środa, 5 marca 2014

26.


Obudziłem się nagle. Zaryczany. Cały. Moją poduszkę dosłownie można było wyrzynać. "No i się kurwa jeszcze popłakałem jak panienka..." Westchnąłem pod nosem, ocierając dłońmi policzki. Czułem się kompletnie wyczerpany. Zupełnie nie jak po śnie. Prędzej jak po jakimś pieprzonym maratonie. Wszystko mnie bolało. Wszyściutko. Każdy, kurwa, najdrobniejszy mięsień. Ale jakby tego było mało, napieprzało mnie jeszcze od środka. Rozrywało mnie. Dołowało. Cholerne uczucie straty. "Ja pierdolę..." Podniosłem się na rękach i rozejrzałem po zaciemnionym pokoju. Znajome obrazy praktycznie uderzyły mnie w twarz. Byłem kompletnie skołowany, może trochę przymroczony. Chyba nawet nie wiedziałem co się dzieje. "Kurwa, Tomlinson, naćpałeś się czegoś, czy jak.?" Przejechałem ręką po twarzy dla rozluźnienia, ale w ogóle mi to nie pomogło. A jakby tylko nasiliło cholerną mieszankę bezradności i rozpaczy, panoszącą się wewnątrz mnie. "Kurwa, kurwa, kurwa..." Czułem się jakiś taki ciężki, otępiały. Chyba nie bardzo nawet miałem kontakt z rzeczywistością. Jedyne, co wiedziałem na pewno to to, że jest mi źle. Cholernie źle. I to tylko i wyłącznie z powodu Lou. "Jej nie może nie być..." Wiedziałem, że coś tu nie grało. Wprawdzie byłem przygnębiony i w ogóle, czułem stratę i totalny chaos w głowie, ale wiedziałem, że to był tylko wynik pieprzonego wyniku mojego zmęczenia. Jakiś poroniony wytwór mojej wyobraźni. Coś, co nigdy, przenigdy nie powinno się zdarzyć. "Jezu, Tomlinson, ty jesteś jakiś pierdolnięty..." Mimo wszystko było mi tak jakoś dziwnie. Pusto w środku. I chociaż miałem pewność, że to wszystko to tylko sen, chciałem się upewnić. I dlatego szybko wykręciłem numer Zayna. Tak z przypadku. To chyba z nim ostatnio się kontaktowałem. "Ale czy to miało do cholery jakieś znaczenie...?"
- Zayn... - pisnąłem szybciutko, kiedy dźwięki wykonywanego połączenia zastąpił ostry szum, jakby ulicy. Nie miałem ochoty bawić się w żadne głupie powitanka, ja tu miałem o wiele ważniejsze sprawy do załatwienia... - Nie komentuj, tylko posłuchaj, dobra.? - zapowiedziałem, ale w odpowiedzi dostałem jedynie ciszę. "On tam poległ na wojnie, czy jak...?" - Malik, nie mów mi, że właśnie kiwnąłeś do mnie głową... - westchnąłem niecierpliwie, oczami wyobraźni już widząc jego durny wyraz twarzy.
- No przecież miałem nie komentować. - usprawiedliwił się, chyba obrażony.
- Debilu, od teraz. Nie przyszło do głowy, że cię nie widzę, prawda...? - zironizowałem.
- Nie przyszło. - Malik sparodiował mój głos, przez co wypadł jak napalona osiemdziesięciolatka. "Debil..."
- Nieważne. - urwałem ten debilny dialog, mając na myśli jeden poważny problem. "Louisa..." - Powiedz mi jedno... - zacząłem delikatnie, chyba nie chcąc przestraszyć Malika. No bo raczej nie chciałem go zasypywać informacjami o moim durnym śnie, prawda.? "Tylko śnie..." - Z Lou wszystko w porządku.? - wypaliłem znienacka
- Jakbyś stary nie zauważył to od kilku tygodni leży w śpiączce i nie daje znaku życia. - Zayn prychnął jedynie, a ja wyczułem w jego głowie wyjątkową irytację. "No tak, niefortunne pytanie..."
- Pytałem czy jest tak jak wczoraj. - poprawiłem się natychmiast.
- Identycznie. - usłyszałem, czując częściową ulgę. "Czemu kurwa tylko częściową...?!"
- Na pewno? - dopytałem się w razie czego.
- Wyszedłem od niej minutę temu. Jestem stuprocentowo pewny. - stwierdził. Nie miałem podstaw, żeby mu nie wierzyć, więc uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie. "Czyli tylko idiotyczny sen..." - Śpi jak... - Malik zawahał się i byłem pewny, że się skrzywił na tej swojej durnej mordzie. "Jak on chciał coś palnąć..." - Śpi. - powtórzył po prostu. - Nawet się nie ruszy.
- Malik, normalnie cię kocham. - oświadczyłem entuzjastycznie i rozłączyłem się niespodziewanie. Z westchnieniem ulgi opadłem lekko głową na poduszkę i praktycznie zaśmiałem się w głos. "Ona nadal była..." Uczucie pustki odpłynęło bezpowrotnie, zastępowane powoli falą szczęścia. "Niech się tylko jeszcze kurna obudzi..."

