niedziela, 7 grudnia 2014

54.


Z góry was przepraszam, ale ja ekspertem w medycynie nie jestem, więc wszystko co przeczytacie poniżej jest skutkiem tego, co mi się tylko wydaje. Proszę więc o wyrozumiałość :)


#angels


- To nie jest kot. - Holly westchnęła niecierpliwie, uważnie przyglądając się mojemu dziełu. W odpowiedzi zmarszczyłem brwi, także wbijając wzrok w rysunek, który zażyczyła sobie dziewczynka. "No przecież nie wygląda aż tak tragicznie..."
- Jak to nie? - pisnąłem, ugodzony we własną dumę. Okej, może i nie byłem mistrzem ołówka jak Zayn, ale ta mała sama zaciągnęła mnie do malowania i zażądała, żebym coś jej narysował. To narysowałem...
- W ogóle nie podobne do kota. - dziewczynka pokręciła głową, odsuwając od siebie kartkę. Szybko odłożyłem ją na miejsce.
- Ma przecież głowę, uszy, wąsy, cztery nogi i ogon. - odpowiednio wskazywałem ołówkiem kolejne elementy. - Tak jak kot.
- Nawet tak nie wygląda jak kot. Nie umiesz rysować.
- Lepiej wychodzą mi krowy. - zapewniłem.
- Pokaż. - uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłem gest, sięgając po kolejną kartkę i na szybko szkicując co obiecałem. Jak na mnie, efekt był piorunujący... - Ale to... - zgrabnym ruchem przyciągnąłem małą do siebie i ostrożnie zatkałem jej buzię.
- Śliczna krowa. - dokończyłem, co tylko rozśmieszyło dziewczynkę. Jej śmiech echem odbijał się od ścian bądź co bądź smutnych ścian sali, nagle przełamany skrzypnięciem drzwi. Natychmiast odwróciłem głowę w tamtym kierunku, zauważając jak pielęgniarka, ta sama, którą spotkałem wcześniej na korytarzu, powoli wchodzi do sali, uśmiechając się przy tym przepraszająco.
- Holly, słońce... - zaczęła, zwracając uwagę i dziewczynki, która skrzywiła się lekko. - Minęło dwie godziny. Musisz trochę odpocząć.
- Ale ja się bardzo dobrze czuję. - mała wzruszyła ramionami, szybko sięgając po kolejną kartkę, żeby coś na niej namalować. Patrzyłem przez sekundę jak zaczyna coś kreślić zieloną kredką i nie wiedzieć czemu zupełnie nagle zrobiło mi się smutno.
- Pamiętasz co mówił lekarz? - to uczucie tylko pogłębił głos pielęgniarki, niezbyt radośnie rozchodzący się po sali.
- No dobrze... - dziewczynka westchnęła tylko, wcale jednak nie ruszając się z miejsca. Nawet nie przerwała rysowania. Pielęgniarka chyba była do tego przyzwyczajona, bo dziwnym trafem zaczęła wycofywać się za drzwi.
- Jak za chwilę przyjdę, masz już leżeć w łóżku, rozumiemy się? - oznajmiła, po czym wyszła. Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc jej zachowanie. Ja bym raczej nie stawiał na swoim przez wycofywanie się, no ale... Może taka metoda serio działała. Żeby się o tym przekonać, zerknąłem na Holly i ku swojemu zdziwieniu odkryłem, że mała właśnie pakuje kredki do specjalnego pudełka, po czym zaczęła składać kartki do innego. Była przy tym tak skupiona, że mogła nawet zapomnieć o mojej obecności, gdyż nawet na mnie nie patrząc, nagle wstała z krzesełka i ruszyła do swojej pułki. Szczerze mówiąc poczułem się jak debil, bo nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Na szczęście Holly, zgarniając coś w rączkę, już po chwili do mnie podeszła.
- Weźmiesz to dla swojej dziewczyny? - wyciągnęła ku mnie pomalowaną kartkę i uśmiechnęła się nieśmiało. Powiedzieć, że byłem zaskoczony to mało. Patrzyłem to na rysunek, to na dziewczynkę zupełnie automatycznie, jakby myślenie mi się wyłączyło. - Narysowałyśmy to z Katy.
- Jasne. - zareagowałem w końcu pospiesznym uśmiechem, ostrożnie zabierając kartkę z rąk małej. Zaciekawiony, szybko wbiłem w nią wzrok. I mimowolnie poszerzyłem uśmiech, widząc namalowanego pluszaka przykrytego kocem z najprawdopodobniej termometrem w buzi. "No nieźle..." - Jestem pewien, że byłaby zachwycona. - stwierdziłem z rozbawieniem patrząc na małą. Od razu zareagowała promiennym uśmiechem. - I powiedziałaby, że rysujesz lepiej ode mnie... - dodałem, ponownie zerkając na kartkę. Bo naprawdę wyglądała całkiem nieźle... "Mała miała talent..."
- Przyjdziesz też jutro? - usłyszałem niespodziewanie. Zaciekawiony podniosłem wzrok, napotykając niepewną minę Holly. I znowu zrobiło mi się jakoś tak smutnawo. "No, Styles..."
- Przyjdę. - zapewniłem, szybko kiwając głową. Mała od razu się rozpromieniła. I zupełnie nagle mnie przytuliła, a jej dziecinny głosem rozległ się echem po sali.
- Dziękuję.

