środa, 7 maja 2014

34.



Musiałem przyznać Louisowi rację. Komputer był zdecydowanie lepszą skarbnicą wiedzy o Lou niż setki jej zdjęć. Kilka kliknięć i mogłem poznać cały jej gust filmowy czy muzyczny. Zostawiłem to sobie jednak na potem. Póki co w głowie miałem ten filmik ze Skype'a, który Louis z takim zaangażowaniem oglądał. Krótka rozmowa a pozwoliła mi poznać reakcje dziewczyny, jej niektóre spojrzenia, gesty. Zdecydowanie chciałem więcej. Więc kiedy tylko udało mi się wcisnąć tym idiotom, że jestem kategorycznie padnięty i nie mam ochoty patrzeć już na ich gęby, jak na skrzydłach poleciałem do sypialni. I jeszcze szybciej odpaliłem komputer. Trochę potrwało, zanim dokopałem się do odpowiedniego folderu i pojąłem jak należy odtwarzać filmiki, ale w końcu mi się udało. I powitał mnie podzielony ekran, niestety znowu z Louisą w mniejszości. "No trudno..." 
- ...ochotę na coś słodkiego. - głośniki od razu rąbnęły jej głosem. Zmarszczyłem czoło. "No co jest...?" Szybko wyłączyłem filmik, włączając go jeszcze raz. Niestety, zaczynał się od tego samego momentu. "Cholera, urwany..." Westchnąłem ciężko, czując się oszukany. "No ale w sumie lepsze to niż nic..." Przewijając do początku, od razu wbiłem wzrok w kwadracik z dziewczyną, żeby niczego nie przegapić. I na wszelki wypadek, zapauzowałem pierwszą sekundę, by móc dłużej przyjrzeć się dziewczynie. Akurat się uśmiechała. Może nie szeroko, kąciki jej ust były ledwo wygięte, ale i tak wyglądało to cholernie uroczo. Poza tym te jej oczy dziwacznego koloru błyszczały zalotnie w blasku lampki, którą dostrzegałem w rogu pokoju. Szybko uznałem, że miała wtedy dobry humor, więc i mi zrobiło się jakoś tak przyjemniej. Nawet uśmiechnąłem się sam do siebie, opierając brodę na dłoni i dalej błądząc spojrzeniem po jej twarzy. A kiedy już dostatecznie się napatrzyłem, odważnie wcisnąłem przycisk PLAY.
"- ...ochotę na coś słodkiego.
- Kusząca propozycja. Ale nie mogę przyjechać. Mamy jutro próby od 7, za nic się nie wyrobię. Nawet nie zdążę cię rozebrać, bo będę musiał już wracać."
Parsknąłem śmiechem, patrząc na samego siebie, prawie rozbierającego wzrokiem dziewczynę, która w odpowiedzi zabijała mnie poważnym spojrzeniem.
"- Mówiłam o czekoladkach.
- Powinienem się martwić, że chcesz mnie zdradzać z jakimś czarnoskórym facetem...? Czy kilkoma...?"
"Co za debil..."
"- ...do jedzenia.
- Nie chcę słyszeć co ty chcesz z nimi robić!
- Chcę ciastko, idioto!
- Bo ja nie jestem wystarczająco seksowny, tak?
- Cukier. Potrzebuję cukru.
- Aaa, no i czemu nie mówisz od razu?
- Wiesz, cholernie żałuję, że cię tu nie ma. Z chęcią pieprznęłabym teraz twoją głową o ścianę.
- Bawić to się będziemy jak już wrócę. Nawet ostro, skoro masz taką ochotę. To nawet dosyć seksowne..."
Zaśmiałem się, widząc jej pełną politowania minę i wściekłe spojrzenie.
"- I czemu ja się z tobą męczę, co? Jest tylu fajnych i miłych facetów, wystarczy wyjść na ulicę. Miałabym go cały czas przy sobie, nie stękałby mi wiecznie nad uchem o seksie, przynosiłby mi czekoladę nawet o trzeciej nad ranem...
- Ja mam czekoladę. Wiesz jaka dobra? Pokażę ci...
- Zaraz ja ci coś pokażę."
Wyprostowałem się gwałtownie na krześle, widząc jak ręka dziewczyny ląduje na jej karku, po czym niebezpiecznie zaczyna przesuwać się po szyi w dół. "O cholera..." Nawet nie wiem kiedy, wstrzymałem w sobie całe powietrze, zamierając w niemym oczekiwaniu.
"- Co?"
Nie zwróciłem uwagi na ekranowego mnie, przełykając głośno ślinę. Jak zahipnotyzowany obserwowałem jak dłoń Lou zatrzymuje się u nasady dekoltu, a jej palce subtelnie zaczęły okręcać się wokół pierwszego guzika. "NO DALEJ!"
"- Czego nie będziesz dotykać przez najbliższe pół roku."
