blada, praktycznie biała skóra musiała być miękka w dotyku. Zwłaszcza, kiedy się ją dotykało ustami. "Ja pierdolę, jak Styles może przy tym normalnie funkcjonować..." Westchnąłem głęboko, opierając głowę o zagłówek i wyciągnąłem lewą rękę tak, że prawie dotykała pleców dziewczyny. Prawie, a mimo to czułem czysty prąd przepływający między nami. "Jakimi nami, kretynie..." Boleśnie wbiłem zęby w dolną wargę, odwracając głowę w stronę okna. Na wszelki wypadek założyłem ręce przed sobą, bezmyślnie wgapiając się w obraz za przyciemnionym oknem. Nawet nie wiedziałem co miałem przed oczami, bo całą siłę mózgownicy musiałem skupić na ignorowaniu Rudej. I nawet nieźle mi szło, dopóki auto nie zatrzymało się nagle na tylnym parkingu hotelu, a ochroniarz, który wcześniej prowadził, wyskoczył z auta, otwierając nam drzwi. "No i w domku..." Bez zastanowienia wyparowałem z samochodu, czekając moment na dziewczynę. Udawałem, że nie widzę jak jej granatowy sweterek pokazuje o wiele za dużo, kiedy nachylała się do wysiadania i nawet wyszczerzyłem się do Rudej, jak już stanęła obok mnie. Wyprostowana, z uśmiechem. I z pieprzonym zsuniętym brzegiem sweterka, odkrywającym ramię. "Ona chce mnie wykończyć..." Cholernie korciło mnie, żeby poprawić jej ten rękaw, ale zanim jakakolwiek myśl przemknęła mi przez łeb, ochroniarz, który pojawił się znikąd trącił mnie w ramię i kiwnął głową na hotel. "No tak, parking niebezpieczna sprawa..." Ruszając w stronę budynku obok dziewczyny, rozglądałem się wkoło siebie, w poszukiwaniu jakichś mend. Na szczęście żaden paparazzo nie błyskał mi fleszami po oczach i już po chwili w ciszy i spokoju wchodziłem po niewielkich schodkach do hotelu. I wszystko byłoby idealnie, gdybym nie zapieprzył nogą o jeden schodek i nie pierdolnął cudownego orła na samym środku... "No kurwa..."
- Żyjesz? - usłyszałem z góry głos Rudej, kiedy powoli podnosiłem się do pionu. "No cholera świat wirował..."
- Ktoś chyba po pijaku montował te schody. Spierdolił całą robotę.- poskarżyłem się, otrzepując pobieżnie ubranie i gestem pokazując błąkającemu się przy mnie ochroniarzowi, że może sobie już iść. Zadowolony nie był, ale chyba uznał, że nie ma sensu się ze mną kłócić, bo po chwili ślamazarnie wycofał się do samochodu.
- Ta, jasne. - Ruda zaśmiała się i pokręciła głową. Natychmiast się wyszczerzyłem, tym razem uważniej wchodząc po schodach i otwierając drzwi przed dziewczyną. Jak na jakimś spowolnieniu obserwowałem jak powoli uniosła dłoń do połowy schowaną w za dużym rękawie i płynnie założyła kosmyk włosów za ucho, po czym czmychnęła przez drzwi. Ruszyłem zaraz za nią, kierując się od razu do windy. Ze schodami raczej nie chciałem już zadzierać. "Tylko właściwie gdzie ja miałem iść...?"
- To gdzie ja dzisiaj mieszkam... - westchnąłem, przystając i gmerając w kieszeni w poszukiwaniu portfela, skąd szybko wyciągnąłem kartę pokojową. Natychmiast przeniosłem ją przed oczy, ale za chuja pana nie mogłem rozczytać numerka. "Ja nie wiem, trzęsienie ziemi, czy jak?" Zmarszczyłem czoło, próbując jakoś ustabilizować swoją pozycję, ale coś nadal dziwnie trzęsło.
- Pokaż mi to. - usłyszałem z boku, a kiedy podniosłem głowę zobaczyłem Rudą, która wyciąga do mnie dłoń.
- A jak mnie okradniesz? - szybko schowałem kartę za plecy, rzucając jej podejrzliwe spojrzenie. - Albo zgwałcisz w nocy? Nie wiem czy mogę ci ufać.
- Tylko cię odprowadzę. - brew dziewczyny natychmiast się podniosła, a na jej ustach wykwitł drwiący uśmiech. - Boję się, że przypadkiem wleziesz komuś do łóżka.
- Myślę, że nikt by nie narzekał. - wyszczerzyłem się.
- Powodzenia z facetami. - Ruda wzruszyła ramionami i zrobiła maleńki krok z tył. "Zaraz, co?!"