*

- Niall, to nie ma sensu. - usłyszałem zirytowany głos Eve pierwszy raz od pół godziny. Przedtem z uwagą wpatrywała się w widoki za oknem, chyba naprawdę licząc, że nagle zauważy gdzieś Stylesa, ale chyba nadzieja jej już przeszła. Więc teraz jedynie wbijała we mnie urażone spojrzenie, jakbym to ja był wszystkiemu winien. "A bo ja kontroluje kurwa Stylesa..." - Choćbyś się nawet i rozdwoił, nie wypatrzysz go w tym tłumie. - oświadczyła, zakładając ręce przed sobą. "Oho, ostrzegawczy gest. Horan, łagodnie..."
- Mam przynajmniej poczucie, że coś robię. - wytłumaczyłem się. - Gdybym siedział w domu to by mnie chyba coś zjadło.
- Ale ja już naprawdę mam dość. - Eve pisnęła zniesmaczona. - Jeździmy tak już trzy godziny. Głowę to mi chyba zaraz rozsadzi. - jęknęła, przykładając dłoń do czoła i na moment zamykając oczy. Poczułem się dziwnie widząc jak cierpi, ale jakoś nie miałem ochoty przerywać poszukiwań. "Przecież sam mogłem jeździć..."
- Może cię po prostu...
- Niall... - wparowała mi w słowo, rzucając we mnie morderczym spojrzeniem. "Easy, babe..."
- No dobra. - westchnąłem, szybko zmieniając biegi i ruszając szybciej niż nędzne 20km/h, prosto w stronę naszego domu.
- Nie. - Eve natychmiast mnie zatrzymała. "No co znowu nie  tak...?" - Zjedź tutaj. - kiwnęła głową na lewo, prosto na zjazd do szpitala. Nie miałem innego wyjścia, natychmiast tam skręciłem. - Dzisiaj nie byłam u Lou.
- Jest jakaś poprawa.? - zapytałem, czując się nagle dziwnie ciężko. "Ta jej śpiączka zdecydowanie za długo trwała..." Nie chciałem pisać czarnych scenariuszy, przecież ostro trzymałem kciuki, żeby dziewczyna się w końcu wybudziła, no ale na zdrowy rozsądek... "Horan, zamknij się. Nie myśl więcej."
- Żadnej. - usłyszałem i poczułem się jeszcze bardziej przygnębiony. - Czasami mam wrażenie, że się po prostu fochnęła na cały świat bo Harry jej nie pamięta i chce nam zrobić za to na złość. - Eve prychnęła, niecierpliwie wznosząc oczy ku górze.
- No to całkiem w jej stylu. - zauważyłem, uśmiechając się z lekka. Co jak co, ale Lou fochać to się potrafiła. Czasami szczerze podziwiałem Stylesa, że to wytrzymuje. "No ale już chyba nie musi..."
- Jak tylko się obudzi to za to dostanie. - dziewczyna zagroziła zaciekle. -Porządnie...
- No już się tak nie denerwuj, bo się tylko pokłócicie. - zaśmiałem się pod nosem, przypominając sobie kilka ich kłótni, prawie bójek. Czasami gorzej niż dzieci, potrafiły się podrzeć o byle durnotę. Dla mnie to było zabawne, chociaż one po wszystkim mogły się do siebie nie odzywać i tygodniami. "Jezu, co ja bym dał, żeby to wróciło..." Westchnąłem pod nosem, zajeżdżając już na parking szpitala. Szybko zgasiłem auto i wyskoczyłem z samochodu. Eve zaraz za mną, z nerwów dziwnie