*

Po wyjściu od tej małej, od razu ruszyłem do sali mojej dziewczyny. Byłem pewien, że jeszcze jej nie zastanę, a mimo to poczułem niewyobrażalne rozczarowanie, widząc puste łóżko. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, znowu ruszyłem na szwendanie się po szpitalu, żeby jakoś zabić czas. Nawet nie wiem gdzie wędrowałem. Szusowałem po piętrach jak ostatni debil, mając w głowie prawdziwy mętlik. Myśli skakały z tematu na temat, od małej Holly, której naprawdę współczułem, po moją dziewczynę, z którą nie wiedziałem co się działo, aż po upływający czas, który nieubłaganie wskazywał, że chyba naprawdę nie zdążę jej odwiedzić... To wszystko w połączeniu sprawiało, że nie czułem się zbyt dobrze...
Na szczęście pół godziny po zakończeniu odwiedzin w końcu wyłapałem jak odwozili Lou do jej sali. Ulga, że ją widziałem była niesamowita. Ale nadal zbyt mała z powodu odległości... Dlatego odczekałem chwilę, zanim pielęgniarki, które ją przywiozły się ulotnią i odważnie ruszyłem do sali.

- Czy pan wie która godzina? - niespodziewanie jakaś starsza, niska kobieta w uniformie pielęgniarki stanęła mi na drodze. Nigdy wcześniej jej tu nie widziałem i biorąc pod uwagę jej stalowy wzrok, więcej zobaczyć nie chciałem. Przestraszyła mnie, wcale nie żartuję. Ale byłem zbyt zdeterminowany, żeby odpuścić. Westchnąłem głęboko, żeby zebrać w sobie resztki odwagi i spojrzałem na kobietę najbardziej proszącym wzrokiem na jaki było mnie stać.
- Ja tylko na chwilkę... - mruknąłem niespodziewanie cicho, czując jak strach, że mnie do niej nie wpuszczą, ściska mnie za gardło. - Sekundkę... - dodałem, tylko odrobinę głośniej. - Proszę...
- Pięć minut. - usłyszałem, ku swojemu zdziwieniu. - Jeśli tu pana zobaczę, wezwę ochronę.
- Dziękuję. - prawie wrzasnąłem z ulgi, szczerząc się do kobiety jak debil. Ta tylko pokręciła głową, ruszając gdzieś w swoją stronę.
Nie czekałem aż ktoś znowu mnie złapie. Wyrwałem przed siebie jak głupi, żeby tuż przed drzwiami do jej sali gwałtownie się zatrzymać. Patrząc na brązową powierzchnię, wziąłem głęboki wdech i dopiero wtedy ostrożnie otworzyłem drzwi, powoli wchodząc do środka. Gdzie nie dostrzegłem zupełnie żadnych zmian. Sam nie wiedziałem czy ma mnie to martwić, czy cieszyć.
Czując jak gardło ściska mi się coraz bardziej, na palcach podszedłem do łóżka dziewczyny. Leżała jak zwykle, z tym samym wyrazem twarzy. Może tylko włosy inaczej jej się układały. Miałem ochotę je poprawić, ale bałem się jej dotknąć. Naprawdę obawiałem się, że mógłbym ją uszkodzić. Co przeszło mi jednak w momencie, kiedy w głowie pojawił mi się pomysł wzięcia jej za rękę. To już nie wydawało mi się tak niebezpiecznie, więc najostrożniej jak potrafiłem, wsunąłem swoją dłoń w jej.