- 307, chodź. - w porę złapałem ją za brzeg swetra, przyciągając do siebie i kierując w stronę windy. Ale ledwo się odwróciłem, już wypieprzyłem się jak długi. "NO KURWA MAĆ!"
- Ja pierdolę, co za człowiek ten hotel budował! - warknąłem pod nosem, próbując zebrać się z podłogi. Trochę mi zeszło, ale chwilę później już stałem na nogach. Chwiejnie, bo chwiejnie, ale w ogóle.
- Chodź, bo się jeszcze zabijesz. - usłyszałem jej śmiech, a chwilę potem poczułem jak jej drobne palce zaciskają się na moim ramieniu. - I będzie na mnie. - złapała mnie w talii, zarzucając sobie moją rękę na barki. - Raczej nie chce pójść siedzieć. - spojrzała na mnie z boku, uśmiechając się szeroko.
- W pierdlu miałabyś powodzenie. - wyszczerzyłem się, czując piekielne zadowolenie z bliskości dziewczyny. Która rzuciła mi pełne politowania spojrzenie.
- Już mnie lepiej nie pocieszaj. - stwierdziła, prowadząc mnie prosto do windy. Jak już znaleźliśmy się w środku, nawciskała jakieś guziki i po chwili ruszyliśmy. Próbowałem zebrać myśli, żeby jakoś ją rozśmieszyć, ale zanim nawet mrugnąłem, winda zatrzymała się, a Ruda wyprowadziła mnie na korytarz.
- Proszę bardzo, twój pokój. - zatrzymała się przed jakimiś drzwiami, ku mojemu niezadowoleniu puszczając mnie w końcu. Po czym zlustrowała mnie od góry do dołu. - Cały, zdrowy, wszystko gra. To ja się odmeldowuje. - uśmiechnęła się znowu, naciągając rękawy na dłonie i zrobiła delikatny obrót. I ja się odwróciłem, w stronę drzwi, próbując trafić kartą do czytnika, żeby dostać się do pokoju. Ale znowu zaczęło się to pierdolone trzęsienie ziemi...
- Kurwa no... - jęknąłem, kiedy milionowy raz karta tylko obiła się o drzwi. - Lou, to się rusza.
Usłyszałem westchnięcie, a po chwili obok mnie pojawiła się Ruda. Wyrwała mi kartę z garści, ale tak gwałtownie, że lekko mną zachwiało. Zacząłem lecieć, ale na szczęście dziewczyna w porę złapała mnie za ramię i pomogła stabilnie oprzeć się o ścianę.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że nie powinieneś tyle pić? - spojrzała na mnie kątem oka. "Ale przecież nie byłem pijany..."
- Nie. Zawsze powtarzali, ze po pijaku robię się zajebiście śmieszny. - wyszczerzyłem się, a Lou spojrzała na mnie z politowaniem. - Nie?
- Sorry, nie. - spojrzała na mnie przepraszająco.
- Całe życie w kłamstwie... - pokręciłem gwałtownie głową. Niestety, już tak zapijaczoną, że równowaga znowu mi się gdzieś zgubiła i zacząłem lecieć na łeb na szyję. I pewnie bym sobie tę szyję połamał, gdyby czyjeś sprawne ręce nie złapały mnie w porę za brzegi kurtki i nie przygwoździły do ściany za mną. "A co tu się działo...?" Zamroczony rozejrzałem się wokół siebie. Chwilę potrwało, zanim zorientowałem się, że przede mną stoi Ruda, całą swoją wątłością próbując utrzymać mnie w pionie. Starała się jak mogła, napierała na mnie całym swoim ciepłym ciałem, prawie wbijając mi palce w klatę. Ale wcale nie bolało. W sumie to było całkiem przyjemne.