trzaskając drzwiami. Gdy ruszyliśmy do budynku, na wszelki wypadek objąłem dziewczynę ramieniem. Tak dla uspokojenia, czy coś... "Albo dla własnej próżności, kochasiu..." W każdym razie szedłem tuż obok niej, bez słowa, utkwiony w dziwnej szpitalnej przestrzeni. Nie podobało mi się to miejsce. Było smutne i przygnębiające. I jakieś takie szarawe. Od razu człowiek tracił wszystkie nadzieje i zaczynał oczekiwać najgorszego. Nie inaczej było ze mną. Zawsze gdy szedłem do Lou tym burym korytarzem, głowę miałem pełną najczarniejszych scenariuszy. I to było kompletnie niezależne ode mnie. "Co innego gdyby było tu zielono..." Wyrzuciłem z głowy idiotyczne przemyślenia, kiedy zauważyłem już dobrze oparzone brązowe drzwi z czarnym numerkiem 05. Westchnąłem głęboko, puszczając w końcu Eve i pozwalając, żeby poszła przodem i jako pierwsza weszła do sali. "Jak na dżentelmena przystało..."
- Ej... - jęknąłem, kiedy od rozbiegu niespodziewanie wpadłem na plecy dziwnie zszokowanej dziewczyny. Która z prędkością światła zamknęła szczelnie drzwi i odwróciła się do mnie z szokiem wypisanym na twarzy. "Ducha zobaczyła, czy jak.?" Zmarszczyłem czoło, widząc jak Eve pobladła. "No chyba nie chodziło o to, że..." - Co.? - pisnąłem, zaklinając w myślach wszystkie moce, żeby to nie było to co myślałem. A myślałem bardzo, bardzo źle... "Ale przecież ona nie mogła... Nie teraz, no.!"
- Nie uwierzysz... - Eve niespodziewanie uśmiechnęła się szeroko, a jej oczy rozbłysły uroczymi promykami. Złapałem się na tym, że automatycznie odwzajemniłem ten gest, chociaż przecież kompletnie nie wiedziałem o co może jej chodzić. "A może... Lou...?" "Nie Horan, nie nakręcaj się..." Westchnąłem głęboko, próbując wytłumić nadzieję cisnącą mi się do mózgu. "Lekarze przecież nie mówili, że... E, pieprzyć to."
- Ale, że co.? - spytałem dziwnie spokojnie, chociaż wewnątrz wszystko mi buzowało od tej całej niepewności. "Co ona tam zobaczyła...?"
- Cicho. - dziewczyna podniosła palec wskazujący do ust. Mimowolnie wstrzymałem nawet powietrze. "Bo jak być cicho to być cicho." Nachyliłem się do drzwi nad ramieniem dziewczyny, próbując podsłuchać co się dzieje za drewnianą powierzchnią. Wyraźnie słyszałem szmery. Wyraźnie. "Boże, żeby to było to..." Zacisnąłem powieki, odmawiając w myślach wszystkie możliwe modlitwy. Poszło mi zadziwiająco szybko, bo kiedy otwierałem już oczy, Eve powoli, ale stanowczo próbowała bezszelestnie uchylić drzwi. Nie chciałem jej pospieszać, ale jej guzdranie doprowadzało mnie do szału. Sięgnąłem więc dłonią do klamki i rozchyliłem drzwi tak, żeby zmieścił mi się tam łeb. Ale albo za szybko przeprowadziłem całą operację i mózg mi przestał nadążać, albo zaczynałem mieć już omamy, albo... "Ja