- Długo cię tam trzymali, wiesz? - zacząłem niepewnie, gładząc kciukiem jej delikatną skórę, której dotyk powoli zaczynał mnie uspokajać. Dlatego chrząknąłem dla pewności, kontynuując po chwili. - Miałaś być przytomna... Ale nie gniewam się. Cieszę się, że wróciłaś. - mruknąłem, czując kolejną wielką gulę w gardle. "Nie rozklejaj się teraz, debilu..." - Jak cię tam badali, byłem u jednej z naszych fanek, wiesz? - szybko zmieniłem temat, tak dla bezpieczeństwa. - Fajna mała. Narysowała ci kartkę. - szybko wydobyłem rysunek z tylnej kieszeni wolną ręką - Zostawię ją tutaj, okej? - powoli położyłem go na szafce obok. Gdzie nadal stały puste wazony. - I ten... - zacząłem od razu, czując pilną potrzebę wytłumaczenia się z nich. - Nie miałem szansy przeprosić cię za to zielsko. Pustka we łbie zrobiła swoje. Ale już pamiętam. To chyba lepiej ci się podoba, co? - niepewnie wydobyłem z kieszeni kurtki małego pluszaczka, od razu kładąc go obok kartki. Wyglądał marnie, przez co poczułem się jak największy idiota na ziemi. "Jutro musisz się bardziej postarać..."
"No właśnie, jutro..." Od razu skrzywiłem się, przypominając sobie, że mam coraz mniej czasu.
- Nie nabyłem się dzisiaj u ciebie... - mruknąłem, wpatrując się uważnie w twarz dziewczyny, jakby chcąc nadrobić stracone godziny. - Jutro będę dłużej, obiecuję. Mam nadzieję, że będziesz bardziej...
- Panie Styles... - głos tamtej pielęgniarki niespodziewanie wbił mi się w słowo, więc tylko westchnąłem z irytacji.
- Już idę... - rzuciłem na odczepnego, nawet nie odrywając wzroku od dziewczyny. - Wróć do mnie szybko, okej? - poprosiłem, co zabrzmiało bardziej żałośnie niż zazwyczaj. Chciałem jakoś to zatuszować, więc bez namysłu nachyliłem się nad Lou i ostrożnie musnąłem ustami jej czoło. - Miłych snów, skarbie. - szepnąłem, jeszcze przez moment się nie odsuwając. - Mam nadzieję, że mi je jutro opowiesz.