- Wszystko gra? - spytała jakoś tak ciszej i powoli zwilżyła wargi. Ze zmarszczonym czołem obserwowałem jak jej usta zyskują fantastyczny połysk, który zaczął mi szumieć w głowie. Tak mocno, że powietrze wokół mnie zgęstniało okropnie i nagle nie miałem czym oddychać. "No kurwa, no, zaraz się uduszę..." Byłem pewny, że tylko jedna rzecz może wrócić mi powietrze. Jedna rzecz. Inaczej zdechnę na miejscu. "Ona musi mi zrobić usta-usta..." Bez zastanowienia złapałem materiał jej swetra po bokach i zacisnąłem na nim pięści, przyciągając dziewczynę do siebie. Zaskoczona zatrzymała mi się na klatce piersiowej, ale zanim zaprotestowała, sięgnąłem dłonią do jej karku. Wplatając palce w ten rudy aksamit, wpiłem się w jej usta, nagle zapominając o reszcie świata. "Kurwa mać..." Czułem się tak, jakbym wsadził palce do kontaktu. Albo i gorzej. Jakby pieprzone tsunami w sekundę zmyło mnie z powierzchni ziemi i od razu przeniosło do nieba. "Ja pierdole..." Nie mogłem pojąć jak coś może być jednocześnie tak porażające i tak słodkie. Tak piekielne i tak niewinne. Tak ostre i tak kruche. "Zdecydowanie zbyt kruche..." Przyciskając dziewczynę jak najmocniej do siebie, upewniłem się, że nic mi się nie wydaje. Bo zaczynałem się bać, że Ruda zaraz wyparuje. Zmieni się w jakąś pierdoloną mgiełkę i całkowicie zniknie z powierzchni ziemi. "Nie pozwolę, kurwa, nie pozwolę..." W razie czego mocniej oplotłem ramiona wokół jej talii, czując piekielną przyjemność z tego, że jej piersi ocierały się o klatkę. Nawet jeśli było tam kupę materiału. "A może by się tak go pozbyć...?" Już nawet zacząłem myśleć od czego by tu zacząć to całe rozbieranie, kiedy wyczułem jak Ruda... "Ja pierdolę..." Zamroziło mnie, kiedy w końcu po długiej batalii dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Lekko, bo lekko. Cholernie delikatnie. Ale porażająco. Zapomniałem nawet co powinienem w tej sytuacji zrobić. Odblokowało mnie dopiero kiedy poczułem ciepłą dłoń na policzku, która drżącą ścieżką przesunęła się na mój kark. W odpowiedzi zacisnąłem mocniej ramiona wokół talii dziewczyny, jakbym nigdy już nie miał jej wypuścić. "Tak kurwa było niesamowicie."
PS: Mumingu, nie zabijaj :)
PPS: I pozdrawiam anonimka nazywającego mnie hipokrytką :)
Tak mój komentarz będzie pierwszy *-* Teraz idę czytac :* <3 Ale się jaram!!! <3 /Tusiak
OdpowiedzUsuńNo żebyś się tylko nie rozczarowała... :)
UsuńWiesz co? Kurwa kubek prawie rozbiłam! No normalnie jem sobie kisiel i tu ten pocałunek, a szklanka mi z dłoni wypadła! W porę ją złapałam XD Dobra, ale od początku.
OdpowiedzUsuńWOW. Nie no kompletnie nie przyszło mi coś takiego nigdy do głowy. Boże teraz mam tyle myśli... Nie mogę się ogarnąć! Ale... Lou... Pocałował... Nie... Ale tak! Boże! Masz mi szybko to wyjaśnić jasne? :) To nie jest prośba ;*
Ale czemu Lou się na to zgodziła?! No bo Harry był wtedy u Taylor, tak? Może kierowała nią zazdrość? Albo.. Może ona Louisa...? Boże masz mi to wyjaśnić! Powtarzam się, prawda? Musisz mi wybaczyć, ale no kurde... Nie wiem co myśleć. :*
I tak podejrzewałam co do tego tyłka Louisa ;) Haha nie pomyliłam się :D
Rozdział M-E-G-A. Mówiłam ci już, że cię kocham? Nie? To cię kocham <3 /Tusiak
PS. U nas jest już nowy rozdział :)
Spokojnie dziewczyno, opanuj emocje :). Wdech i wydech... No :).
UsuńNigdy nie przyszło Ci to do głowy? Ha, widzisz :). Ja też potrafię zaskakiwać :). Ale prawda jest brutalna, tak, Louis Tomlinson pocałował Rudą. Tragedii chyba nie ma :). I co tu wyjaśniać? Przy pierwszym spotkaniu miał na nią oko, więc wiesz... Pragnienie tylko rosło :). A reszty dowiesz się przy następnych rozdziałach :).
Czemu Lou się na to zgodziła? Hm, bo być może nigdy wcześniej się nie całowała, więc ją to trochę zamroczyło? :) No ja nie wiem, musisz jej o to pytać. Czy to się wiąże z Taylor... No nie powiedziałabym. Lou i tak traktowała Hazzę tylko i wyłącznie jak kumpla, nawet jak już i on zmienił front. To na pewno nie było na złość Harry'emu. Czy ona Louisa...? Lubiła go, to pewne :). Na coś więcej bym nie liczyła, Lou ma to do siebie, że jak się nią facet zaczyna interesować, to ona spierdziela w podskokach. A czym był dla niej pocałunek... Cóż, tego się pewnie nigdy nie dowiemy. Ewentualnie tyle, co sobie tam Louis będzie podejrzewać :).
A widzisz, Louis ma dobre oko :). Potrafi zapamiętywać szczegóły. Teraz już jej nie przeoczy :).