pierdolę..." Zamrugałem powiekami dla pewności, ale obraz nie zniknął. Tak jak byłem tu i teraz, tak tam, tuż przy łóżku śpiącej Louisy siedział nie kto inny jak Styles. Harry Styles we własnej osobie. "Ja chyba śnię..." Ale nie dość, że siedział, to w dodatku się do niej nachylał. Patrzył na nią bez skrępowania. Bawił się dłońmi, a jego palce prawie dotykały jej ramienia. I mówił do niej. "ON DO NIEJ KURWA MÓWIŁ!" Wyszczerzyłem się automatycznie i zerknąłem w bok, na Eve, posyłając jej porozumiewawcze spojrzenie. Jej uśmiech zalał mnie potężną falą szczęścia i nieopisanej ulgi. "No kurwa nareszcie..." Poczułem się lekki. Szczęśliwy. Pełen nadziei. Nie mogłem pohamować uśmiechu. Co ja gadam, gdybym mógł to pewnie zaśmiałbym się w głos. Ale przecież nie mogłem im przerywać. Nie teraz. Nie w takiej chwili. Nie gdy on do niej mówił. "Właściwie to co gadał...?" Wytężyłem słuch, próbując się skupić.
- ... może trochę mnie poniosło, ale... - Styles zawahał się, marszcząc brwi ze zdenerwowania. "O czym on do niej...?" - Dobra, nie ma żadnego ale. - pokręcił głową, unosząc lekko kąciki ust i patrząc prosto na jej twarz. "ON SIĘ DO NIEJ ZNOWU UŚMIECHAŁ!" - Po prostu jestem idiotą. W dodatku niecierpliwym idiotą. Teraz mi głupio, bo to przecież nie twoja wina. - z bijącym sercem zauważyłem jak jego dłoń spokojnie spoczywa na jej ramieniu. "NA JEJ RAMIENIU!" - Nawet jeśli daliśmy się nabrać na to całe udawanie to chyba musiało nas coś trzymać przy sobie przez te pięć lat, nie.? - umilkł, jakby czekał na odpowiedź. Nawet mnie ukuła ta cisza, która jako jedyna rozbrzmiewała po sali. - Hm... - Harry chrząknął po chwili, marszcząc w skupieniu czoło. - Najprościej by było, gdybyś się obudziła i mi wszystko opowiedziała. Co ty na to...? - obserwowałem jak na twarzy Stylesa kwitnie łagodny uśmieszek...
...a już po chwili nie wiem skąd i nie wiem kiedy drzwi zamknęły mi się przed nosem z głuchym trzaskiem, blokując mi całą wizję. "CO JEST.?!"
- No co...? - jęknąłem panicznie. Miałem ochotę załomotać w drzwi i błagać o otwarcie, żeby znów móc zobaczyć ich razem. ICH, podkreślam RAZEM. "Więc dlaczego Eve mi to odebrała...?" Spojrzałem na nią z urazą, ale kiedy tylko zobaczyłem jej uśmiech, cała moja złość uleciała.
- To prywatne. Nie powinniśmy... - pokręciła głową, co dziwnie wyglądało w połączeniu z tym entuzjazmem wypisanym na jej twarzy. - Chodź stąd. - złapała mnie za nadgarstek i trochę siłowo zaczęła prowadzić prosto do wyjścia. - Widziałeś...? - szepnęła nagle, jakby to była największa tajemnica na świecie. Ale doskonale wiedziałem co czuła. - On do niej... - urwała, praktycznie z piskiem szczęścia.
- Zadzwonić do chłopaków.? - spytałem. Eve energicznie pokiwała głową. "A to się kurwa zdziwią..."