*

Po wyjściu z sali Lou sam nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Dzisiejszy dzień mignął mi tak szybko, że nawet nie zauważyłem. A nie poświęciłem w nim zbyt wiele czasu Lou, co naprawdę okropnie mnie gryzło. I szczerze nie miałem ochoty jeszcze opuszczać szpitala. Ale nie miałem innego wyjścia, bo czułem, że ta starsza pielęgniarka gdzieś się tu kręci i da mi jakiś szlaban...
Dlatego wlokłem się powoli do wyjścia, wcale się nie spiesząc. Dopiero przed wyjściem pomyślałem o badaniach Lou i genialnie mi się przypomniało, że powinienem chociaż znać wyniki... "No brawo." Rozglądając się uważnie na boki, zawróciłem ostrożnie, chcąc niezauważenie dostać się do odpowiedniego gabinetu. O dziwo, udało mi się bez żadnych przeszkód...
- Przepraszam... - po grzecznym zapukaniu w drzwi, niepewnie wszedłem do środka, zauważając znajomą kobietę znowu wypełniającą jakieś papiery. - Mogę? - palnąłem idiotycznie. "Przecież już się wprosiłeś, debilu..." Ale przynajmniej zwróciłem uwagę pani doktor, bo uniosła wzrok znad papierzysk i spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Czy pan nie powinien już być w domu? - uśmiechnęła się lekko, wyraźnie jednak zmęczona. 
- Chciałem się tylko dowiedzieć jak poszły badania... - mruknąłem niepewnie, czując się głupio, że jeszcze ja zawracam jej głowę. Jakby miała mało spraw... Zauważyłem jednak, że kobieta uśmiechnęła się szerzej.
- Jak tak na pana patrzę to nie wiem czy mam zazdrościć, czy współczuć pana narzeczonej. Pan jest okropnie uparty. - pokręciła głową, nachylając się do szuflady, z której wyciągnęła grubą teczkę. - Niestety nie mam dla pana dobrych wiadomości. - stwierdziła, otwierając ją. Gwałtownie pobladłem na twarzy i mocniej ścisnąłem klamkę, której dziwnym trafem jeszcze dotąd nie puściłem. Jej kanty boleśnie wbiły mi się w skórę, ale to i tak nie miało teraz znaczenia. - Bardzo złych też nie, spokojnie. - doktorka dodała od razu z uspokajającym uśmiechem. Kiepsko podziałał... - Raczej nie interesuje pana fachowa gadanina?
- Zdecydowanie nie. - pokręciłem głową, chcąc szybko przejść do rzeczy. Doktorka tymczasem jakby na złość powoli przekładała kartki, co ciągnęło się przez długie sekundy. W których moje serce gwałtownie przyspieszyło.
- Mówiąc krótko, badania nie wykazały żadnej poprawy. - rzuciła w końcu, a ja kompletnie nie wiedziałem jak mam to odbierać. Mimo wszystko poczułem strach. I to porażający... - Pogorszenia również. Stan pańskiej narzeczonej nie zmienił się od poprzednich prześwietleń.
- A to znaczy...? - zapytałem niepewnie, blokowany przez ogromną gulę w gardle. Doktorka przybrała tylko smutną minę i powoli zdjęła okulary, wbijając we mnie uważny wzrok.
- Że nadal nie znamy przyczyny jej śpiączki i w najbliższym czasie najprawdopodobniej się nie obudzi.









23 komentarze:

  1. NOO JAK?! JAK TAK MOŻNA?! WYŁUMACZ MI! JAK MOŻESZ MNIE I HARREGO TAK TESTOWAĆ EMOCJONALNIE?! TA KOŃCÓWKA TO BYŁA ISTNA MIESZANKA UCZUCIOWA!
    Ale już się uspokoiłam :)
    Po pierwsze: Holly+Harry= mega słodkość! :) Naprawdę szczerzyłam się jak głupia do serca czytając ten fragment ! :) I Harry, nie przejmuj się, ja też rysować nie umiem XD
    I w sumie dodam jeszcze tylko PROSZĘ MI TU ZARAZ OBUDZIĆ LOUISE! TERAZ! JUŻ!
    Rozdział jak zawsze świetny, nie muszę ci tego uświadamiać, prawda? :)
    Przepraszam, że tak krótko, ale przeczytałam pomiędzy uczeniem się fizyki i odrabianiem matmy :c
    Kocham,
    Tusiak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nie wiem jak... Może tak po prostu? :) I spokojnie, dziewczyno, bo przeżywasz bardziej niż Harry :)
      Oj, a wyobraź sobie ile musiałam się namęczyć, żeby cokolwiek wymyślić w miarę wiarygodnie, bo ten pajac ma niesamowite podejście do dzieci w przeciwieństwie do mnie i z drugiej strony, żeby Harry nie wyszedł na pedofila... Nawet tatusia zapytałam o ocenę sceny, żeby mieć pewność :)
      Spokojnie, Lou jeszcze trochę sobie pośpi... Nie krzycz tak, bo ją obudzisz :)
      Nie narzekaj na komentarz, bo jak zwykle jest cudowny i ślicznie Ci za niego dziękuję :)
      Buziaki xx.
      PS: Jak poszła fizyka? :)