Wypuściłem całe powietrze z płuc, obserwując jak mina Lou z zachęcającej, zamieniła się w tą poirytowaną. A jej ręka niestety szybko opada w dół... "NIE! Nie, nie, nie, nie, nie!" Poczułem się więcej niż oszukany. "No jak ona tak mogła, no?!" Zacisnąłem szczękę, powoli przejeżdżając dłonią po twarzy. Głęboko zaczerpnąłem powietrza i na moment przymknąłem oczy, starając się całkiem nie wyjść z siebie. "Jakby mnie tu było dwóch, tak samo sfrustrowanych... Ah." Wzdychając ciężko, próbowałem przekonać sam siebie, że najlepiej jest o tym nie myśleć. Zapomnieć co mogłoby się stać, gdyby jej palce jednak rozpięłyby ten guzik... A potem drugi... I trzeci... I kolejny, aż koszula nie miałaby czego zakrywać... "Ciekawe jak wyglądała tak zupełnie bez niczego..." Gwałtownie pokręciłem głową, starając się wyrzucić moje wyobrażenia z głowy. To naprawdę nie był dobry moment. Naprawdę. Zwłaszcza, że już zaczynało mi się robić gorąco. Klepnąłem się więc po gębie dla otrzeźwienia, prawie gotowy wrócić do oglądania relacji z rozmowy. I dopiero wtedy zauważyłem, że odtwarzacz sam się wyłączył. "W sumie dobrze..." Szczerze wolałem już nie wracać do widoku Lou w tej koszuli, bo już na samą myśl zaczynało mi szumieć po łepetynie. Miałem nawet ochotę olać komputer i po prostu paść na łóżko, żeby oddać się setce skojarzeń, ale szybko doszedłem do wniosku, że z tym co mam w głowie i tak nie zasnę. Więc z bijącym sercem włączyłem ostatni filmik, mając nadzieję, że nie będzie tam naga, czy coś. Na szczęście nie była. "Kurde..." Miała na sobie pełen komplet ubrań, przynajmniej tych na górze. Szara koszulka i czarny sweterek idealnie wszystko przykrywały. "Zbyt idealnie..." Chrząknąłem pocierając kark i starając się nie patrzeć na krągłości, wyraźnie rysujące się spod materiału. "W sumie mnie za to nie opieprzy, nie...?" Bezczelnie wbiłem wzrok w jej sylwetkę, korzystając z momentu, że mimo połączenia, na większym kwadracie była jedynie pusta przestrzeń jakiejś garderoby. Nawet mnie nie obchodziło gdzie wtedy byłem. Jak na mnie mogłem się w ogóle już tu nie pojawiać. Byleby Lou się nie rozpraszała... Taka skupiona na ścieraniu lakieru z paznokci wyglądała całkiem uroczo. Marszczyła czoło i zagryzła wargę, jakby to było najważniejsza czynność na świecie, co w pewien sposób nawet było słodkie. No i to opanowanie na jej twarzy... Automatycznie i ja poczułem się jakiś spokojniejszy. "To aż przerażające jak jej emocje działają na moje..." Niestety, długo się nie napatrzyłem, bo na większym kwadracie po chwili pojawił się... "Louis?!" Zmarszczyłem czoło. "A co on tu robił do cholery?"
"- Powiedział, że potrzebuje jeszcze minuty."
Z narastającym niepokojem patrzyłem jak siada na krześle i szczerzy się do kamerki. Na szczęście dziewczyna niczym takim mu nie odpowiedziała. Po prostu odłożyła to białe coś, czym pucowała paznokcie i z całym poprzednim opanowaniem spoglądała przed siebie.
"- To gdzie on jest?"
"Kto...?"
"- W łazience. Kona. Tak przynajmniej twierdzi. Ale siedzi już tam ohoho.
- Sprawdzał ktoś czy na pewno żyje?
- A po co?"
Prychnąłem. Skojarzyłem, że mogli gadać o mnie. "No bo o kim innym..." I oczywiście Louis jak zwykle się o mnie troszczył. "Ciekawe tylko co takiego mi się stało..."
"- No i proszę, twój rycerzyk nadciąga. Może bez białego konia, ale..."
Zmarszczyłem bardziej brwi, widząc jak Louis z jeszcze bardziej debilnym uśmiechem patrzy gdzieś w bok.
"- O, zamknij się."
Usłyszałem swój głos i już po chwili mogłem oglądać siebie na ekranie. Jak zgarbiony, trzymając się za brzuch opieram się o jakiś blat. Ale średnio mnie to nawet obeszło, wolałem skupić się na Lou. Która uśmiechając się lekko, patrzyła cielęcym wzrokiem w kamerkę. "No i tak powinno być..." Od razu poczułem się dwa metry większy.