Nie przesadzajmy z miłością :). Ale ja też Cię kocham za komentarze :).
Buziaki xx.
PS: Wiem, czytałam, skomentowałam nawet :)
Dobra opanowałam się :) Potrafisz uwierz mi ;) Często mnie zaskakujesz :) Tragedii nie, ale jakie zdziwienie matkoo ! Tak pamiętam to, ale jakoś tak.. Zapomniałam o tym czytając XD No widzisz, nie wiedziała, że się nigdy wcześniej nie całowała! To ją o to zapytam, na pewno ;) A wiesz ja myślałam, ze ona już z Harrym była! Głupia jaaa. Haha kogoś mi to przypomina ale mniejsza. ;) To miłe, dziękuję <3 Wiem widziałam! Dziękuję, że weszłaś na to... coś. <3 /Tusiak
UsuńZdziwienie? Lou jest ładną dziewczyną, Louis fajnym chłopakiem... Prędzej czy później by do tego doszło :). A z całowaniem i pierwszymi razami Lou jeszcze wszystko przed nami. Harry sobie wszystko przypomni :). Oczywiście tak, jak on to widział :)
UsuńO nie, gdyby była z Harrym, to by Louis dostał po mordzie za takie akcje. I to nie tylko od Lou. W sumie to i za tą mógłby dostać, gdyby Harry się dowiedział... Więc cicho :).
Kogo Ci to przypomina? :)
Haha już nie mogę się doczekać! :) I wiem, że mogło do tego dojśc ale wiesz... Lou moim zdaniem zawsze będzie tylko Harrego... Więc musisz zrozumiec moje zachowanie :) Haha wyobraziłam sobie jak Louis dostaje po mordzie od Harrego... A potem od Lou... Haha boże biedaczek. Rzeczywiście lepiej będę cicho ;)
UsuńTrochę tak Alex ;) /Tusiak
Lou tylko Harry'ego? A tam :). Gemmy też trochę by... Ja zdecydowanie za dużo gadam :). Harry nic nie wie, ale z kilkoma osobami dzielił się dziewczyną... Nie to, że go zdradzała :). Wszystko przed tą ich miłością :).
UsuńNo zostawmy biednego Louisa w spokoju może ;). Lepiej, żeby Harry się teraz nie denerwował, prawda? :)
No już mnie tak przyzwyczaiłaś, że Lou jest Harrego. Zdecydowanie za dużo nie mówisz ;** Jak przed nimi to rozumiem :) I tak parwda lepiej zostawic jego główkę w spokoju ;) /Tusiak
UsuńPS. Czekam na twoją odpowiedź u nas :) Jeśli tylko odpowiesz :)
JUŻ NIC NIE POWIEM! I masz za swoje :)
UsuńOdpowiedziałam już :)
what the..?!
OdpowiedzUsuńokej...
wdech
wydech
wdech
wydech
wdech
wydeeeeeech
wdeeeeeech
wyyyydeeeeeech..
ufff...
nie no, nie pomogło, nadal mam palpitacje.
Matko jedyna, noooo! I co, on nadal...?! A Harry jak jeszcze pamiętał to wiedział?! O to się pokłócili?! A może nie wiedział?
Ja pierniczę, zabiję Cię, mam zawał, zeszłam..
buziaki :*
:D
Ps.
A tak serio, to mówiłam już że Cię kocham? Mimo tych wszystkich zawałów :D
Hahahahaha :) Jak ja się cieszę, że jeszcze czymś udaje mi się czasem Cię zaskoczyć :). Narzekać na nudę nie powinnaś :).
UsuńCzy Louis nadal...? A myślisz, że ja Ci na to tak wprost odpowiem? :). Zapomnij dziewczyno :) W następnych rozdziałach wszystkiego się dowiesz :).
Czy jak Harry pamiętał to wiedział? Nie, nie wiedział. Czy to o to się tak pokłócili? Nie, nie o to. Scena była ważna, ale tylko żeby wytłumaczyć zerwanie Els i Louisa. Poza tym to okres gdzie Louisa i Harry byli przyjaciólmi, więc... :) Jeszcze to dopiszę, spokojnie :).
I uspokój się, to tylko opowiadanie :)
Buziaki xx.