***
Uwielbiam Was wkręcać :). Ale żeby nie było, inicjatywa nie wyszła ode mnie. Pomysł nie jest mój. Za wszystko odpowiedzialna jest poniekąd Eve :).

20 komentarzy:

  1. BOŻE! Jak mogłam nie wpaść na to że on śni! Jesteś naprawdę okropna. Kocham Cię <3 :D (no co, jak znowu się będziesz dziwić moim zmiennym nastrojom to a) jestem kobietą, b) w dodatku przed okresem :P)
    Aaaaaaaa i od początku czułam że go znajdą u Lou!!! :D
    Z przerwą, bo przez moment myślałam, że nie żyje.
    Hehe.
    Bardzo zabawne masz żarciki.
    Ale się cieszę że Styles tak się... no ten :D
    słodko <3
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jesteś okropna."
      "Kocham Cię"
      Okeeeeej, rozumiem, że miłość potrafi być skomplikowana, ale żeby aż tak... :)
      I to nie mój żarcik, ja nie miałam nawet tego w zamiarze. To mi podsunęła jedna inteligentna osoba... Ale udało mi się. Drugi raz mi się udało :). Jestem geniuszem :).
      Harry u Lou, tak.! Nareszcie :). Nawet nie wiesz jak dążyłam do tej części :). W końcu będę się mogła romantycznie wyżyć :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  2. AAAAAAAA!!!!!!!!!!
    Nawet nie wiesz jak sie cieszę. Dobrze, że Lou żyje i to był tyko głupi sen. Na początku miałam jakieś przeczucia, że może Lou się obudziła, ale to by było za bardzo przewidujące, a tu Styles. Wow. Chyba jak na razie mój ulubiony rozdział.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam Cię kochana. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też się cieszę :). Zwłaszcza z tego, że się nie wygadałam przed Wami, że to tylko sen. Robię postępy :).
      Hm, myślę, że zmiana postawy Stylesa jest równie ważna co i pobudka Lou. Więc jako pozytyw i pocieszenie po ostatnim rozdziale się spisało :).
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał :). I nie będę się wypowiadać co ja o nim myślę :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  3. Uwielbiam Ciebie, Twoje opowiadanie, ten rozdział - WSZYSTKO. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wspaniałe słowa ;). Też Cię uwielbiam :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  4. korzystając z tego że siedze sobie zrelaksowana w kibelku, nie mam co robić, ani tym bardziej co czytać, błyskotliwie postanowiłam wziąć sie za pisanie komentarza, żebyś mi potem nie jęczała..
    masz szczęście że to sen........ inaczej chybabym sie obraziła.. ale tego to sie pewnie domyślasz c: do końca jeszcze daleko, więc nie motaj nam tu jakimiś snami, pff.. powiedz Pewnej Osobie, że ten zwrot akcji niespecjalnie mi sie podobał, bo nie dość że NIEZAPOWIEDZIANY to jeszcze dałam sie wkręcić!! a tak być nie może; o
    swoją drogą jestem ciekawa, jak malik zareagował na ten entuzjazm louisa... chyba tylko jego cieszy że lou jest w śpiączce.... xd
    o neve już znacie moją opinie, to co sie bede produkować po raz setny.....
    no i ten... HARRY!!! czekałam na to!! wreszcie sie chłopina przełamał... WRESZCIE! bardzo mnie to cieszy C: nie moge sie doczekać tej sceny, którą mi opisywałaś.. normalnie nie mogę c:
    no iii rzecz jasna i wszystkim znana, czekam na kolejne pojawienie sie tego ktosia..... no, wiesz o kim mówię C:

    więc dobra, ide sie myć bo woda mi stygnie.... może sie nie utopię... mam nadzieje, bo żeśmy jeszcze dzisiaj nie pisały, a wiesz... tęsknię :")

    adioz amigozzz
    selamat tigga, po indonezyjsku
    mumineg taki wykształcony; o
    bądź dumna; o
    tfuuuuuujj mumineeeeegggg

    ps. przede wszystkim dzięki tobie w dwa dni pokochałam muzyke 5sos i w ogóle ich całych.. SUKCES!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo, czy ja jęczę...? CZY JA JĘCZĘ.? Co najwyżej narzekam, a to jest różnica :).
      Mówiłam, to nie moja sprawka. Ja nawet nie miałam tego w zamiarze. To samo wyszło, generalnie dzięki tej Pewnej Osobie. Zrzucam wszystko na nią .
      Hah, Malik musiał być nieźle zdziwiony zachowaniem Louisa...
      Tak, ja też się cieszę na Harry'ego :). Wreszcie mogę z romantyzmem popłynąć. I uwierz mi, ja też czekam na tą scenę. Jej opisywanie z pewnością będzie genialne. Te emocje... :).
      Co do Ktosia, bądź cierpliwa. Nie wszystko na raz :)
      Ja też bardzo tęsknię :).
      Buziaki xx.
      PS: Czuję się dumna :). Zaraz Ci powoli zacznę wpajać co to znaczy fajny rock... :)