"- Masz, siadaj babciu. Jakby się coś działo, wołaj."
Kątem oka zauważyłem, że Louis poderwał tyłek z krzesła, przysuwając je od razu do mnie. Trochę mnie zdziwiło z jakim ciężarem na nim usiadłem, wykrzywiając się z bólu. "Co oni mi tam zrobili...?"
"- Nie umieram, co by się niby miało dziać?
- A bo ja wiem, Lou zaczęłaby się rozbierać, a ty nie..."
"ZBOCZENIEC." Na szczęście zanim dokończył, w wypowiedź wcięła mu się Lou.
"- Gadamy przez kamerkę.
- Nawet przez kamerkę teraz nie da rady."
Już nawet miałem się rzucić do pokoju obok, gdzie Louis spał w najlepsze, żeby mu nawciskać za takie teksty przy dziewczynie, ale w ostatniej chwili zauważyłem, że Lou to rozbawiło. Zaśmiała się cicho, przykładając rękę do ust i lekko przekrzywiając głowę. "Całkiem uroczo..."
"- Bardzo zabawne.
- Co tym razem?
- Nie wiem. Zrobiło tylko bzzzzzzzzzzzz i zaczęło boleć. Dalej nie pamiętam."
Aha. I wszystko jasne. Znowu dostałem czymś na koncercie. "No tylko ciekawe czym, skoro TAK się zwijałem z bólu..." Automatycznie ścisnąłem kolana, wciągając głęboko powietrze. "Zacznę nosić ochraniacze..." Chociaż z drugiej strony jak patrzyłem na jej pełne współczucia spojrzenie... "W sumie mógłbym się poświęcić dla jej uwagi."
"- Bardzo boli...?
- Jak cholera. Nie mogę chodzić."
Wyszczerzyłem się jak głupi, słysząc ten troskliwy ton. Miło było wiedzieć, że ktoś nie z rodziny się tak o mnie martwi. "Ktoś kogo olewałeś przez tyle czasu, kiedy samotnie leżała w szpitalu." Od razu ścisnęło mnie w żołądku. Ale wszystko się jakoś rozluźniło, kiedy znowu usłyszałem jej śmiech.
"- Zobaczysz, jak będziesz mieć okres też się będę śmiać. Wniebogłosy. Ciekawe czy ci będzie miło.
- Przepraszam... Jak mam ci pomóc?
- Jak, jak. Weź te swoje zręczne paluszki i przyjedź. Przydałby mi się dłuuugi masaż."
"Tak, to zdecydowanie mogłoby być ciekawe..." Wyszczerzyłem się na samą myśl co jej palce mogłyby wyczarować. I tylko poszerzyłem uśmiech, widząc jej pełne politowania, ale jednak rozbawione spojrzenie.
"- Jesteś obleśny, Styles. A już ci miałam zacząć współczuć.
- Ja chcę się dzisiaj tylko przytulić...
- Nienawidzę jak tak patrzysz."
Zarejestrowałem tylko jak Lou odwraca wzrok, a potem filmik się wyłączył. Westchnąłem ciężko, układając łokcie na blacie biurka i przeczesując palcami włosy. Czułem poważny niedosyt. Poważny. Dlatego w akcie desperacji zacząłem przeszukiwać każdy możliwy folder, licząc na to, że jakiś filmik jeszcze się tam przypadkiem zaplątał. Żeby jakoś zagłuszyć ciszę panującą w pokoju, włączyłem pierwszy lepszy odtwarzacz muzyki, zainstalowany na komputerze. Nie musiałem nawet szukać do niego muzyki. Od razu rozbrzmiał jakąś piosenką. Zdecydowanie nie angielską. Dziwną, ale melodyjną. I chociaż nie rozumiałem ani słowa z tekstu, miałem pewność, że wiem o czym śpiewa wokalista. Znałem sens, nie znając języka... "To możliwe?" Najwidoczniej było, bo nawet nie wiem kiedy zacząłem mruczeć melodię pod nosem. "Tylko skąd ja to znałem?!" Chrząknąłem, poprawiając się na krześle i włączyłem pierwszą lepszą wyszukiwarkę. Wpisałem tytuł i wykonawce, ignorując dziwne kreseczki przy niektórych literach, szukając tłumaczenia. I znalazłem. Było identyczne z tym, co siedziało mi w głowie. "No co do...?" Sumienniej wczytałem się w tekst.
"Lubiła tańczyć 
Pełna radości tak
Ciągle goniła wiatr
Spragniona życia wciąż
Zawsze gubiła coś
Nie chciała nic
Nie rozumiałem kiedy mówiła mi:
Dzisiaj ostatni raz"
Widok uśmiechniętej dziewczyny, wychodzącej z samochodu praktycznie uderzył mnie po głowie. I zanim zrobiłem cokolwiek, pełne wspomnienie zaczęło się materializować...
Rozpuszczone włosy, rozwiane na wietrze.
Granatowy sweterek zsuwający się z ramienia.
Szeroki uśmiech.
Malinowe wargi.
Gwiazdy.
Szum wody.
"Ciekawe..."