PS: Jak matury? :)
TYLKO opowiadanie??!! Kobieto, nie grab sobie. Bezcześcisz moje sacrum. Ja to przeżywam!:)
UsuńNo to czekam na ciąg dalszy! :D
Niemiecki w miarę, co nie wiedziałam to strzelałam :D Wszystkie pisemne już za mną, ustne w pn-wt :)
Aaaa, i się pochwalę - dostałam pracę :D I jestem kelnerką pierwszy raz w życiu, łał :D
buziaczki :)
Dobrze, już absolutnie nic nie mówię :). Ocenę pozostawiam Tobie :)
UsuńJesteś kelnerką? Podziwiam chęci do pracy, mi by się szczerze nie chciało skracać najdłuższych wakacji życia. Ale oczywiście gratuluję wykoszenia konkurentek! Mów gdzie pracujesz, wpadnę tam... no nie wiem, sprzedają tam lody? :)
głównie piwo :D
UsuńE, to ja podziękuję. Ja nie piję :)
UsuńWIEDZIAŁAM CO SIĘ WYDARZY. CZYTAŁAM JUŻ PRAWIE CAŁY ROZDZIAŁ 2 DNI TEMU A I TAK MIAŁAM OCHOTĘ ROZWALIĆ TLEFON I KRZYCZEĆ.
OdpowiedzUsuńJEZUUUU....
UGHHHH....ZA ZAKOŃCZENIE TEGO FF I TAK ZGINIESZ MARNIE.
LOL ROZDZIAŁ I TAK ŚWIETNY!
/@luvmy1D_5SOS
No i czemu krzyczeć, czemu. Ludzie się czasami całują, nie ich wina, że emocje ich pociągnęły :).
UsuńA do zakończenia jest jeszcze kupa czasu, więc cichaj póki co :)
Dziękuję za cudowne słowa :)
Buziaki xx.
no wiesz ty co...
OdpowiedzUsuńżeby mnie tak załatwić!
mnie, która niecierpliwie czekała na upragnioną końcówkę rozdziału, którą wcale nie miał być louis który całuje LOU
no serio bym sie obraziła, no ale no... nie moge noo, za bardzo cię lubie żeby sie na ciebie fochać, ugh:(
I NAWET TEGO MOJEGO GIFA NIE DAŁAŚ!!
ale w sumie to lepiej, że go zostawiłaś na coś innego... ej, tylko jak już ten gif będzie, to nie zapomnij zaznaczyć kto pomagał w poszukiwaniach... taak tylko mówię c:
no, a co do treści...
ahahahahahhahahhha mówiłam ci już że mnie to trzymanie sie jak gówno gaci rozbawiło dogłębnie, chociaż nawet nie wiem dokładnie dlaczego, ale mnie śmieszą różne dziwne rzeczy, powinnaś sie już przyzwyczaić.. no i no, mówiłam żebyś wybrała perspektywę louisa, no.. widzisz jaka jestem genialna? bo dzięki temu, louis wyjaśnił wszem i wobec jak zerwał z elką, no i dzięki temu... fortunnemu niefortunnemu zdarzeniu, jak sama powiedziałaś, louis jest teraz wolny..
lou i lou są fajni, serio. ale no wiesz, ja nic nie mówię, ale louisa mogła przecież zakryć to swoje ramie... no bo przecież mogła sie rozchorować, zimno by jej było czy coś... a louis nie musiałby orgazmować w samochodzie, no i wszyscy byliby szczęśliwi, widzisz? było mnie zapytać, ja bym ci samo dobro doradziła
eej no, tomlinsoooon, jak możesz nie żywić żadnej sympatii do laski z drzwi?:( ona też ma uczucia!!!!!
no i ten deser twój.. fajnie ci ten opis wyszedł, powiem ci. jeszcze jaby sobie podstawić inny kolor włosów..
pijany louis, hahahhaha c: ej, zrób jakąś jego pijaną akcję z pewnymi osobami... to byłoby dobre!!
czy jesteś usatysfakcjonowana monologiem powyżej????
oby c:
twój muminegg aka louiser foewaaah
Haha, przepraszam! Z całego mojego lodowatego serducha przepraszam. Ale uznałam, że z tą resztą rozdział wyjdzie monstrualny, a tego jednak wolałam uniknąć. Lepiej pozostawić czytelnika w niepewności, prawda? :). A gif zostawię sobie na 36, nie bój się. Nie zmarnuje się :).
UsuńMówiłaś, chociaż nadal nie rozumiem co w tym takiego zabawnego. Ot, durne stwierdzenie Louisa, jak każde inne :).
Owszem, jesteś genialnia. Ale wciągnąć się nie dam, nie samymi Louisowymi perspektywami człowiek żyje.