      Usuń
  5. Harry rozmawia z Lou.. ON Z NIĄ ROZMAWIA : O
    Rycze *.*
    Louis ma zryyte sny ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz :). Pozbieraj siły i poczekaj do następnego rozdziału. Mam nadzieję, ze obejdzie się już bez łez :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  6. Ale mnie przestraszyłaś!
    Dobrze, że takie beznadziejne scenariusze pisze tylko mózgu Louisa. ;d
    I OMGGGGGGGGGGG SERIO!
    Harry rozmawiający z Lou...
    Bezcennne <3
    Warto czekać na takie sceny!
    I już nie moge się doczekać, jak zareagują chłopaki, kiedy Niall im powie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę strachu zawsze się przyda, nic nie może być cały czas wesolutkie :).
      Tak, serio, Harry rozmawiał z Lou :). I myślę, że na jednej rozmowie nie poprzestanie :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  7. Genialny rozdział,w końcu Harry zrobił pierwszy krok. Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje że niedługo sie wszystko wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy krok to on już poczynił dawno temu... Zresztą, zobaczysz :). Ja nic nie zdradzam :).
      Co do następnego rozdziału... Cóż, żebyś tylko nie umarła z nudów :). Tam jest od cholery opisów :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  8. Po pierwsze to mam pytanie bardzo ważne. Że niby czyj był pomysł z tym snem
    przepraszam bardzo?? O nie, nie, nie. Nie dam się wkręcić na pewno. Na mnie
    tego nie zwalisz:) Ja sobie tak tylko gadałam jak zwykle bez sensu i w ogóle i
    ja nawet nic nie wspominałam o śnie:) Jeszcze mnie ktoś kiedyś przez ciebie
    zastrzeli i tak to się skończy:) Więc ja umywam od tego ręce:)

    No tak kto by przypuszczał że to może być tylko sen... Swoją drogą ty to lubisz
    ludzi straszyć nie ma co:) Mi się łatwo wymądrzać bo wiedziałam co kombinujesz ale jakbym nic nie wiedziała to pewnie chciałabym ci coś za to zrobić:) A paradoksalnie wyszło że to i tak moja wina... Okej nieważne:)

    Oj biednego Louisa takie koszmary męczą. Biedactwo. Okropny sen i co się dziwić że się popłakał. Ale mógł odetchnąć z ulgą jak się dowiedział że to tylko
    wytwór jego wyobraźni i z Lou wszystko okej.
    Hahahahahahah ten dialog między Zaynem a Louisem po prostu mistrzowski:)Co za geniusze:) Bardzo mi się podoba ten duet fajnie by było jeszcze kiedyś
    przeczytać coś w ich wykonaniu:) Hahah nie no to było po prostu genialne rozmowa typu głupi i głupszy:) Nie no więcej takich rozmów bym chciała:)

    Oj tak i Niall i Eve. Podeszłam do tego trochę na dystansie jak to czytałam
    (chyba wiesz dlaczego) ale muszę przyznać ze mi się od razu humor poprawił:)
    Lubię się przenosić do innego światu gdzie mam Nialla:) Więc dziękuje ci że mi
    go stworzyłaś:) Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy:) Poszukiwanie
    Stylesa... Szukali go po całym Londynie a jak już skończyli szukać to znaleźli.
    Tak to już jest z szukaniem. Jakby go nie szukali to Harry był by pewnie
    wszędzie. No nareszcie Harry ruszył ten swój tyłek i poszedł do Lou... No w
    końcu:) Od dawna na to czekałam:) Teraz mam nadzieję że już będzie dobrze:)
    Teraz musi ją wspierać i starać sobie wszystko przypomnieć:) Ciekawe co go tak skłoniło żeby do niej pójść... Czyżby pięść Horana... No nie wiem może akurat:)
    "Czasami mam wrażenie, że się po prostu fochnęła na cały świat bo Harry jej nie
    pamięta i chce nam zrobić za to na złość." tak to by było bardzo w stylu Lou:)