*

- Przytrzymaj to tak samo tam. - westchnąłem ciężko, próbując jakoś założyć koc na dach samochodu. Lou z drugiej strony starała się zrobić to samo, oczywiście z wielkim niezadowoleniem na twarzy.
- I mam tak niby trzymać cały wieczór, żeby cegły miały uroczą randkę? - spytała, zerkając z powątpiewaniem na prowizoryczne makiety, które miały sprawdzić czy mój pomysł w ogóle wypali. Nie wypalił. Kiedy tylko puściłem materiał, od razu wylądował na ziemi. "No ja pierniczę..." Wkurzony przeczesałem włosy palcami, mając ochotę w coś uderzyć. Mieliśmy rocznicę, pierwszą rocznicę. Od miesiąca planowałem ten wieczór. Sprawdzałem pogodę, szukałem odpowiednio wyludnionego miejsca, zadbałem o odpowiednią oprawę muzyczną. Wszystko miało pójść idealnie. Najpierw krótka przejażdżka, później długi, romantyczny wieczór spędzony na siedzeniu na samochodzie, gapieniu się w gwiazdy i pieprzeniu o pierdołach. Nie przewidziałem tylko, że jedno z moich ulubionych autek tak perfidnie mnie zdradzi i kiedy tylko na nim siądziemy, zaraz i tak się z niego zsuniemy. "I nici z przytulania..."
- Na filmach to wygląda jakoś bardziej romantycznie. - stwierdziłem wkurzony, nerwowo opierając się bokiem o auto. - Może przyklejają koc do samochodu, co?
- A chcesz spróbować? - Lou uśmiechnęła się chytrze, opierając łokcie o maskę i dłońmi przytrzymując brodę.
- Żeby mi się potem samochodzik kleił? Na pewno. - prychnąłem, zmuszając wszystkie szare komórki do myślenia. To nie było łatwe, ale jakieś rozwiązanie w końcu mi się nasunęło... - Dobra, zrobimy inaczej. - westchnąłem, ruszając w stronę dziewczyny. - Siadaj tam. - rozkazałem, kiwając dłonią na maskę. Oczywiście Lou rzuciła mi tylko niezadowolone spojrzenie.
- Ale zaraz się zsu... - urwała, kiedy złapałem ją w talii i z lekkością podniosłem, sadzając na samochodzie.
- Bez gadania. - zaznaczyłem, stając przed dziewczyną i rzucając jej ostrzegawcze spojrzenie.
- A ty co? - zapytała, kiedy już układałem jej dłonie na kolanach i z lekkością rozsunąłem jej nogi. Zanim mrugnąłem, dziewczyna już je złączyła. - Ej, bez takich. Miał być najpierw romantyczny wieczór. - obruszyła się, marszcząc brwi. Zaśmiałem się pod nosem, zadzierając głowę, żeby móc spojrzeć w ten ogień kryjący się w turkusie jej oczu.
- Będzie, mały zboczeńcu. - zapewniłem, powoli sunąc obiema dłońmi wzdłuż jej ud. A kiedy dotarłem do talii, wróciłem tą samą drogą, jeszcze bardziej powoli, zatrzymując ręce na jej kolanach. Kreśląc na nich nieokreślone znaki, w końcu postawiłem na swoim, lądując między jej udami. - Ja sobie tu tylko postoję, żebyś nie spadła. - stwierdziłem, szybko odwracając się tyłem do dziewczyny i mniej więcej wygodnie opierając się tyłkiem o przedni zderzak. Usłyszałem cichy śmiech z jej strony, a sekundę później poczułem na bokach jej ciepłe dłonie, które powoli, drażniąco i cholernie ogniście przesunęły się na mój brzuch, gdzie zacisnęły się w pięści na materiale mojego swetra. Ale to nie był koniec. Lou przylgnęła do moich pleców, opierając brodę na moim ramieniu i dmuchając mi gorącym powietrzem prosto w kark.
- Nogi cię zabolą. - stwierdziła cicho, praktycznie szeptem, przejeżdżając kciukiem po moim mostku tak delikatnie jak to tylko ona potrafiła, jednocześnie wywołując falę dreszczy wzdłuż całego mojego ciała.
- Czego się nie robi dla dziewczyny. - uśmiechnąłem się, zaciskając dłoń na jej kolanie. - Ale to słodkie, że się martwisz.
- O siebie się martwię. - usłyszałem prychnięcie, a po chwili całe ciepło z pleców gdzieś zniknęło. Westchnąłem z niezadowoleniem. - Potem będę musiała słuchać pieśni żałobnych, że konasz z bólu.
- Cały czas się zastanawiam gdzie ty chowasz to całe współczucie dla innych... - kręcąc głową odchyliłem się w prawo, żeby z odpowiedniej odległości móc spojrzeć na Lou. Zauważyłem jak marszczy brwi w niezadowoleniu i już otwiera usta, żeby się odszczeknąć, kiedy niespodziewanie zwróciła uwagę na właśnie rozpoczynającą się w odtwarzaczu piosenkę. "A ile ja się jej naszukałem..."
- A skądś ty to wytrzasnął? - uśmiechnęła się szeroko, unosząc dłoń w zaskoczeniu.
- Zrobiłem mały wywiad... - wyjaśniłem, czując rozlewającą się po wnętrzu dumę. - Wieczór miał być idealny i musiałem zadbać o każdy szczegół. Nie ma księżyca, komarów i innego robactwa, za to masz milion gwiazd, szumiące morze, cudowną muzykę i przystojnego faceta. Nie możesz powiedzieć, że ci się nie podoba. - wyszczerzyłem się, lustrując z uwagą rozbawioną twarz Lou.
- Zawsze mogę. - stwierdziła nonszalancko, powoli prostując plecy. Po chwili znów się do mnie przytuliła, zaciskając ramiona na moich barkach. Radosne ciepło rozlało się po moim wnętrzu, zwłaszcza kiedy dziewczyna ułożyła głowę u podstawy mojego karku, ostrożnie odsuwając garść swoich włosów na lewo. Po chwili przytuliła swój policzek do mojego, wbijając wzrok w granatowy ocean, rozciągający się przed nami kilometrami. I ja skupiłem na tym spojrzenie, obserwując leniwe fale rozbijające się o zarośnięty, przez nikogo nie zadbany brzeg. 
- Jest niesamowicie... - szepnęła niespodziewanie. Nie mogłem się nie zgodzić.
- Jakbyś marzła to powiedz. - uniosłem dłonie, prawą wsuwając pod rękaw jej bluzy, żeby samemu przekonać się czy aby na pewno nie było jej zimno. Ale rozgrzana skóra mówiła sama za siebie.
- Jest dobrze. - potwierdziła na głos, mocniej otulając mnie ramionami i wsuwając swoją drobną dłoń w moją. Ku mojemu utrapieniu, subtelnie przesunęła paznokciami po moim śródręczu docierając do samych opuszków i dopiero wtedy przeplatając nasze palce. Na wszelki wypadek, mocniej zacisnąłem palce, unieruchamiając jej dłoń, zanim zabiłaby mnie kolejnym dotykiem. I póki jeszcze mniej więcej kontaktowałem, zacząłem cichutko mruczeć pod nosem osłyszaną przez kilka wieczorów melodię, która idealnie wpasowywała się w nastrój.
- A tak serio, kto ci to wymyślił? - usłyszałem nagle. Wychyliłem się odrobinę w prawo, żeby móc spojrzeć na dziewczynę z pretensją.
- Dziękuję skarbie za wiarę, naprawę. - prychnąłem. - Sam, własnym umysłem wszystko ogarnąłem. Nawet piosenki. Wiesz ile musiałem się naczytać tych tłumaczeń, żeby znaleźć coś odpowiedniego?  - pokręciłem głową nad wszystkimi nocami spędzonymi nad dobieraniem playlisty. - Chciałem się też czegoś nauczyć, ale ten język mnie zdecydowanie przerasta. - przyznałem. Lou natychmiast uśmiechnęła się szeroko. I trochę podejrzanie...
- A powiedz 'chrząszcz brzmi w trzcinie.' - zastrzeliła mnie nagle tym swoim szeleszczącym czymś, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Spadaj. - prychnąłem i odwróciłem się przodem do widoku, nie mogąc jednak powstrzymać durnego uśmiechu. Usłyszałem jak i Lou cicho się śmieje, jednocześnie mocniej się do mnie przytulając. "Już nie mogło być lepiej..."