A wiesz kto mi podsunął Lou i Lou? :) Zgaduj, może wpadniesz :). Osoba na pewno się ucieszy, że tu o niej wspomniałam :)
Tak, o Louisę się martwisz tak bardzo :). Ale faktów nie wyprzedzaj, Louis się wcale nie orgazmował. Ani sam, ani.. Oj, nic nie mówię. Ale pomyśl, że od rozstania z Els żyje prawie jak w celibacie, więc jak już się z kimś spiknie... Em, nieważne :)
Tomlinson jeszcze nabierze rozumu, nie bój się. I polubi właściwe osoby :)
Akcję z którymi osobami...? :)
Doskonale wiesz, że uwielbiam Twoje komentarze :). Każdy, pojedynczy, ale w pamięci nadal mam Milionerów... Tego nic nie pobije, chociaż uśmiechałam się przez cały okres czytania Twoich uwag. To chyba o czymś świadczy :)
Buziaki xx.
Heej! Jeeeeeeej! Dziękuję Ci bardzo! Takie um prezenciki to ja mogłabym zawsze dostawać XD
OdpowiedzUsuńBiedny Harry, był tak zafascynowany Rudą, że aż zasną przy biurku i go połamało. Nie no to całkiem fajne. BO ON BYŁ NIĄ AŻ TAK ZAINTERESOWANY! (((((chciałam Ci przypomnieć, że jak Cię kiedyś spotkam, a Ty nie zmienisz planów co do RM to porządnie ode mnie dostaniesz!)))))
Louis to jest mało kumaty, żadnych aluzji nie rozumie, ehhh pewnie mu z tym ciężką :( Wow Niall to ma kopa, żeby tak powalić Malika hahahaha Widać że gra w piłkę, bo chyba, aby przekopać piłkę z jednego końca boiska na drugi to trzeba mieć siłę, prawda?
Ta ta jest fajna :) Całkiem ją um polubiłam?
Mimo że wiem że Lou i Hazz byli wtedy przyjaciółmi to jakoś dziwnie było to czytać. Ale między Lou i Lou nic więcej aż tak nie zajdzie, tak? Mówiłaś, że ona oprócz Harry'ego to tylko raz z Gems......
Louisowi to tylko tak odbija po alkoholu. Um a Lou wiedziała, że Lou ma dziewczynę?
A Lou powie El, czy ona ich zobaczy czy co? Skoro mają zerwać, no to na pewno się dowie. Zobaczy ich? :)
Ale to i tak musiało się skończyć, szybciej niż się zaczęło. Bo Lou będzie z Harrym, nawet mimo Tay c:
Rozdział baaaaardzo mi się podobał, ale miałam wrażenie, że jest strasznie krótki idk.
Świetny i jeszcze raz baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo Ci dziękuję ♥
Scarlett xx
Oj, no nie żałuj każdej jego zarwanej nocki, bo ten... Teraz jak już się zainteresował, sen jest dla niego nieważny. Jak i wszystko inne. Taki typ człowieka, jak ma coś w głowie, to świat przestaje istnieć. Zwłaszcza jeśli chodzi o dziewczynę :)
UsuńLouis mało kumaty, owszem. To taki większy debil niż Hazz. A przynajmniej tak go chciałam pokazać :). Niall ma kopa? Hm, powiedz o tym przekopywaniu Eve, może w końcu uda się ją przekonać do jakiejś stabilizacji typu ślub i dzieci. Zwłaszcza jeśli dodasz, że Niall będzie kopal z nimi piłkę :)
Ta ta się cholernie ucieszyła z Twojej sympatii :) Sprawiłaś jej ogromną radość :)
Dziwnie? Hm, każdy reaguje inaczej, prawda? :) Mi się na przykład bardzo przyjemnie to pisało. Chociaż trudności były. Ale efekt mnie nawet zadowala :). A co do tych przyjaciół... Cóż, gdyby Hazz w odpowiednim momencie wywąchał co odwaliło Louisowi przy Lou, skończyłaby się era przyjaźni. To to głupie stworzenie, jak nim nie wstrząśniesz, tak się nie ogarnie...
Cóż Ci mogę powiedzieć, w ogóle nie planowałam tego Lou-Lou momentu. Ale KTOŚ mi podsunął pomysl... I jakoś tak wyszło. Albo po prostu Louis chciał się pocałować z Rudą i sięgnął po swoje. Moi bohaterowie często robią co im się podoba, także wiesz :)
Czy coś będzie więcej między nimi? A broń mnie Boże! Raz, ktoś by mnie zabił. Dwa, musiałabym złamać serce Harry'emu. A tego nikt nie chce :).
I tak, Lou wiedziała, że Lou ma dziewczynę. Nawet gadały ze sobą... Raz czy dwa :)
Podglądania nie będzie, Louisa by mogła nie wyjść z tego z oczami :). Els nawet się nie dowie. Po prostu Louis... Hm, dowiesz się wszystkiego w 36 :)
Rozdział nie jest krótki, jest na 6 stron. Początkowo pisałam takie góra na 3, więc... I tak nie jest źle :)
Dziękuję za cudowne słowa, sprawiły mi ogromną radość :).