      Usuń
    2. Wybacz, taka już jestem :)
      Spokojnie, wyszło bardzo fajnie !!! :)
      W sumie to jeśli ją obudzę to mogę pokrzyczeć :)
      A fizyka, no jakoś ujdzie :) Geniuszem nie zostanę, ale może trójczyna będzie :)
      Tusiak xx
      PS. Jak tam moja kartka? Nadal aktualna? :)

      Usuń
  2. Świetne!
    Ten moment kiedy Holly dała dla Lou ten obrazek był taki słodki. :)
    Nie mogę się nadziwić :P
    Ta pielęgniarka, to serio, przerażająca była xD
    Chcę już następny :3
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziesz musiała długo czekać :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  3. o jeju... :'( biedny Harry :( strasznie mi go żal :( trzymaj się słońce! :c <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, Hazz jeszcze się nie rozkleił... ;)

      Usuń
  4. Jaka słodka Holly ♡♡♡ Miał się obrazić a wyszedł z tego smutek ^^ Do następnego <3 /Ali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Hazzie jak widać zawsze pod górkę :) Nawet fochnąć się na swoją dziewczynę nie może, bo jej się pogarsza :)

      Usuń
  5. Początek jako żywo przypomina mi Małego Księcia :) "Narysuj mi baranka" " To nie jest baranek. To baran. On ma rogi" :P
    Holly jest wspaniałą postacią.
    I taka mnie nostalgia ogarnia na myśl o braku poprawy u Lou. A Harry jest bardzo kochany.
    PS.
    Czy ja też mogę jeszcze dostać kartkę świąteczną? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? O.o Ja Małego Księcia szczerze mówiąc nie czytałam i zbieżność jest czystko przypadkowa... Ale jak trafiłam :)
      Holly wcale nie była zamierzona do poprzedniego rozdziału. Ale skoro już się tu pojawiła to myślę, że na chwilę zostanie :) Tak dla odświeżenia :)
      I oczywiście, że możesz kartkę! To dla mnie zaszczyt, że będę mogła Ci coś wysłać :) Musisz mi tylko dać jakiś mejl czy tt, żebyś mi mogła przesłać adres pocztowy... Także czekam na odzew :)
      Buziaki xx.

      Usuń
    2. Hej! przepraszam, ale te studia o.o no to późno się zrobiło, ale ja jeszcze nie wysłałam kartek, to może Tobie bym wysłała? :) joannakzm@gmail.com

      Usuń
  6. Bomba uczuciowa w tym rozdziale. Od Harry'ego z Holly ( swoją drogą takie fanki są moimi ulubionymi, małe, nieśmiałe dziewczynki, takie właśnie Hollyie, tak, tak, źle to odmieniałam, whatever :****) Styles z dziecmi prawie tak samo uroczy Styles, jak ten pochylający się na Lou, trzymający jej dłoń i całujący ją w czoło... o tak :'(
    Wiadomości pani doktor są... trudne do rozgryzienia, ale tak a propos ich przyszedł mi pewien pomysł, którym muszę się z Tobą podzielić, bo z kim jak nie z autorką? Wiem, że prawdopodobnie masz juz wymyśloną końcówkę, jak zakończysz tę historię, i tak niestety wciąż pamiętam, że nie jest to happyend, ale i tak się podzielę... dobra kończę bełkotac, bo nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi. My point IS: JEŚLI zamierzasz uśmiercić Lou (na samą myśl dreszcz mnie przeszedł) to mogłabyś zrobic coś takiego, że na trochę się obudzi i będzie wszystko wracało do normy, będzie pamietac i Hazzusia i całe pięc lat z nim spędzone, ale będzie to tylko chwilowe przebudzenie, dostanie nie wiadomo skąd energię, która pozwoli jej normalnie (niespodziewanie normalnie) funkcjonować, ale będzie to tylko taki ZRYW, później.... później wiadomo. A wszystko to nawet z medycznego punku jest poprawne, przypadek oparty mniej więcej na takich zasadach był pokazany w Chirurgach (Grey's Anatomy, ukochany serial <3), więc teges masz oparcie.