Seven Of Hearts - One Story. <- ostatnio się wciągnęłam :)

21 komentarzy:

  1. świetny wspomnienie było cudowne

    OdpowiedzUsuń
  2. OMGG *_____*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się uśmiechnęłam widząc ten komentarz :). Czuję z niego jakieś rozemocjonowanie i chyba mi się to podoba :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  3. o ty mały szantażysto... powiedz ty mi, czy ty każdego tak męczysz o komentarze? z użyciem tak podłej broni jaką jest szantaż i to taki perfidny???? no ale jednak mam nadzieje że mi odpuścisz te dni zwłoki...
    no więc od początku
    ta pierwsza rozmowa jest moją ulubioną skajpową rozmową houisy. ile razy bym tego nie czytała, za każdym razem nie moge sie przestać śmiać z tego hazzowego debilizmu... on jest serio taki głupi czy tylko udaje?? a najlepsza jest ta wypowiedź lou o tym pieprznięciu łbem hazzy o ściane, hahahahahhaha c: mówiłam ci już że ich uwielbiam? pewnie mówiłam, więc powtórzę raz jeszcze: UWIELBIAM HOUISE!!!
    i jak sie biedny styles rozemocjował... pierw sie napalił że lou mu jakieś będzie pornole na żywo odstawiać a potem przeżywa...
    ahahha, louis jest naprawdę opiekuńczy.. W CHOLERĘ C: i ja się aż boje zapytać czym hazza dostał tym razem... no ale, do odważnych świat należy, więc czym mu tym razem przywalili?
    i ta ich randka na koniec... jedno wielkie AWWWWWWWWWWWWWW! ale to w sumie nie fair, bo przez nich cegły nie miały fajnej randki :: harry taki miszcz planowania, że coś mu nie wyszło c: no ale ostatecznie wybrnął, i to z jaką gracją... i jak się chłopina poświęcił z tą playlistą, nonono... uszanowanko dla stylesa, nie ma bata