Buziaki xx.
I STO LAT!
ciekawie się robi :P (nie żeby do tej pory nie było ciekawie, po prostu chodzi o zaistniałą sytuację)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co dalej :)
czekam na next <3
xoxo pikseloza
Miło mi, że udało mi się Cię zainteresować :). Musiałam jakoś wstrząsnąć akcją i wyszło jak wyszło :). Ale cieszę się, że Ci to nie przeszkadza :)
UsuńBuziaki xx.
Dobra, dobra. Po kolei:
OdpowiedzUsuńJa to sobie wyobrażam tak. Lou pocałował Lou (ah jak to fajnie brzmi, w sensie imiona oczywiście, nie parring), ona mu pozwoliła, bo stwierdziła, a co tam. Harry się o tym jakoś dowiedział, się troszeczkę wkurzył, bo zrozumiał, że on coś ten tegos do swojej przyjaciółki i zaczął na nowo zarywac i Lou się poddała. Nie musiało to byc bardzo trudne z jej strony, bo czuc było nutkę zazdrości kiedy rozmawiali o Tay. Ja to widzę tak. I basta. (tak, tak, wiem. Ty to widzisz zupełnie inaczej, historia jest slightly different, ale csiiiiii, ruszyłam swoją wyobraźnię.Nie krzycz.)
I takie pytanko. Els to Eleanor? Czy po prostu podobne imiona?
Jeszcze odpowiadając na poprzednią Twoją wypowiedź co do charakteru Louisy. Wolisz dziewczynę "idealną", która za nic w świecie nie mogłyby się gdzieś spóźnic, która zawsze jest perfekcyjnie uczesana, która zawsze przyniosie, wytrze, pocałuje, przytuli i będzie traktowac jak jajko, żeby tylko komuś dogodzic. Która pochwali, rzuci komplement i fałszywie się uśmiechnie zgadzając się na coś, czego nie wyobraża sobie wykonac? Nie? Tak sądziłam! Wiec nic mi tu na Lou nie gadaj! (Ponownie prosze o przebaczenie, za zbyt szczegółowe włącznie się...)
Lou i Gemma w duecie jeżdżac po Hazzie... to musiało byc epickie, z miłą chęcią bym poczytała, ba!, pobyła z nimi w takiej chwili. Już widzę Stylesa skulonego, czerwonego na gębie ze wzrokiem wbitym w ręce, jednocześnie wbijającymi pioruny w laski. Ahhhhh :3
Dobra kończę.
Kocham Cię, a jeszcze bardziej za Larry'ego.
H
Nie zamierzam krzyczeć, naprawdę mi miło, że aż tak myślisz o moim opowiadanku, że budujesz sobie w głowie równe scenariusze. To dla mnie szczera pochwała! :) Ale masz rację, troszeczkę inaczej się wszystko potoczyło :). A co do zazdrości Lou... Cóż, Louis był podchmielony, widział co chciał. Nie należy się tym do końca sugerować :)
UsuńEm, tak. Els to Eleanor. Jakoś tak ją nazywam, nie wiem skąd mi się to wzięło. Przepraszam, że nie wyjaśniłam, czasami zakładam, że ludzie siedzą w mojej głowie. Poprawię się na przyszłosć :)
Hm, gdybym wolała dziewczynę idealną, to bym zrobiła z Lou dziewczynę idealną. A, że zrobiłam z niej zołzę bez uczuć... Starałam się jakoś ją urzeczywistnić. Żeby nie była typową bohaterką powieści, ale taką normalną dziewczyną, którą można spotkać na ulicy. Jak myślisz, udało mi się? :)
Więc namawiasz mnie na wspomnienie Gemma-Lou-Hazz, tak? Nie rozczaruję Cię, planowałam takie od dawna :). Niech tylko Hazz wróci ze szpitala i znów napadnie na Gems z pytaniami, będziesz miała taki trójkącik... No ale nie dosłownie, wiesz. To jednak rodzeństwo :)
Styles piorunujący wzrokiem...? Serio? I to Lou? Haha, proszę Cię :). Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Ale pomyślę :).
Buziaki xx.