    No dobra więc to chyba na tyle. Oczywiście nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziały więc życzę ci dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto niby mi to podsunął, co? Może niby ja sama? Tyś to wymyśliła, tylko Ty. Nie wyprzesz się teraz :). I nikt nie zamierza Cię strzelać, nie teraz, skoro wiadomo, że to pomyłka :). I ja nie lubię straszyć ludzi, ja po prostu chcę wywoływać emocje :).
      "PARADOKSALNIE"?? Ty znasz takie słowa? Zadziwiasz mnie dziewczyno :)
      Ja nadal nie wiem co Cię tak bawi w dialogu Zayna i Louisa... Ot, zwykła rozmowa... Zechciej kiedyś pogadać ze mną przez telefon, wyjdzie na to samo. Często zapominam, że ten ktoś po drugiej stronie mnie nie widzi... Ale ciiiii :).
      Wiem, wiem... I bardzo mnie smuci jak nie lubisz Nialla. Ja się tu staram, piszę dla Ciebie księcia z bajki, a Ty mi mówisz, że go nie chcesz. To uwłacza mojej godności, wiedz o tym. Masz go lubić, inaczej będzie foch :).
      Starałam się zrobić poszukiwania tak jak zawsze wychodzą. Szukasz - za cholerę nigdzie nie ma. Przestajesz - znajdujesz. Coś mi o tym wiadomo :).
      Harry i jego tempo... No ale jak to mówią lepiej późno niż wcale, nie? Może to go jakoś zmieni, czy coś :). I wcale nie twierdzę, że to pięść Horana go tak przekonała. Może coś innego... Żebyś się nie zdziwiła, nawet Ty możesz chociaż wszystko wiesz :).
      A fochy jak dobrze wiesz, specjalność Rudej :). Nie tylko Lou :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  9. Kocham Cię :) Ty nawet nie wiesz jak mi ulżyło...
    Ja rozumiem, że zapowiadałaś smutny koniec, ale śmierć Lou nie jest smutnym końcem, tylko tragicznym (przynajmniej w moim odczuciu).
    Tak, wiem, teraz mi powiesz, że to tylko opowiadanie i nie powinnam się przywiązywać itp. itd. Ale co ja zrobię, że jak człowiek czyta - coś cudownego, co go bawi, poprawia humor i powoduje uśmiech, który czasem jest bardzo potrzebny - to to sprawia, że czeka na to, i przywiązuje się do wszystkich bohaterów (nawet tych z tła)
    Mam mieszane uczucia co do Harrego u Lou... Wspaniale, że w końcu do niej poszedł, "pogadał" itd. ale to że on nadal nie wieży w ich związek mimo wspomnień, które łażą mu po głowie (niewiele bo niewiele, o i bez ładu i składu, ale SĄ) po prostu mnie by zabolało, gdyby mój chłopak pomyślał by, że nasz związek to fikcja... (na szczęście ja nie mam takich problemów, bo nie mam chłopaka, ale ciiiiicho ;) )
    Na miejscu Louisy obudziłabym się oburzona i dała mu w twarz... Ale ona woli strzelać focha, pfff...
    Dobra troszkę się rozgadałam :P Czekam na next <3

    xoxo pikseloza

    P.S. Ja wiem, że ty lubisz nam dostarczać dreszczyku emocji, ale błagam nie AŻ takich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś była takim lokowatym dwudziestolatkiem to to wyznanie miłości byłoby... Nieważne. Twoje też mnie uskrzydla :).
      Hm... To może poprawię się na Twój tok myślenia... Koniec opowiadania będzie TRAGICZNY. I interpretuj to na swój sposób :).
      Hm, jesteś jedyną osobą która tak myśli. I dziękuję Ci za to :). Rzeczywiście, gdyby Lou się obudziła to by się chyba załamała. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak by jej było smutno, gdyby się dowiedziała, że ukochany facet woli ją unikać. Tragedia... Może nawet lepiej, że sobie śpi... Ale na pocieszenie powiem Ci, że Harry będzie żałował. I to okrutnie... Ale ciii :).
      Buziaki xx.

      Usuń
  10. Super rozdział! W końcu Harry do niej poszedł, mam nadzieję że Louisa szybko się obudzi. Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję że szybko go napiszesz bo nie mogę się już doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo :). Niestety nie mogę Ci niczego obiecać w związku z Louisą. To jedna wielka tajemnica :).
      Buziaki xx.

      Usuń