    TADAA!!! oto jest komentarz, proszę bardzą

    I TERAZ ŻADNEJ ZWŁOKI MA NIE BYĆ, PISZESZ I WYSYŁASZ!!
    no to czytaj sobie
    CZEKAM NA NOWY HEHE
    twój louiser i houisa & neve shipper
    (pozdrów eve!)
    muminegg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim... Nie jestem mała! Wypraszam sobie, zawsze byłam dumna ze swojego wzrostu. Przynajmniej mogę patrzeć na ludzi z góry :). No mniejsza o to :).
      I nie, nie każdego. Tylko Eve i Ciebie, czuj się wyróżniona :).
      Hazzowy debilizm, hah :). Powiem tak, on czasami bardzo się lubi droczyć i tak się zaplącze w swojej gadaninie, że wychodzi na debla. Mam wrażenie, że nie wzięłam tego bezpodstawnie, bo oglądając jeden z moich ulubionych wywiadów, Harry potrafi zrobić z siebie prawdziwego idiotę. No przyznaj, powiedzenie, że NIGDY NIE SPOTYKAŁ SIĘ Z DZIEWCZYNĄ KTÓRA POŁYKA przed milionami widzów to lekka głupota :). Ale nie martw się, to też postanowiłam uwzględnić w opowiadaniu :).
      I cieszę się, że Houise tak Ci się podoba. Staram się ich jakoś ten... Urzeczywistnić, żeby nie byli przesłodzoną parką :)
      Czym Harry wtedy dostał? Hm, a bo ja wiem... Może to tamten but? Jego wspomnienia nie mają dat, więc trzeba na czuja się zorientować co, gdzie, kiedy. Myślę, że to nawet na swój sposób ciekawe :).
      Randka na koniec, tak. Też mi się podobała :). Miałam w końcu okazję napisać coś o jego uczuciach gdy ją dotyka. I czekam na więcej :).
      No i sama przyznaj, jadąc na randkę z Lou, domyśliłabyś się, że gdy siądziecie na samochodzie, to zaczniecie z niego zlatywać? Na filmach inaczej to pokazują :). A zsuwanie serio wynika, kiedyś próbowałam siąść na samochodzie wujka i kiepsko się skończyło :).
      Styles jest wbrew pozorom romantyczny, to wiesz :).
      Ja mam jakieś zwłoki? Co Ty gadasz? Żadnych zwłok nie ma :).
      Buziaki xx.
      PS: Eve pozdrowiona :)

      Usuń
  4. O tak nie mam kompletnie pojęcia jak zacząć nawet:) Z góry uprzedzam to nie będzie nic mądrego żebyś się potem nie czepiała:) Nie jestem w stanie myśleć.

    Jejku jak się w nią wpatrywał... Jakie to jest urocze:) Jak chłonie każdy detal jej twarzy:) I nie tylko twarzy:) Tak do niego najlepiej pasuje określenie słodki idiota:) Idealnie go opisuje:) Hah on jest głupi:) Jak ona mogła z nim wytrzymywać:) Hahah się Harry nastawił już nie wiadomo ma co a ta mu taki tekst... Okrutne:) Ale należało mu się:)

    "Więc z bijącym sercem włączyłem ostatni filmik, mając nadzieję, że nie będzie tam naga, czy coś. Na szczęście nie była. "Kurde..."" hahah no ale się ucieszył że nie była naprawdę:)

    "To aż przerażające jak jej emocje działają na moje..." o to zdanie mi się bardzo spodobało. Nie wiem czemu i nie umiem tego wytłumaczyć ale wiele mi to mówi:)Może ci się wydawać że gadam bez sensu ale to nie tak ja po prostu nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć:)Nie dzisiaj chyba:)

    - Sprawdzał ktoś czy na pewno żyje?
    - A po co?" jaki Louis opiekuńczy naprawdę:) Taki przyjaciel to prawdziwy skarb:)
    Uuu Hazz znowu oberwał. Ten człowiek to ma szczęście naprawdę:) Zawsze on:)
    Co za zboczeniec... Ale masaż może by i mu pomógł:)

    Ooo i jakie słodkie wspomnienie:) No nie mógł wszystkiego przewidzieć na filmach to jest tak idealnie. Nikt by nie mógł tego przewidzieć ale z Hazzy niezły romantyk:) Jejku jaki on miły:) Jest w stanie się dla niej poświęcić:) Mógłby tak całą noc dla niej stać:) I jak ona wierzy w jego romantyzm naprawdę:) Nawet nie wiesz jak ja uwielbiam tą parę są świetni po prostu:)
    Świetny gif do tego wybrałaś:)