"...z drugiej strony całkiem szczęśliwy. W sumie spędziłem z nią noc..." jej jak
OdpowiedzUsuńto uroczo zabrzmiało:) Spędził z nią noc..:) Dobra zimnego prysznica już nie będę
komentować przez ciebie mi się źle kojarzy:)
Liam coś pichci... Uwielbiam go sama o tym wiesz ale w tej roli jakoś chętniej bym widziała Zayna:) Nawet nie wiem czemu.. Bez koszulki odwrócony tyłem krząta się przy kuchence to jest to:) Ale nieważne. Jaki się z Hazzy czyścioch zrobił. Jakoś z Lou to i mu bałagan nie przeszkadzał:)
Ojeju co za dzieci. Im chyba z wiekiem się tylko pogarsza. Niallowi szczególnie
kolegów kopie. Blondas podoba mi się to słowo:)
Gdzie ten Louis patrzy... Dziewczyny po tyłku zacznie rozpoznawać:) Nie no to
zboczeniec nie wiem czy nie gorszy niż Harry nawet:) Nie no jak on fajnie z tą dziewczyną rozmawia jaki on miły naprawdę:)
Czyli Hazz jeszcze jest na etapie gdzie Louis był z El... No ale w sumie nikt nie
powiedział mu że nie są. O Liamie i Dan się dowiedział ale nie o Lou.
Ooo scena Lou-Lou nie mam pojęcia jak ty w ogóle na to wpadłaś nie moja wina na pewno i powiem ci jest nawet ciekawa:) Wtedy jeszcze Lou nie była z Harrym jej było wolno gorzej Louis... Z jego strony to nie było okej. Ludzie po pijaku robią
dziwne rzeczy i nie potrafią się kontrolować ale jednak szkoda mi El. Nie
chciałabym być na jej miejscu. Niedobry Louis. Etap przyjaźni... Jeszcze sobie
nie uświadomili że to miłość ale i tak jestem ciekawa jak by Hazz na to
zareagował:) Czy był by zazdrosny..:) I czy Louis by oberwał za to:) Lou może
zawrócić w głowie każdemu:) Mam nadzieję że przynajmniej Niallowi nie zawróciła i nie zawróci bo kiepsko z nim będzie:) Pamiętam już na początku Louisowi się spodobała:)
Oj co za pijak... Ale to zabawne było ktoś po pijaku ten hotel budował:) No ty też
wiesz w jakim momencie kończyć. Ja bym chciała wiedzieć co było dalej i jak się to skończyło. Mam nadzieję że nie w łóżku tylko. Całowanie całowaniem ale łóżko już by wszystko skomplikowało. I ciekawe czy to tylko raz było...:) A jeśli jednorazowe to czy potem udawali ze nic się nie stało.
Jeśli coś się będzie powtarzało to się nie czepiaj ciężko pisać jak prąd miga. I
trzeba od nowa... Głupia pogoda. Ale nieważne poradziłam sobie:) Wiem że
komentarz nie jest szczytem moich genialnych możliwości ale jakoś mam problem z myśleniem od dłuższego czasu:) Ale nie marudzę więcej życzę weny:) Czekam na następny:) Aż się boję co ty tam kombinujesz...:)
Tak, spędził z nią noc :) Nie jedną i nie dwie nawet, więc wiesz... Nie ma się co zachwycać :)
UsuńLiam w roli kucharza Ci nie pasuje? Myślę, że byś chyba nie narzekała, gdybyś nagle weszła do kuchni a tam taki Liam, przygotowujący śniadanie. Dla Ciebie. Odmówisz? Tak sądziłam :)
Dzieci...? Poczekaj aż zaczną zamawiać pizzę śladem studentów. Już to widzę jak babka przyjmująca zamówienie zielenieje z nerwów :)
Louis to tylko facet, no. Patrzy gdzie mu się podoba. A, że 'ta ta' mu się spodobała... :)
Scena Lou-Lou to Twój pomysł, nie mów, że nie. Ty mnie na to naprowadziłaś, nikt inny. Ale ja postanowiłam go wykorzystać, więc winić nikt Cię nie może. Chyba :)
El tu nawet nie ma, więc nie wiesz jak zareagowała. Może jej nawet ulżyło? Nie wiadomo jak im się przecież układało w tym związku.
Jak Harry by zareagował na wieść, że jego przyjaciółka całowała się z jego przyjacielem? Hm, dobre pytanie. Louis mógłby przez chwilę nie uśmiechać się tak ładnie jak to on potrafi :)
O Nialla się nie martw, on i tak myśli tylko o jednej :)
Ja erotyków nie piszę, uprzedzałam. I uprzedzam nadal, że dokładnie tak będę kończyć większość scen. Zboczeńcu :)
A jeśli w łóżku to co? Ostatecznie Harry nie byłby pierwszym Lou, wiele to nie zmieniło :) No i by się mógł powymieniać doświadczeniami z przyjacielem, jakiś trójkącik może... Nigdy nie wiadomo :)
Komentarz jest cudowny, jak każdy zresztą, nie wiem o co Ty się czepiasz :) Dziękuję Ci za niego, poprawił mi humor :)
A następnym rozdziałem się nie przejmuj... Nic w nim nie będzie takiego :)
Buziaki xx.