    Tak, tak, ja wiem... masz własny pomysł. Ale musiałam, no po prostu musiałam to gdzieś napisac! Najlepiej w ogóle tego nie komentuj...
    W sumie to nie wiem co gorsze... śmierć Lou czy jej całkowita amnezja. Rozmyślanie z gatunku nieprzyjemnego.
    Całuję, ściskam i nie moge się doczekac 55 <3
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... Staram się jak mogę rozweselić formę tego opowiadania, więc takie Holly często będą się przytrafiać. Nie chcę tylko wywoływać łez przecie :)
      Jeśli masz jakieś prośby, to oczywiście możesz się nimi ze mną dzielić :) Ja chętnie wysłucham i postaram się jakoś umieścić to w akcji. Jak trójkącik :)
      A co do Twojego wywodu... Czy Ty przypadkiem nie gadałaś z Eve? Coś Ty mi za dużo wiesz... :)
      Dziękuję oczywiście za cudowne słowa i wsparcie :)
      Buziaki xx.

      PS: Wysłałam dzisiaj kartkę, daj znać jak dojdzie i czy Ci się podoba :)

      Usuń
  7. No nie... tyle czekałam, aż bezie dobrze, a ty mówisz, że żadnej poprawy? jak możesz mi to robić ;(
    Ja wiem, że taki masz pomysł na to opowiadanie, że tak ma być... ale gdybym mogła pozmawiać ze wszystkimi autorami moich ulubionych książek to też bym im wytknęła każdą śmierć moich ulubionych bohaterów...
    Holly mnie rozczuliła, (miała być na osłodę złych informacji?)
    Nie pozostaje nic po za czekaniem na następny rozdział...
    xoxo pikseloza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. nie chodzi o to, że żadnej poprawy=śmierć tylko, że to tak samo mi nie pasuje.

      Usuń
    2. Co mogę powiedzieć... Przepraszam, ale taki jest zamysł na to opowiadanie. Smutek i łzy Hazzy. Niestety nie mogę Ci na to nic poradzić :(
      Tak, Holly jest właśnie na ocieplenie klimatu opowiadania :) W sumie nie była tutaj planowana, ale jak już się tu znalazła...
      Dziękuję oczywiście za miłe słowa :) To dla mnie ogromna motywacja :)
      Buziaki xx.

      Usuń
  8. Ta mała, Holly, jest taka słodka. A Ty Hazza nie rysuj już więcej, ok? Bo nie nadajesz się do tego xD
    I co Ty mi tu kobieto w Lou odstawiasz? Jak to brak poprawy? Dobrze, że nie jest gorzej ale czemu nie może być lepiej. Hazza zdębiał a mi się ciśnienie podniosło jak to przeczytałam. Nie dociera do mnie to, że nic się nie polepsza.
    (Ja się chyba za bardzo wczułam w to opowiadanie XD)

    I tak na zakończenie to super rozdział i nawet nie próbuj dyskutować =D

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, doceniłaś Hazzę, nie ma co :)
      U Lou odstawiam to, co od dawna miałam w planach... Wiem, że to przykre, ale ostrzegałam, że forma opowiadania właśnie taka będzie. Przykro mi... Co do ciśnienia, proponuję spokojny spacerek. Myślę, że uspokoi :)
      Dziękuję oczywiście za cudowne słowa :)
      Buziaki xx.

      PS: Kartka została dzisiaj dostarczona przeze mnie na pocztę, jak tylko dojdzie daj znać :)

      Usuń
  9. Nie dawno znalazłam Twojego bloga i przeczytałam go prawie na jednym tchu! Wspaniałe opowiadanie. Serio masz świetny pomysł. Wszystkie rozdziały bardzo mi się podobają i już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję za wspaniałe słowa :) Usłyszeć je, to najlepsza motywacja jaka może być :)
      Buziaki xx.

      Usuń