    Boże nie mogę myśleć logicznie przez tą głupią piosenkę a wyjąć jej z głowy nie mogę. Więc się nie czepiaj że głupi komentarz zrób mi tą przyjemność i udawaj że może być:)
    No i proszę bardzo mój komentarz:) Znaj moje dobre serce wcale nie wymuszony napisany z własnej nie przymuszonej woli:)A teraz wybacz ale wracam do nauki.
    Życzę weny chociaż ostatnio chyba cię nie opuszcza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam początek... Wystarczy napisać cokolwiek, później jakoś poleci. Wiem co mówię, uwierz :).
      Słodki idiota :). Jak to fajnie brzmi :). Podejrzewam, że Lou często będzie używać tego określenia. Może nawet bez dodania 'słodki' :)
      Okrutne? Z Harrym chyba tak trzeba, bo inaczej sobie myśli nie wiadomo co. Prosto i wyraźnie do niego, inaczej nie rozumie.
      To zdanie o emocjach... Nawet nie zwróciłam na nie uwagi :). Ale rzeczywiście coś w sobie ma. Chyba pokazuje, że Lou nie jest mu obojętna :).
      Znowu dostał... Może nie przez przypadek? W końcu Lou nie chciała mieć nigdy dzieci :).
      Harry romantyk... No a nie? To taki wrażliwiec trochę :). Mam wrażenie, że gdyby tylko jego dziewczyna zechciała gwiazdkę z nieba, on by jej ją zapewnił. Taki typ po prostu. Przynajmniej u mnie w opowiadaniu. I Ty się ciesz, że Niall może się tego od niego nauczyć! :)
      'Tylko tobie, chcę powiedzieć to. To co czuję, kiedy przychodzi noc... lalalala' Ładnie śpiewam, co? :)
      Komentarz cudowny, powinnaś wiedzieć, że je uwielbiam :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  5. "Kusząca propozycja. Ale nie mogę przyjechać. Mamy jutro próby od 7, za nic się nie wyrobię. Nawet nie zdążę cię rozebrać, bo będę musiał już wracać."
    ZAWSZE I WSZĘDZIE. Niewyżyty. No.
    Nie wiem kogo bardziej lubię w tym związku... Lou ma zajebisty charakter. Bardzo mi przykro, ale nie potrafię go inaczej określic. Jest niby taka... nieprzyjemna, i wredna, ale z drugiej strony czasem się wzruszy, czasem przytuli i coś milego powie. Kocham ją. Ale z drugiej strony... Harry to jest Harry i jego po prostu nie da się nie kochac. Człowiek może próbowac, starac się, ale i tak nic to nie da. Jest takim słodziutkim romantykiem ze swoim debilizmem. Przecież to co on wymyślił, to ... ehh brak słów. Louisa musiała byc przez niego rozpieszczana. Choc dam se rękę uciąć, że Harry'emu wcale nie łatwo to było robic. :)
    Uwielbiam jak oni się do siebie przytulają. Jest w tym tyle miłości i oddania. Mam wrażenie, że nie potrzeba niczego więcej tylko takie hagi. Więcej niż 1000 słów (Rafaello... nie nic)
    I znowu Larry jest wpleciony. :)))))))))))))))))) O coś takiego widniało na mojej twarzy przez caaaaaaaaaalusieński rozdział!
    "Wiesz, cholernie żałuję, że cię tu nie ma. Z chęcią pieprznęłabym teraz twoją głową o ścianę."
    Odniosłam takie wrażenie, ze Louisa i Gemma sa trochę do siebie podobne. Jeżdżą po Harry'm jak po maśle (i bardzo dobrze!) ale jak przychodzi co do czego to bywają pomocne. Uwielbiam je obie.
    Całuję
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, no bez przesady. Nie zawsze i nie wszędzie. Czasem też chce się tylko poprzytulać. Rzadko, bo rzadko, ale tego mu odmówić nie można. Romantyk gdzieś w nim też siedzi. Gdzieś głęboko :).
      Lou ma jaki chrakter przepraszam? :) Weź, bo się popłaczę ze śmiechu :). Lou jest wredna, arogancka, egocentryczna i wiecznie się spóźnia. Wytrzymać z nią to naprawdę czyn godny podziwu. Więc podziwiaj Harry'ego :). No ale w sumie z drugiej strony taka przytulaśna z niej dziewczyna, więc chyba wszystko się wyrównuje :). I nie zabieraj Harry'emu ukochanej, no... Wystarczy, że on ją ten :).
      Słodziutki romantyk ze swoim debilizmem :). Haha, a to dobre określenie :). No cóż, Hazz lubi rozpieszczać dziewczyny, a akurat trafił na taką, która nie lubi być rozpieszczana. To się nazywa ironia losu :). Wyobrażasz sobie jak on jej daje prezent...? Przecież się pokłócą z piętnaście razy, zanim on w końcu skapituluje i odda to coś do sklepu.
      Biedny Hazz :).
      Ekhm, bo nie bardzo rozumiem... Te ich przytulasy są jakieś niezwykłe tak? Dobrze wiedzieć :).
      Tak, jest Larry :) I będzie go jeszcze ohoho, więc nie masz się co martwić :).
      Lou i Gemma są do siebie podobne mówisz? Hm, no musiały się jakoś zaprzyjaźnić. A jeżdżenie po Harrym to chyba dobra podstawa, prawda? Wyobraź sobie co chłopak miał jak Gemma ich odwiedzała :).
      Dziękuję za cudowny komantarz :). Nie wiem czy już Ci to mówiłam, ale uwielbiam Twoje uwagi :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  6. Jaki cudowny! <3
    Pierwszy tydzień matur za mną, to i mogę wrócić do Harrego i Ciebie :D
    stęskniłam się, no.
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, mów jak tam matury, no! Tak dawno miałam swoje, że z chęcią powrócę do tych emocji. Wszystko dobrze poszło, prawda? :)
      Buziaki xx.
      PS: Trzymam kciuki za następny tydzień!

      Usuń
    2. Dzięki :D
      Matury świetnie oprócz rozszerzonej matmy - tu mi poszło słabiej, ale w sumie też nie tragicznie :) ale za to podstawy super, rozszerzony polski i angielski też, został jeszcze r. niemiecki i ustne, ale to mam w nosie :P
      Ale kciuki możesz trzymać i tak :D

      Usuń
    3. O matko, ileż Ty tych egzaminów wzięłaś... Prawie tyle co i ja :). A z polskiego podstawowego, tak z ciekawości, to co wybrałaś? Bo lektury mieliście cudowne :). I co było na rozszerzeniu? :)
      A ustnymi nie ma się co przejmować, to błahostka :). Ja swojej prezentacji uczyłam się 3 godziny i 20/20, także... BĘDZIE DOBRZE! :)
      Boże, jak ja Ci zazdroszczę... Matury tak miło mi się jakoś kojarzą :)

      Usuń
    4. Mi się matury kojarzą głównie z końcem tej męczarni nazywanej liceum :) na pp wybrałam Potop. a na rozszerzonym Don Kichota z Romkiem i Julką :)

      Usuń
    5. I teraz najpiękniejszy okres w Twoim życiu, długie wakacje... Zamień się, co? :)

      Usuń
  7. O CHOLERA... DZIEWCZYNO NO DO JASNEJ ANIELKI KOCHAM CIĘ !! BOŻE... A JAK ZOBACZYŁAM TEN LINK NA KOŃCU... JAKBYM NOBLA DOSTAŁA NOOO! KOCHAM KOCHAM KOCHAAAM!!! :** I DZIĘKUJĘ! <3 JAK MOI SĄSIEDZI NIE USŁYSZELI MOJEGO PISKU TO MUSZĄ BYĆ POWAŻNIE CHORZY NA GŁUCHOTĘ.
    Boże... Od czego by tu zacząć... Kocham Harrego i Lou razem <3 A najbardziej ich dialogi. No po prostu bóstwo! Oni są tak różni i tak podobni jednocześnie :) To takie... Nie wiem jak to powiedzieć, ale bardzooo to lubię :) Bardzoooo!
    Uważam, że masz wielki talent i jak kiedyś napiszesz książkę czy coś takiego to mam mieć ją pierwsza! :) No zawsze muszę ci to powiedzieć, bo bez tego nie kończę komentarza. Masz cholernie wielki talent! <3 Uwielbiam ciebie i twoje blogi! Nigdy się ode mnie nie uwolnisz. <3
    A tak na marginesie... Kiedy ty mi dodasz trochę akcji z Niallem i Eve ? Bo tęsknię za nimi... :)
    Jeszcze raz KKKKKKOOOOCCCHHHAAAMMMM CCCIIIIĘĘĘ!! /Tusiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bez przesady :). Nie jestem żadnym Noblem, no i autorką super-popularnego bloga, więc podejrzewam, że taki link niewiele wskóra (a szkoda), ale pomyślałam, że trzeba sobie pomagać, prawda? Zwłaszcza, że piszecie coś z większym zamachem niż ja :).
      Tak różni i tak podobni? Hm, starałam się i cieszę się, że to zostało dostrzeżone :).
      I nie przesadzaj, ja nie mam żadnego talentu :). Ja tylko tak pisuję sobie moje pomysły, żeby nie oszaleć z ich nadmiaru :).
      Wcale nie chcę się od Ciebie uwalniać, z niecierpliwością nawet czekam na Twoje komentarze. Są strasznie miłe :).
      Neve...? Oj, Eve chyba pęknie z dumy za Twą prośbę :). Ale niestety, póki co nie zamierzam ich dodawać zbyt wiele. Mieli już swoje pięć minut, teraz chcę się skupić na Louisie. I Liamku. Ale wrócą, nie bój się. Wrócą na pewno, mają jeszcze bardzo ważną rolę do spełnienia :).
      Dziękuję za milion cudownych słów. Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiły :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  8. Hej c: teraz to ja się nie uwolnię od tej piosenki, w kółko, w kółko i w kółko odtwarza mi się w głowie :/ oooooo tak mi się przypomniało! znalazłam minkę, która wygląda jakby zabijała wzrokiem :D ale to w takiej aplikacji no i nie mogę jej nigdzie indziej użyć ;-;. Wiesz nie wiem co napisać. Rozdział jest świetny. Ale czy Ciebie takie wiadomości już nie nudzą?
    Harry jest...... głupi, durny? ale to chyba za mało powiedziane.
    Harry jest Harrym.
    O. To chyba zawiera wszystko.
    Czytając to śmiałam się, a jednocześnie chciałam płakać. Przyszłość mnie przeraża i ja nie chcę i masz to zmienić i koniec.
    Nie mogłam się przestać uśmiechać czytają to wspomnienie z rocznicy. Taki słodki idiota c:
    Kocham ich i nie chcę...... ;-;
    Scarlett xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahaha, tak powinno być! Jak ja dobiorę piosenkę to nie ma przebacz :).
      I bardzo dobrze, zabijanie wzrokiem spowoduje, że W OGÓLE nie będzie zakończenia RM. Akcja utknie w martwym punkcie, Hazz nawet... Oj, ja nic nie mówię :).
      Nie, nie nudzą mnie takie wiadomości. Ostatnio zostałam shejtowana, to wiesz. Słodkości nigdy za wiele :).
      Na razie nie myśl o przyszłości, skup się na tym co jest. Na zakochanym Harrym, na Louisie, który może... Oj, no! Nic nie mówię. Poczekaj do następnego rozdziału, jestem ciekawa Twojej reakcji :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  9. świetny czekam na następny

    OdpowiedzUsuń